37

905 48 6
                                    

Jakieś 8 miesięcy później.
Byłam w szpitalu. To już ten dzień,dzisiaj miałam zostać mamą a Remus tatą. Oczywiście państwo Potter i państwo Black nie byli by sobą gdyby nieprzyjechali. Dorcas urodziła synka Stevena jakieś dwa miesiące temu a Lili też synka Harrego miesiąc.
- To bliźniaki. - powiedziała pielęgniarka podając mi córke i syna. - Zaraz przyjdzie tu pani mąż.
- Dziękuje. - tak jak pielęgniarka powiedziała do sali wpadł spanikowany Remus.
- Wszystko dobrze ? Jak sie czujesz ? Jak dzieci ?
- Remus spokojnie. Wszystko wporządku. No więc ? Jakie imiona wybrałeś ?
- Teddy Tobiasz Lupin i Adelaida Anna Lupin. Podobają ci sie ?
- Są przepiękne.

Pięć lat później.

- Chłopcy ile razy wam mówiłam że ciasto czekoladowe jest na później ?
- Oj siostra,daj kawałeczek.
- James miałeś pilnować dzieci. - powiedziała Lili.
- Syriusz i Remus je pilnują.
- Tylko cichutko dzieciaczki. - mówił szeptem Syriusz.
- Akuku. - zza rogu wyskoczyli Steve,Adel,Harry i Teddy.
- A kto tu tak straszy co ? Nieładnie to tak straszyć. - zaśmiałam sie i wziełam Adel na ręce. - A kto mi pomoże ?
- Ja,ja! - chłopcy i Adel zaczeli krzyczeć.
- No dobrze to kto jest silny ? - zapytała Dora.
- Ja jestem silny tak jak mój tatus. - powiedział Harry.
- Dobrze to Harry weźmiesz soczek. Dasz rade ?
- Taaaaaaaak.
- A kto weźmie talerzyki ? - zapytała Lili.
- My,my. - krzyczeli Teddy i Stev.
- Tylko ostrożnie chłopcy.
- A ja mamusiu co mam zrobić ?
- Ty będziesz mieć najważniejsze zadanie. Musisz sprawdzić czy ciasto jest ładne. Trzeba je jakoś udekorować co ?
- Taaaaak.
I tak wspólnie spędziliśmy popołudnie. Jedliśmy ciasto,rozmawialiśmy i bawiliśmy sie z dziećmi. Było lato i było ciepło więc my zostaliśmy jeszcze na dworze a Lili i Dorcas poszły opowiedzieć chłopcą bajke na dobranoc.
- Teraz pora na was moji kochani. - powiedziałam.
- Nieeee jeszcze troche. - jękneli Syriusz,Remus i James.
- To było do Teddiego i Adeli.
- Pomóc ci ? - zapytał Remus.
- Nie trzeba,dam sobie rade.
Wykompałam nasze pociechy i przebrałam w piżamke. Położyłam się na łóżku obok Adeli bo leżała najbliżej mnie a Teddy koło ściany.
- Mamo zaśpiewaj nam coś.
- A co byście chcieli.
- Piraci. - zawołał Teddy.
- Taaaaak piraci. - zawołała za nim Adel.
- No dobrze tylko cichutko.
Yo, ho. Wszyscy razem.Banderę stawić na maszt.Ciągnąć ją, złodzieje, nędzarze,śmierć nie dotknie nas.Król wezwał ludzi,by królową wykradli z jej łóżka i w ludzki oblekli ją kształt.Odtąd nasze są wody i bez żadnej przeszkody, każdy szlak będzie nasz.Yo, ho. Wszyscy razem.Banderę stawić na maszt.Ciągnąć ją, złodzieje, nędzarze,śmierć nie dotknie nas.Jedni pomarli, jedni wciąż żyją.Inni po morzach wciąż mkną.Do klatki dzierżąc klucz,u diabła mając dług,rzucamy kotwicę swą.Dzwonu dźwięk wodny opuszcza grób.Usłyszcie żałobny ten ton.Wszystkim nam zew,szkwału niesie śpiew.Kurs obierz, gdzie twój dom!Yo, ho. Wszyscy razem.Banderę stawić na maszt.Ciągnąć ją, złodzieje, nędzarze,śmierć nie dotknie nas.
Popatrzyłam na nich a oni zasneli z uśmiechem na twarzy.
- Co to za pieśni ? - odwróciłam sie i zobaczyłam Remusa opartego o futryne.
- Długo tak stoisz ?
- Od samego początku.
- Stara pieśń piracka. Dzieci ją uwielbiają.
- Widze właśnie. Syriusz i Dorcas poszli na spacer a James i Lili siedzą sami nad jeziorkiem. Może i my spędzimy troche czasu sami ? No wiesz od kąt są dzieci spędzamy razem coraz mniej czasu.
- No racja,racja. Ale dzieci to obowiązek. Prawda ?
- Prawda,prawda. - Remus położył się koło mnie i delikatnie całował moje ramie.
- Wiesz,jakoś niemoge uwierzyć że to wszystko się dzieje naprawde.
- Ja też niesądziłem że jakaś blądyneczka z Durmstrangu zawruci mi w głowie.
- Jak myślisz. Jak to dalej będzie ? Narazie żyliśmy z tych pieniędzy które zarobiłeś w ministerstwie. Do południa nie było cie w domu a po pracy musiałeś iść czasami na spotkania zakonu. Zresztą Lili i Dorcas też rzadko się widziały z Jamesem i Syriuszem.
- Nie mam pojęcia co dalej. Najchętniej wrócił bym do Hogwartu. - powiedział wtulając się we mnie.
- No właśnie,Howart! - usiadłam uradowana. Wpadłam na genialny pomysł.
- Gdzie idziesz ?
- Chodź. - powiedziałam i pociągnełam go za ręke. Ubrałam jego bluze i wyszliśmy na dwór. Syriusz i Dorcas już byli.
- O czym tak rozmawiacie ?
- Ooooo państwo Lupinowie. Co was do nas sprowadza ?
- Mam pomysł co do pracy. Dla nas wszystkich.
- No więc słuchamy. - powiedział James.
- Mogli byśmy zgłosić się do wujka Dumbeldora. Może mógł by nas przyjąć jako nauczycieli.
- Ale wszystkich ? - zapytała Lili.
- A czemu by nie ? Ty od eliksirów,Remus od OPCM,James od latania,Dora od zaklęć,Syriusz od astronomi a ja od ONMS. Co wy na to ?
- Ty wiesz to nie jest głupi pomysł. - powiedział Syriusz.
- W takim razie jutro piszemy do wujka.
Serdecznie dziękuje Kokosikk za drobną pomoc w tym rozdziale. Pozdrawiam serdecznie ♥♥♥

Ja , brat i Huncwoci ~ Alex Malfoy ~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz