»Rozdział 27 - 13 dzielnica«

2.2K 87 2
                                    

Obudziłam się około godziny 8.40. Za długo to ja nie spałam. Zeszłam na dół zobaczyć czy Filip już wstał. Niestety nie, spał jak zabity. Chciałam przejść po cichu obok niego, aby go nie obudzić. Tuż obok jego głowy przyjebałam małym palcem o szafkę. No ja pierdole! Gdy palec przestał tak bardzo boleć zobaczyłam, że mój przyjaciel się obudził. Na początku chyba nie wiedział co się stało, lecz sekundę po tym zaczął się ze mnie śmiać. Razem stwierdziliśmy, że do szkoły nie pójdziemy bo i tak jest końcówka roku szkolnego, a przez ten czas spróbujemy dowiedzieć się co się stało z resztą naszej paczki. Po jakiś dwóch godzinach rozmyślania Filip zaproponował, że może zadzwoni do swojego jakiegoś tam kuzyna, który potrafi zlokalizować telefon. Zgodziłam się. Ten chłopak miał przyjechać za jakieś 3 - 4 godziny. Filipowi powiedziałam, że pojadę do domu mojej mamy, bo przecież ona nadal myśli, że ja nie żyję.
_________________________________________

Właśnie stoję przed domem mojej mamy. Znaczy w sumie moim też. Chociaż jednak nie bo ja już tu nie mieszkam. Chwilę zastanawiałam się czy zadzwonić do drzwi, czy zapukać. W sumie sama nie wiem po co się nad tym zastanawiałam skoro i tak muszę tam wejść. W końcu zrobiłam to - zadzwoniłam dzwonkiem do drzwi. Usłyszałam jak ktoś zbliża się w kierunku w którym ja stałam. Gdy drzwi się otworzyły zobaczyłam czyjąś klatkę piersiową, bo z tego co pamiętam moja mama nie była tak wysoka. Zorientowałam się, że to był Nathan. Wyglądał jakby ducha zobaczył. No w sumie to mu się nie dziwię, oficjalnie to ja nie żyję. Za chwilę przyszedł Harry, a on zawołał moją mamę. Wszyscy stali jak wryci, i nikt nie miał odwagi się odezwać. Nawet ja. Potem poczułam mocny uścisk na szyi - przytulas mojej mamy. Odwzajemniłam gest. Przytulałyśmy się z dobre dziesięć minut. Po długim i miłym przytulasie wszyscy weszliśmy do domu. Mija rodzicielka zrobiła wszystkim herbatę i o wszystko mnie wypytała. Opowiedziałam jej historię w skrócie. Powiedziałam jej również, że ja dzisiaj tak na szybko, bo nie wiem gdzie jest mój chłopak i do tego nie daje żadnych oznak życia. Moje na szybko to były jakieś dwie godziny siedzenia i rozmawiania. Żegnając się z moją mamą powiedziałam jej, że jej wszystko wybaczam, bo teraz po tym wszystkim powinnyśmy żyć w zgodzie. Gdy już wychodziłam moja mama powiedziała mi jeszcze "Wszystkiego najlepszego córeczko". Kompletnie zapomniałam, że wczoraj był 20 czerwiec, czyli moje urodziny. Wracając do domu usłyszałam dzwonek mojego telefonu. Z nadzieją wyjęłam go z kieszeni myśląc, że może dzwoni Lou albo któryś z reszty zaginionych chłopaków. Jak się okazało dzwonił Filip informując mnie o tym, że jego kuzynowi udało się wcześniej przyjechać.
_________________________________________

Gdy wróciłam do domu Filip zapoznał mnie ze swoim kuzynem - Ajdenem. Wydaje się być miły. Opowiedziałam mu na szybko o tym, że mój chłopak i jego koledzy nie dają mi ani Filipowi oznak życia. Gdy już włączył cały sptrzęt potrzebny do namierzenia telefonu podałam numer Louisa i całej reszty. Chwilę to zajęło zanim zostały zlokalizowane te numery. Jak się okazało wszyscy byli w jakimś opuszczonym magazynie na tej "13 dzielnicy". Od razu chciałam tam jechać, ale powstrzymał mnie Ajden. Powiedział, że zna wszystkich chłopaków i że na pewno nic by tam nie robili z własnej woli. Potem potwierdził to Filip. Powiedzieli mi, żeby poczekać jeszcze chwilę i zobaczyć czy przemieszczają się, czy może cały czas siedzą w jednym miejscu. Po putorogodzninnym siedzeniu i patrzeniu się w ten jebany ekran wszyscy stwierdziliśmy, że cały czas siedzą w jednym miejscu. Zaczęłam pakować torbę aby jechać i uratować mojego chłopaka...i resztę oczywiście.

I am a bad girlWhere stories live. Discover now