8|One Thing|

433 37 9
                                    

- Louis, obudź się kochanie - głos Harry'ego wyrwał mnie ze snu.

Nakryłem się kołdrą aż po czubek głowy, burcząc pod nosem. Ciężko oddychało mi się pod pościelą, jednak wciąż wolałem to, niż wstawanie. Nie byłem szczególnie rannym ptaszkiem. Harry wsunął rękę pod kołdrę i zagarnął mnie do siebie za talię. Wślizgnął dłoń pod moją koszulkę i oparł ją na moim brzuchu.

- Harry, masz zimne ręce brutalu - wysyczałem wciąż pragnąc snu.

- No dalej, wstawaj Lou - wtulił głowę w moją szyję od tyłu i przywarł całym sobą do moich pleców.

- Jesteś potworem - zmarszczyłem brwi i odwróciłem się w jego stronę stykając się nosami.

- Dzień dobry kochanie - złożył bardzo leniwy pocałunek na moich ustach i uśmiechnął się do mnie.

- Dobry - rzuciłem od niechcenia.

Zacząłem błądzić palcami po jego nagiej klatce piersiowej. Cieszyłem się, że był tak bardzo rzeczywisty. Zacząłem kreślić kontury jego tatuaży na torsie wpatrując się w nie jak zahipnotyzowany. Były przepiękne i idealnie do niego pasowały. Mógłbym obserwować je godzinami i czasami mu ich zazdrościłem, mimo, że wiedziałem, że mi by takie nie pasowały. Ziewnąłem głęboko, a chłopak się ze mnie zaśmiał, za co oberwał.

- To przez to, że nie dałeś mi spać. Co było tak ważne żeby mnie obudzić? - zapytałem wrogo na niego patrząc. Byłem dosyć marudny jeśli chodziło o spanie.

- Spałeś tak uroczo, że naprawdę nie miałem serca tego robić, ale zacząłem się nudzić bez ciebie, więc musiałem dokonać wyboru: móc dalej ci się przyglądać, czy móc przyglądać się twoim cudownym niebieskim oczkom. Więc tak, warto było - zmarszczył nos i znowu krótko mnie pocałował.

Nie umiałem się na niego złościć o taką błahostkę, szczególnie kiedy mówił takie pierdoły, które były ogromnie kochane. Zawsze wydawało mi się, że takie słodzenie to straszna tandeta, ale teraz dosłownie rozpływałem się na każdą jego uwagę tego typu.

- Co ty ze mną robisz Hazza - westchnąłem i obaliłem się na plecy. - I pomysleć, że to wszystko było pierwotnie jednym wielkim przypadkiem - rozmarzyłem się, wspominając nasze pierwsze spotkanie.

Kątem oka zauważyłem jak się uśmiecha do samego siebie. Nie wiedziałem, co to oznacza, ale nie miałem ochoty pytać. Bo tamta chwila była idealna, albo może nawet jeszcze lepsza. Ja wiedziałem, że Harry był szczęśliwy, widziałem to w jego oczach. I ja też byłem szczęśliwy, bo on był najlepszą osobą jaką spotkałem w życiu.

- Harry? - zapytałem i zauważyłem, że używamy swoich imion w dosłownie każdym zdaniu jakie wypowiadamy. Uwielbiałem imię chłopaka, dlatego chciałem wypowiadać je w kółko i w kółko.

- Hm? - mruknął nie podnosząc wzroku na mnie, on mimo wszystko też był jeszcze nie do końca wyspany.

- Opowiedz mi coś o swoich rodzicach.. - poprosiłem niepewnie.

Nie chciałem być wścibski i być może po części obawiałem się, że to za szybko, aby go o to zapytać, jednak źle się czułem z tym, że nie wiem o nim tak istotnej rzeczy. Chciałem wiedzieć jacy byli, czy tęskni za nimi? Chciałem być w stanie mu pomóc jeśli miałby kryzys w tej sprawie. A nie wiedząc, tak jak teraz, praktycznie nic, utykałem w martwym punkcie i nie byłem w stanie go wesprzeć.

- Huh - westchnął przeciągłe i odwrócił się na bok, patrząc w moją stronę.

Ujął moją dłoń i zaczął głęboko oddychać układając sobie myśli w głowie. Leżałem spokojnie i jedynie odwróciłem się do niego powoli, dając mu czas. Musiał wiedzieć, że bez względu na drażliwość tematu go ma.

Regain Inspiration || LarryΌπου ζουν οι ιστορίες. Ανακάλυψε τώρα