13 |kim jestem|

2.1K 152 7
                                    

Luke Robert Hemmings

Jeszcze jej nie powiedziałem.

Nie wiem, jak powiedzieć jej, że zamyka się kolejny okres naszego związku i musimy zmierzyć się z kolejnym wyzwaniem, jakim jest nagrywanie płyty.

Wiem, że to nic w porównaniu z trasą.

Jednak i tak nie wiem, jak jej o tym powiedzieć.

Dalej jesteśmy w San Francisco.

Siedzimy w centrum w restauracji w ogródku na zewnątrz, próbując nie przykuwać spojrzeń. Musieliśmy tutaj zdjąć nasze czapki.

Oboje jesteśmy milczący i niezbyt wiemy, jak sprawić, żeby nasze chwile, były tylko nasze.

Lola głaszcze kciukiem moją dłoń, która leży na stoliku, gdy ja wypijam trzecią filiżankę kawy.

– Musisz się z tym pogodzić, Luke – mówi w końcu – Nie masz wyjścia, musisz. Jestem w tym świecie, bo jestem z tobą. Nasz związek jest inny niż byś chciał, ale w ogóle mamy na niego szanse. Proszę, przestań się obwiniać – ściska moją dłoń – Poradzę sobie z internetem, z ludźmi, ale nie poradzę sobie z tobą myślącym za dużo. To co do ciebie czuję się nie zmieni. To dalej była nasza chwila, nie straciła tego miana. Ludzie tam byli, ale ja ich nie widziałam, tak jak teraz tutaj. Poradzę sobie z tym dla nas.

Lola Kinney

– Nie chciałem tego. Chciałbym móc cię przed tym uchronić – opuszcza głowę, jakby wstydził się tego kim jest.

– Przestań, Luke. Kocham cię – szepczę – Źle mi z tym, bo to moja wina..

Nie mogę powstrzymać łez, a wcale się nie zapowiadało, że będę płakać.

– No i widzisz do czego doprowadziłeś? – ocieram łzy, gdy on patrzy na mnie równie smutno – Angelina Jolie i Brad Pitt jakoś żyją i znajdują chwile, które nie znajdują się w sieci.

– Bo nie bywają w normalnych miejscach, a ja nie mogę ci tego odebrać. Chodzisz na studia, do licha, a nawet nie możesz tam iść..

– Pokonam to – mówię odważnie – Chcę to pokonać dla nas.

– Boję się o ciebie.

– Nie musisz, nie będzie tak źle.

– Gdy będziemy w trasie...

– Do tego jeszcze dużo czasu, prawda?

– Właściwie..

– Luke? – o nie.. – Nie mów, że..

– W poniedziałek idziemy do wytwórni na pierwsze spotkanie, chcą płyty za trzy miesiące, czyli trasy, za co najwyżej pięć. To będzie szalone dla ciebie.

– Zakochałam się w gwieździe rocka, podejmuję się wyzwania.

– Nie wiedziałaś...

Kręcę głową.

– Nawet gdybym wiedziała i tak bym zaryzykowała – nie chcę, żeby przy mnie umniejszał swojej wartości, bo ma cholernie dużo do zaoferowania temu światu i ludziom wokół siebie, a ucieka przed tym – Jesteś gwiazdą rocka i do cholery czas zdać sobie z tego sprawę, Luke.

– Myślałem, że nie chciałabyś kogoś takiego..

– A co? Kochasz inaczej? Mniej? Czy co? Jesteś przez to gorszym człowiekiem? Chcę cię mimo wszystko i dla wszystkiego – uśmiecham się – Uwierz w siebie, kochanie. Wykrzycz całemu światu, że ty to ty.

– Tutaj?

Kręcę głową.

– Bardziej metaforycznie – mówię – Może później w pokoju.

– Lolo Kinney..

– Tak, Lola Kinney jest twoją dziewczyną i jest cholernie z tego dumna.

– Kocham cię – mówi mi.

– Uciekajmy stąd i chodźmy się kochać – szepcze najciszej, jak potrafię, ale żeby mnie usłyszał.

– Jesteśmy w San Francisco....

— I mamy dużo czasu do poniedziałku.

Płacimy i rzucamy się w bieg do hotelu, w którym się zatrzymaliśmy.

Nasze ręce na ulicy są złączone, tak samo, jak później nasze usta w hotelowej windzie, nie chcąc się od siebie odłączyć, póki nie będzie trzeba, a nawet, gdy docieramy na nasze piątro, jedno z nas idzie tyłem, gdy nasze usta dalej pieszczą się wzajemnie. Otwieram drzwi w pośpiechu. Luke rzuca mnie na łóżko..

Pieczętujemy to jak różni jesteśmy i jak bardzo kochamy to kim jesteśmy, nawet, jeśli to utrudnia nasz związek.

Kocham go.

ardor {Luke Robert Hemmings}Where stories live. Discover now