Poranne myśli

686 37 11
                                    

Przypominam myśli-pochyła czcionka

-----------------------------------------------------------------------------------------------------

Jimin pov.

Kiedy zacząłem się budzić następnego dnia, poczułem na sobie ciężar, którym okazała się być ręka Kooka, która szczelnie obejmowała mnie w pasie. Musiał w nocy ją na mnie zarzucić. Trochę dziwnie się z tym czułem, ale jednocześnie przyjemne. Za to mniej komfortowo czułem się z tym co wciskało mi się w moje pośladki. Chciałem się uwolnić z tego uścisku, nie pomyślałem, że spowoduje to, że mój tyłek będzie co chwila zahaczał o erekcję tego Królika i nie przewidziałem tego, że jeszcze przez sen zacznie się on sam o mnie ocierać, praktycznie gwałcąc moje pośladki , a przypominam byliśmy nadzy!

Czując się niekomfortowo w zaistniałej sytuacji, aby go obudzić, wbiłem mu lekko łokieć w jego bok.

Chyba się obudził, bo wydał lekki jęk bólu i zabrał ze mnie rękę. Pozwoliło mi to na szybkie uwolnienie się i oddalenie od niego.

- Jezu! Czy ty nawet przez sen masz zboczone myśli i musisz praktycznie mnie gwałcić?!

-Co-co? – spytał się jeszcze zaspany.

-To co słyszysz, pominę fakt, że oboje spaliśmy nadzy, to przed chwilą, gwałciłeś mój goły tyłek! Nie pozwalam!

-Oh przepraszam, to nie moja wina, że moja podświadomość kreuje mokre sny , z twoim tyłkiem w roli głównej – odpowiedział z uśmieszkiem, który najchętniej bym mu zmazał z te przystojnej buźki.

-Po prostu nie rób tak więcej (*przynajmniej nie wtedy kiedy, nie wiesz co robisz bo jeszcze spisz*)

-Postaram się, ale nic nie obiecuje, zwłaszcza jak będziesz mnie tak podniecał jak robisz to ostatnio.

-Lepsze to niż nic – odpowiedziałem przewracając oczami.

-A teraz może powiesz mi gdzie jest łazienka, bo chciałbym zmyć z siebie no, no to wszystko.

-Drugie drzwi po lewo. A nie chcesz może pomocy?

-Nie! Nie. Obejdzie się bez. (*wolałem nie ryzykować, coraz gorzej mi idzie panowanie nad sobą przy Kooku, a jeszcze jakbyśmy mieli znowu być w dość intymnej sytuacji, oboje znowu nadzy, źle by to się skończyło*)

-Ale mógłbyś dać mi coś na zmianę? Bo jakoś nie widzi się ubierać we wczorjasze ciuchy.

-Jasne. Weź sobie wyjmin coś z tej szafy, bo ja nadal pod kołdrą jestem goły, no chyba, że chcesz sobie popatrzeć...

-Oh! Nie to ja wezmę byle co a ty się nie ruszaj z miejsca.

Tak jak powiedziałem tak zrobiłem chwyciłem pierwszy z brzegu biały t-shirt (a/n ten JK i te jego białe koszulki :P) i jakieś dresy, chyba od Pumy, no i musiałem wziąć jakąś bieliznę, z tym się trochę wahałem, bo w końcu Kook to nosił tam, no ale cóż nie miałem chyba wyboru.

Zabrawszy rzeczy udałem się do łazienki i szybko się umyłem, ale nie miałem ze sobą kosmetyków, bo nie planowałem nocować, więc muszę się obejść bez makijażu.

Kiedy wyszedłem i udałem się z powrotem do pokoju, Kook siedział już czysty i ubrany na swoim łóżku, co mnie trochę zdziwiło, a on to zauważył, co oczywiście odpowiednio skomentował.

-Mam 2 łazienki, więc nie chcąc się nudzić myłem się wtedy kiedy ty, drzwi obok.

-Yhym. No ok. To w sumie nadal nie ustaliliśmy na co możemy sobie pozwolić w nazym „związku" poza szkoła, ale patrząc na to co się tu wczoraj wydarzyło, chyba już wszystko jasne.

-A co twoim zdaniem się wczoraj wydarzyło?

-No uprawialiśmy seks. Normalna rzecz. W końcu pary tak robią co nie? Ustalmy, że nie ma ograniczeń co do zbliżeń i takich tam, tak długo jak tego chcemy, patrz żaden z nas nie zmusza tego drugiego do bliskości ok? (*Coś czuje, że ten Królik nie będzie musiał mnie do niczego zmuszać...*)

-Tak tak niech Ci będzie. (*mam nadzieję, że Jimin nie będzie miał nic przeciwko dużej ilości pocałunków, bo chyba uzależniłem się od tych jego ust*)

-To ustalone, a teraz chyba będę się zbierał i tak przebywam u Ciebie dłużej niż zakładałem.

-Racja. Odprowadzić Cię czy coś?

-Nie, nie trzeba. Ale dziękuję za ofertę. Widzimy się w poniedziałek przed szkołą?

-Nie, pod twoim domem Jimin. Pojedziesz ze mną do szkoły, moim samochodem.

-Oh, ok. No to do poniedziałku, pod moim domem – powiedziałem wychodząc z pokoju, ukrywając uśmiech i skierowałem się do wyjścia.

Dobrze, że była ładna pogoda, bo musiałem wracać z buta, bo autobus miałem dopiero za 30 min, a nie chciało mi się czekać. Mogłem dzięki temu oczyścić umysł z pod wpływu tego Królika, który w jakiś sposób go omotał, a ja coraz słabiej się przed tym bronie, może wcale nie chce?

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Chyba was rozpieszczam 2 rozdziały praktycznie tego samego dnia ? :) Bo poprzedni opublikowałam po północy hihi

W ogóle pisze nowe ff : Sope, chat , czytalibyście takie coś?

Pozdrawiam,

~Ola

Przeznaczenie? JikookWhere stories live. Discover now