24 |rodzina|

1.7K 149 4
                                    

Lola Kinney

Jesteśmy w moim łóżku, w moim nastoletnim pokoju.
Wszędzie wiszą plakaty, które udało mi się zdobyć na małych koncertach, moich mało znanych zespołów. Rodzice chyba wymienili materac, ale nie wymienili nic innego.  Ściany dalej są lekko purpurowe i są na nich napisane cytaty z moich ulubionych filmów. Kocham ten pokój. Spędziłam tu cholernie niesamowite lata.

Luke rozgląda się dookoła, jakby chciał zapamiętać każdy najmniejszy fragment mojej młodości. On ma tylko to, co ja mu daję, ja mam milion razy więcej.

– Podoba mi się tutaj, widać, że zawsze miałaś artystyczną dusze.

– Naprawdę? – lubię takie komplementy.

– Naprawdę – całuje mnie w nos.

– Widać to też w twoim samochodzie, którego próbujesz siłą odnowić.

– Lubię tego grata.

– Przyznaj, że moje Ferrari lubisz bardziej – ściska nasadę mojego nosa, drocząc się ze mną.

– Mojemu staremu przyjacielowi musi być przykro, że już w ogóle nim nie jeżdżę.

– Może go odnowimy?

Całuje mnie, nie chcąc nawet słuchać mojej odpowiedzi. Próbuje wciągnąć mnie na siebie i właściwie nawet mu się to udaje.

– Nie zrobimy tego w moim rodzinnym domu, Luke.

On zaczyna chichotać, to naprawdę rzadki dźwięk, dlatego nie mogę się nie uśmiechnąć.

– A mogliśmy w moim? Z tego, co pamiętam to nawet... – zasłaniam mu usta dłonią. Czuję pod nią jego chichot.

Nie wiem, jak mu odmówić. Właściwie to, chcę więcej, potrzebuję więcej. Całuję go mocno, on ściska mnie w talii, przesuwając swoje dłonie, niżej i niżej, tak nisko aż trzyma w dłoniach moje pośladki. Jęczę w jego usta, gdy nagle drzwi się otwierają i wskakuje na nas mały potwór.

O Boże.

Płonę ze wstydu.

– Siostry powinny robić sobie nocowanie! Luke możesz zostać! Ale tylko dlatego, że jesteś Luke'm Hemmingsem.

– Gdyby powiedział to ktoś mnie słodki, myślę, że mógłbym się obrazić,

Poprawiam swoje włosy, a Luke bardziej okrywa się kołdrą. Jego policzki są równie czerwone, co moje.

– Czy mama i tata wiedzą, że tu jesteś? – pytam ją.

– Ciii, to siostrzany sekret – Boże, jak ja ją kocham. Wyciągam do niej ręce i zaczynam ją łaskotać. Śmieje się w niebogłosy.

– Chodźmy do salonu i zróbmy sobie nocny maraton filmów Disneya.

– O tak! – ekscytuje się mała – Pośpiewamy, proszę? – patrzy na mnie, a nie na Luke'a.

– Proszę? – tym razem to Luke.

– Pośpiewamy piosenki z Krainy lodu! – krzyczy Nelly.

Nelly wybiega z pokoju, chyba po to, żeby przynieść płytę. Luke przytula się do moich pleców.

– Nie taki miałem plan na te noc, ale nie będę narzekać – całuje mnie w skroń – Ale tak rzadko mamy taki rodzinny czas..

– Chcesz dużej rodziny? – pytam trochę chcąc wiedzieć, a trochę nie.

– Lola, kocham muzykę, ale wolę mieć dużą rodzine, niż być wiecznie w trasie. Może zostanę tylko tekściarzem albo rozkręcimy bardziej wytwórnie. Wiesz, że mamy wytwórnie? Nic z nią nie robimy, ale to jest pomysł..

Luke jest o wiele bardziej poukładany ode mnie. Czasem wydaje mi się, że już tak dużo przeżył, że łatwo jest mu ocenić, czego chce, a czego nie.

– Ale to tak, gdy będę miał dwadzieścia sześć lat..

– Tak szybko?! – krzyczę.

– Świat już widziałem, sławny już zostałem, no to chyba zostaje mi już tylko zostawić po sobie kolejne pokolenie, no nie? – przesuwa usta do mojego ucha – Rodzina jest dla mnie bardzo ważna, Lola.

Strach.

Ciarki.

Dziwne uczucie w piersi.

Nawet nie wiem, co to za uczucie.

Nie chcę tego wszystkiego, jeszcze.

Jeśli uda mi się osiągnąć sukces w aktorstwie, to to będzie jeszcze trudniejsze i na dodatek bardzo się opóźni.

Nic mu nie odpowiadam, bo Nelly pojawia się z rączkami pełnymi filmów. Chucha na swoje włosy, chcąc odsłonić oczy. Wyciągam dłoń, żeby jej pomóc.

– Obejrzymy wszystko, proszę?

Luke zabiera od niej kolekcje filmów i idzie do salonu.

– Mógłby być moim mężem – szepcze Nelly – Zostanę twoją druhną albo nawet świadkową, prawda? Proszę, proszę!

– Nelly....

— Lepiej załóż mu obrączkę na palec, siostrzyczko – po czym zaczyna słodko chichotać – To z takiego filmu, który oglądałyśmy z mamą...

– Ach ta mama – zaczynam chichotać razem z nią.

Lukowi udało już się włączyć film. Siedzi na kanapie i czeka na nas. Gdy myślę, że mała przytuli się do niego, siada obok mnie i kładzie głowę na moich kolanach, jakby po prostu chciała mieć mnie blisko. Luke całuje mnie w czubek głowy.

– Nie mów, że nie chciałabyś tak codziennie.

Na razie przeraża mnie taka wizja, może właściwie, jakakolwiek wizja tak odległej przyszłości i zobowiązań. Gdy go poznałam nie chciałam nawet stałego związku, a teraz...

Nie jest mi dane dalej myśleć, bo Luke i Nelly zaskakują mnie, gdy zaczynają śpiewać pierwszą piosenkę z filmu.

Kocham moją rodzine.

Na razie nie chcę jej powiększać.

ardor {Luke Robert Hemmings}Where stories live. Discover now