12|Illusion|

435 33 25
                                    

- Wyłącz to Louis... - wymruczał niezadowolony Harry prosto w moją szyję, przyciskając mnie jeszcze bliżej swojego nagiego torsu. - Co to w ogóle jest do cholery? - sapał.

Musiałem przez chwilę sam zastanowić się co tak brzęczy, bo przecież mój telefon leżał roztrzaskany na tylnym siedzeniu samochodu Daniela, pod domem mojej mamy.  Dopiero po jakimś piątym brzdąknięciu wywróciłem oczami i odsunąłem się trochę od chłopaka, sięgając do szuflady i tym samym wyjmując mój roboczy telefon, którego używałem do rozmawiania z managerem i tym podobnymi. Ale to było niemożliwe, żeby dzwonił ktoś z nich, co potwierdziło się, kiedy zobaczyłem imię mojej siostry na wyswietlaczu.

- To Lottie, dzwoni na mój telefon roboczy - burknąłem tak bardzo zaspany, że głos ledwo wydobywał mi się z gardła.

Zanim zdążyłem odebrać, chłopak jęknął zrezygnowany i jednym, mocnym ruchem przyciągnął mnie z powrotem do siebie. Objął mnie mocno w talii i oparł brodę na moim ramieniu. Odebrałem połączenie i niestety nie udało mi się powstrzymać krótkiego chichotu, który moja siostra zdążyła już na pewno dosłyszeć.

- Louis? - była trochę zdziwiona, ale jej głos wciąż był smutny. - Jak się trzymasz? Masz jakieś wieści od Harry'ego? Odzywał się? - zapytała zaniepokojona.

Zmarszczyłem brwi, bo przez pierwszą chwilę nie wiedziałem o czym mówi. Już chciałem poprosić, żeby wyraziła się jaśniej, po czym przypomniał mi się cały wczorajszy dzień. Jak mogłem nie powiedzieć nic ani jej, ani nikomu innemu? Przy nim stawałem się okropnie nieodpowiedzialny.

Harry wsunął swoją zimną dłoń pod moją koszulkę i jak gdyby nigdy nic, położył ją sobie na moim brzuchu. Przeszły mnie dreszcze po całym ciele i poczułem jak jego usta zaczynają pieścić moje ucho, przy którym nie miałem telefonu. Ledwo powstrzymywałem się od wydania z siebie jęku ekscytacji, bo to było naprawdę przyjemne.

- Leży obok mnie i próbuje mnie zjeść - wypaliłem trochę nie myśląc nad tym, że przecież moja siostra też to słyszy, a nie tylko Harry. Chłopak parsknął śmiechem nad moim uchem i pokręcił głową, tak Harry, masz chłopaka idiotę. - Znaczy, um.. znalazł się wczoraj w nocy. Był w mieszkaniu, kiedy przyszedłem, nic mu się, na szczęście, nie stało - czułem jak uśmiecha mi się tuż przy policzku, a potem składa na nim mokrego całusa. - Nie był na koncercie - dodałem jeszcze.

- Oh to dobrze, ale boże Louis, jak mogłeś nic nie powiedzieć, napisać, cokolwiek? Wszyscy umierają dosłownie ze stresu! - zganiła mnie, jakbym był conajmniej jej dzieckiem, a nie starszym bratem. - Za karę obydwoje będziecie zajmować się bliźniaczkami, kiedy my pojedziemy na lody - zagroziła udając wściekłą.

- Już się boję - prychnąłem i wsunąłem gładko palce między jego loki.

- Ale, miedzy wami jest okej? - zapytała po chwili trochę nie pewnie.

- Tak, bardzo okej - przyznałem czując jak kąciki ust samoistnie mi się unoszą.

- To dobrze. Przyjedźcie na obiad. Macie trochę do wytłumaczenia i opowiedzenia. Mama wychodzi z siebie - zaśmiała się, po czym się rozłączyła.

- Już, koniec, teraz nic nam nie przeszkadza - odparłem i przeturlałem się na brzuch, dosłownie kładąc się na nim.

- Potrzebuję pewności - oznajmił i zabrał mi telefon z ręki, po czym rzucił go gdzieś na podłogę za łóżkiem, aż zatrzymał się uderzając o ścianę.

- Harry! Rozwaliłeś mi ostatni telefon - pacnąłem go w klatkę piersiową.

- Jesteś ohydnie bogatym pisarzem Louis, jak będziesz chciał, kupisz sobie nowy, chociaż jestem za tym, żeby tego nie robić - wywrócił oczami i przyciągnął dłońmi moje policzki. 

Regain Inspiration || LarryWhere stories live. Discover now