11 |plan|

2K 145 12
                                    

Luke Robert Hemmings

Gdy Lola śpi na siedzeniu, nie mogę przestać się uśmiechać, bo ona uśmiecha się nawet przez sen.

Nie myślałem, że potrafię uszczęśliwić tak kogoś, będąc tylko nudnym sobą, lubiącym nudne rzeczy.

Trudno czuć się dobrym, gdy ludzie wokół wychwalają cię za rzeczy, na które często nie masz wpływu.

Jestem dobry dla miliona fanów, ponieważ uszczęśliwiam ich naszą muzyką i może od czasu do czasu słowami.

Jednak, czy ktokolwiek z nich chciałby być tu ze mną po kilku miesiącach znajomosci, gdy zobaczyłby już we mnie kogoś więcej po za sławną osobą?

Czy ktokolwiek chciałby mnie, gdy nie robię show lub nie staram się zrobić dobrego wrażenia?

Z Lolą wszystko jest takie, jak powinno być, a nie sądziłem, że będzie z kimkolwiek.

Mój telefon dzwoni. Odbieram szybko, żeby jej nie obudzić. Nawet nie spojrzałem kto to i już tego żałuję.

– Luke?

– A kto? – szepczę.

– Gdzie jesteś? Bo na pewno nie w LA.

– Nie muszę być tam przez cały czas – mamy wolne dopiero jakieś pół roku i cholernie drażni mnie fakt, że już im się tak śpieszy, odkąd mamy więcej zainteresowania.

– Dobrze, ale lepiej się pośpiesz. W poniedziałek pierwsze spotkanie dotyczące nowej płyty. Macie już jakieś piosenki? Za trzy miesiące chcemy wydać płytę, do tego czasu.. więcej zdjęć w sieci i tweetów. Powinieneś też wrzucać zdjęcia z dziewczyną i sugerować, że nowe piosenki będą o niej.

– Nie możesz..

– Właśnie, że mogę. Liczy się kasa, jesteście tutaj, żeby zarabiać kasę, lepiej zróbcie to dobrze.

Nie jesteśmy boysbandem, jak one direction i to jest oczywiste, jednak wszyscy chętnie nas tam umieszczają. Nie sprzedajmy, aż tak dużo muzyki, jak by się spodziewali, nie wyprzedajemy wszystkich koncertów, dlatego mamy utrzymywać ciągłe zainteresowanie po za pracą.

Moje życie to ciągła praca, bo tak działa Hollywood.

Czasem tego nienawidzę, w szczególności w takich chwilach w tym samochodzie, a potem przypominam sobie, jak było mnie stać na ten samochód i myślę sobie, że cholernie kocham moje życie.

– Płyta, trasa i tak w kółko, po to tu jesteście.

Umowa.

Pieprzona umowa.

Kara za jej zerwanie jest zbyt duża.

A jednak lubi się wygodne życie, co?

Lola budzi się pięć kilometrów przed dotarciem do rzeki. Nie wjeżdżamy na most, a parkujemy na parkingu w pewnej odległości od niego, żeby dobrze go widzieć.

– Wiedziałeś, że wielu ludzi popełnia na tym moście samobójstwo?

– Nie chcesz chyba tego zrobić, co?

Lola pochyla się przez konsole i całuje mnie w policzek.

– Cześć, nie jesteś zmęczony?

– Jest w porządku – myślę, że zadała to pytanie, bo już się nie uśmiecham – Buzi.

Daje mi buziaka i odsuwa się.

Co ja zrobię bez tych buziaków w trasie?

– To co z tym samobójstwem?

– Zdecydowanie zbyt kocham życie – uśmiecha się i sięga po coś z tylnich siedzeń.

– Nawet to nowe życie?

– Przecież w nim jesteś, więc jest takie samo – otwiera batonika i odgryza kawałek, po czym podsuwa mi go pod usta. Przez chwile jemy w ciszy, po czym mówi – Bądź moją stałą.

– Brzmi poważnie – zaciskam dłonie na kierownicy.

– Zbyt poważnie? – patrzy na mnie, ale kręcę głową.

– Kocham cię, jako stałą, zmienną i równanie bez rozwiązania.

– Ugh, matematyka.

Wybucham śmiechem.

– Byłeś w niej dobry?

Każdego dnia jestem wdzięczny za to, że mnie nie sprawdziła, że nie szukała informacji o tym, co lubię, z kim się spotykałem i ile zarabiam.

Jest ze mną.

Takim mną, jakim jestem na codzień, a nie tym z internetu. Bardziej zepsutym, bardziej idealnym, kompletnie innym.

– Najlepszy. Mógłbym być matematykiem, jak moja mama.

– To szaleństwo! – piszczy.

– Gdy kiedyś rzucę granie, zostanę nauczycielem.

– To chyba za trzydzieści lat, gdy wasz zespół będzie zapomniany, a wasi fani będą mieli nastoletnie dzieci. Wyobrażasz sobie, że przychodzi taka mama na wywiadówkę, a tam ty! To niczym ukryta kamera.

– Myślisz, że za trzydzieści lat świat będzie miał nas gdzieś?

– Przepraszam, panie wielka gwiazdo, że uraziłam twoje ego – nabija się.

– Ile chcesz mieć dzieci? – pytam, a ona wzrusza ramionami.

– Jeszcze na to za wcześnie, wolę iść z prądem, a odkąd poznałam ciebie to pod prąd.

To mnie przeraża.

– Ty myślisz o dzieciach?

– Nie, po prostu myślałem...

– To, że ja nie jestem sławna, nie znaczy, że mam inne marzenia niż ty. Tez chcę zdobywać świat i odkrywać nowe rzeczy – mówi z uśmiechem – Chcę się bawić, imprezować, robić rzeczy, których już nigdy nie będę miała szansy zrobić. Nie chcę dzieci, jeszcze nie.

– Ja nie chciałem....

– Wiem, Luke – uśmiecha się – Jesteśmy dwudziestolatkami i pomimo różnic w portfelu i znajomościach oboje chcemy tego samego.

– Moja trasa to wieczna impreza.

– Nie kuś – ciekawe, czy to miejsce by nas połączyło, czy rozdzieliło.

Ciekawe, czy mam odwagę się przekonać i ją tam ze mną zabrać.

ardor {Luke Robert Hemmings}Where stories live. Discover now