12 // *unless you show me how*

249 28 8
                                    

Innsbruck, 30 IV 2012

- Sophie. - przerywam Ci pracę tego wieczoru. - Dlaczego nie mówiłaś, że miałaś brata?

Gwałtownie zamykasz laptopa i patrzysz na mnie. Twoje oczy są pełne żalu i złości jednocześnie.

- Skąd wiesz? Michael..?

- Nie, Twój tata mi powiedział. - tłumaczę szybko.

- Gregor, on zginął tragicznie. Myślisz, że łatwo jest o tym mówić? Wątpię. - Kręcę przecząco głową. - Ty w ogóle nie mówisz o swojej rodzinie, jesteśmy w związku, tak? Musisz mi zaufać. Za każdym razem kiedy pytam, nic mi nie mówisz.

- Soph... To jest inna sprawa. - próbuję wykręcić się z odpowiedzi.

- Proszę Cię. - kładziesz mi rękę na udzie. - Musisz mi zaufać.

- Ufam Ci, ale nie lubię mówić o swojej rodzinie... To nie są miłe wspomnienia. - smutnieję, ale decyduję się na powrót do tych traumatycznych dla mnie dni.

Mój ojciec był dla mnie autorytetem. Przykładny ojciec, przyjaciel. Spędzaliśmy razem wiele czasu. To on zaszczepił we mnie miłość do skoków. Do czasu.

Kiedy miałem 16 lat wyjechałem na kilka dni na wycieczkę szkolną. Po powrocie zastałem go w łóżku z inną kobietą. Moja matka zostawiła mnie pod jego opieką kiedy miałem osiem lat, ale nadal nie wyobrażałem sobie go w towarzystwie innej kobiety. Po jakimś czasie Lisa wprowadziła się do nas wraz z jej pieprzonym synalkiem Phillipem. Nienawidziłem gnoja. Rozpieszczony bachor. Miał wszystko co chciał, gdy ja musiałem pracować jeśli coś potrzebowałem. Nie dość, że ciężko trenowałem to jeszcze musiałem zapierdalać w osiedlowym sklepiku. Co prawda na sprzęt i treningi dawał mi kasę, ale na inne przyjemności musiałem zarobić sam. A do tego jeszcze szkoła. 

Któregoś dnia pokłóciłem się z Phillipem. Nawet już nie wiem o co. Lisa kazała mi zabierać manatki i wypierdalać z MOJEGO domu. Ojciec ją poparł. Sam pomógł mi się wyprowadzić. Najgorsze jest to, kiedy osoby które wręcz czcimy, które są naszymi autorytetami, okazują się być tymi najgorszymi. Moje marzenia o szczęśliwym domu, który wydawało mi się mieć zanim wprowadziła się Lisa, legły w gruzach.

- Gregor - łza spływa Ci po policzku. - Ja... ja przepraszam.

- Nic się nie stało.

Jedynym pozytywnym aspektem tego rodzinnego dramatu było to, że usilnie walczyłem o bycie jak najlepszym w skokach narciarskich. Robiłem to tylko i wyłącznie, żeby pokazać ojcu, że może być dumny z tego jakiego ma syna, i że może się wstydzić, że zrezygnował z ojcowskiej miłości dla jakiejś głupiej laski z jeszcze gorszym dzieciakiem. Pogoń za byciem najlepszym zaczęła być dla mnie odskocznią i jednocześnie uzależnieniem, które wynagradzało mi dziecięce wspomnienia, które wyglądały nie tak jak powinny.

- Nie wiem co powiedzieć. Bardzo Ci współczuję. - mówisz, a ja wycieram Ci strumyk z policzka i delikatnie całuję w czubek głowy. 

-  Wiem, że nigdy nie ucieknę od tych wspomnień. To jest część mojego życia. Chyba, że pokażesz mi jak. Jesteś najsilniejszą osobą jaką znam.

- Nie wiem czy umiem. - kiedy patrzysz mi prosto w oczy, widzę w nich światło, które chciałbym widzieć zawsze, czuję też bijące od Ciebie ciepło i zdaję sobie sprawę, że już pokazałaś mi jak od tego wszystkiego uciec. Dzięki Tobie zapominam o całym źle świata. Jesteś najlepszym, co mogło mi się w życiu wydarzyć i nic tego nie zmieni. Nawet trauma z dzieciństwa.



ojenyjenyjeny zawsze chciałam napisać rozdział chociażby delikatnie inspirowany tą piosenką, kocham ją nad życie i ma ona dla mnie ogrooooomne znaczenie (: także w końcu jest! 

i refleksja na dziś: zabawne jest to że rozdział, który uważam za najgorszy ma najwięcej gwiazdek haha ale dziękuję za docenienie <3 

no i jeszcze jedno info! jakby ktoś nie widział, to jest nowa okładeczka, więc dajcie znać jak Wam się podoba xx

🔒daisies, chocolate & cigarettes // G. SchlierenzauerWaar verhalen tot leven komen. Ontdek het nu