31 |Pierwszy rozłam|

1.5K 138 7
                                    

Luke Robert Hemmings

Stoimy pośrodku salonu mojego przyjaciela, a ona na mnie krzyczy. Nie dziwię się jej. Mogłem się spodziewać takiej reakcji. Oczywiście obwiniam siebie o nią.

Kurwa.

– Dlaczego to przede mną ukryłeś? – jej ton się zmienia, jest już spokojniejszy, ale pełen smutku – Wiesz, że nie znoszę, gdy ukrywasz przede mną rzeczy, w szczególności, gdy dotyczą mnie.

– Powiedziałbym ci, gdy byłbym gotowy.

– To brzmi, jak nigdy, Luke – może ma racje.

Może nie powiedziałbym jej nigdy.

Może przekonałbym ją do zrezygnowania z tego.

Może sprawiłbym, że mielibyśmy dom, którego nie miałem za nim ją poznałem i którego boję się, że nie będę miał, gdy ona stanie się sławna.

Tak.

Chce normalnego domu.

Normalnego związku.

Normalnego życia.

W tym całym szaleństwie chcę tego chociaż przez chwile i gdybym mógł to bym ją do tego zmusił, ale kocham ją na tyle, że nigdy tego nie zrobię.

Ale czy tak naprawdę właśnie nie zrobiłem?

– Przepraszam – mówię w końcu – Cholernie cię przepraszam. Czy możemy to po prostu zakończyć, a ja dam ci numer? Numer do tego faceta? Czy musimy niszczyć jeszcze jedną rzecz?

Patrzy na chłopaków, jakby nie chciała mi przy nich tak po prostu odpuścić, jakby to robiło z niej słabą i beznadziejną.

– Dasz mi ten numer i znowu będziemy się kłócić, prawda?

– Możemy iść do naszego pokoju? Musimy kłócić się przy moich przyjaciołach?

Rumieniec wypływa na jej twarz.

Ciągnie mnie za rękę i biegnę za nią po schodach do naszego pokoju.

Siada na łóżku, a ja staję nad nią. Można by pomyśleć, że mam przewagę w takiej sytuacji, ale zupełnie tak nie jest. Nacisk jej spojrzenia mówi mi, że nie podda się tak łatwo.

Wszystko czego chcę to, żeby się nie zmieniła.

Kocham ją taką.

Nie chcę, żeby stała się typowo Hollywoodzką gwiazdą.

Nie.

Nie.

Nie.

Chyba zaczynam szaleć.

Ma rozum.

Chce spełniać marzenia.

Ja robię to samo i jestem całkiem normalny.

Prawda?

Kurwa.

– Już? Skończyłeś myśleć o tym na jakiego wyszedłeś dupka?

– Przepraszam, Lola.

– Powiedz o co chodzi.

– Po prostu cię kocham i widzę, jak bardzo z każdym dniem jesteśmy blisko rozłamu. Jak bardzo się zmieniamy, a przecież się kochamy, prawda? Po prostu nie mam za duży stałych w życiu...

– Luke, musisz dać mi się rozwijać – mówi spokojnie – Nie będę jeździć z tobą po świecie, czy czekać tu na ciebie umierając z nudny. Nie jestem taką dziewczyną. Mam własne marzenia.

– Wiem – tylko, że mnie to przeraża.

– Więc daj mi ten numer – nie prosi – Zobaczymy, co z tego będzie. Może to nie dla mnie...

– Dobrze, dam ci ten numer.

– Może będę mogła więcej płacić za nasze mieszkanie...

– Lola, ile razy mam ci powtarzać, że nie obchodzą mnie pieniądze?

– Nie jestem z tobą dla pieniędzy – powtarza po raz tysięczny – Koniec kropka, Luke. Kiedyś będę utrzymywać nas tak samo, jak ty i koniec dyskusji.

– Równouprawnienie nie na tym polega – próbuję jej to wytłumaczyć od jakiegoś czasu.

– Mam to gdzieś – warczy na mnie. Nie podoba mi się to – Będę aktorką, czy tego chcesz czy nie.

– Teraz zachowujesz się, jak suka – mówię jej, bo taka cholerna prawda.

– Przepraszam – brzmi szczerze – Nigdy się tak dużo nie kłóciliśmy. Nie podoba mi się to – marszczy nosek — Kocham cię, ale ja jestem na studiach i moje cele dalej się zmieniają, dojrzewają, szukają spełnienia. Musisz dać mi się rozwijać.

– Przepraszam – nie wiem, który raz już to mówię.

Lola wyciąga ręce do mojej koszulki i podwija ją, przykładając ręce do mojego nagiego brzucha.

– Nie uważam, że seks rozwiąże nasze problemy.

– Nie uprawialiśmy go od tygodnia – najdłuższy czas odkąd jesteśmy razem.

Może zaczęliśmy od seksu, ale nie chcę, żeby na nim się skończyło. Nie chcę, żeby to prowadziło do czegoś takiego.

Kucam przy niej. Opieram dłonie na jej udach.

– Ponad Hollywood – patrzę jej w oczy, chcąc zobaczyć w nich to, co zawsze.

– Zawsze, Luke.

Całuję ją w nogę, opieram czoło o jej udo.

Nie mogę jej stracić.

Skoro twierdzi, że wszystko się zmienia i nie może zostać nawet takie samo, gdy jest dobre, to ja też będę musiał się zmienić i przystosować do sytuacji.

Związki są tak kurewsko trudne.

ardor {Luke Robert Hemmings}Where stories live. Discover now