35

838 49 9
                                    

Właśnie biegne do PŻ. Musze zniszczyć diadem. Profesor McGonagal wraz z dyrektorem i resztą grona pedagogicznego zaczęła wytwarzać tarcze wokół Hogwartu. Nareszcie dobiegłam do ściany,przeszłam obok trzy razy i pokazały mi sie drzwi do PŻ. Udało sie,otworzyłam drzwi i zaczełam szukać diademu. Mam go.
- Alex! - odwróciłam sie i zobaczyłam Lucjusza.
- Pomóż mi.
- Cofnij sie. - Lucjusz wyciągnął różdżke i zaczął zaklęciem palić PŻ. Horkruks został zniszczony. Została nagini. Nagle usłyszeliśmy czyjś głos.
- Jamesssss Potterrrrrr. Przybądz do zakazanego lasu. Masz godzine,albo twoji bliscy zginą. Wasza tarcza niedługo zniknie. Poddajcie sie a oszczędze Hogwart i was. Tylko oddajcie mi Pottera. - głos ucichł. Pendem rzuciłam sie w strone WS niech mu tylko nie przychodzi do głowy iść do tego psychopaty.
- James! - krzyknełam. Odwrócił sie i rzucił mi sie na szyje.
- Kocham cie siostrzyczko. - odwrócił głowe do Syriusza i Remusa. - Syriusz opiekuj sie naszą siostrą.
- Nie,James prosze. - mówiłam przez łzy.
- Remus bądź dobrym mężem dla mojej siostry i dobrym ojcem dla waszych dzieci. Opiekujcie sie ją.
- Nie James przestań. - mocno przytuliłam sie do niego niepozwalając odejść. - Niepozwole ci tam iść. Nie możesz.  Nie chce żeby Remus czy Syriusz sie mną opiekowali. Chce żebyś ty sie mną opiekował.
- Musze iść Alex. Kocham cie i obiecaj mi że niezrobisz niczego głupiego.
- Pod warunkiem że ty obiecasz mi że wrucisz.
- Tego niemoge ci obiecać. No już,obiecaj.
- Obiecuje. - przytuliłam mocno Jamesa. Remus szybko pożegnał sie z Jamesem żeby przytrzymać mnie abym niezrobiła jakiejś głupiej żeczy. Tarcza zaczeła pękać. Zniszczyli ją. Śmierciojady wdarli sie do zamku. James już dawno poszedł. Zauważyłam że jakiś śmierciożerca walczy z Lucjuszem,ściana zawaliła sie na Lucjusza. Śmierciożerca odwrócił sie do mnie,niezastanawiałam sie.
- Drętwota! Reducto! - pokonałam go. Walczyłam z dużą ilością tych gadzin. Nie było łatwo. Voldemort odwołał wszystkich swojich zwolenników na dziedziniec. Więc i my tam sie pokierowaliśmy. W drodze na dziedziniec spodkałam Lili,Dorcas,Syriusza i Remusa. Zobaczyliśmy że Hagrid kogoś niesie.
- James Potter nie żyje. Poddajcie sie mnie. - zauważyłam Elisabeth wśród śmierciożerców. Niewiem jakim cudem ale Voldemort miał różdżke Dumbeldora. Zostało mi tylko jedno. - Przyłączcie sie do mnie. - powiedział. Na przód wyszli moji dawni rodzice. - Lucjusz,chodź. - zamnie wyszedł Lucjusz. Spojrzał smutno na mnie i przytulił Voldemorta. Później dołączył do nich Snape. Przyszła kolej na mnie. Wyszłam z tłumu.
- Alex,co ty robisz ? - zapytał Remus.
- Zamknij sie. - warknełam.
- Oooo kogo moje oczy widzą ? Alex Potter. Dla ciebie też znajdzie sie u nas miejsce.
- Nigdy. - powiedziałam. Rozwinełam skrzydła i robiąc korkociąg wzleciałam w góre. Wylądowałam na ziemi. - Zostaw nas i Hogwart po dobroci albo załatwimy to po mojemu. - wszyscy jego zwolennicy i on zaśmiali sie.
- Och jak sobie życzysz. Avada Kedavra! - zielony promień zaklęcia leciał w moją strone. Uderzył we mnie i zielona mgiełka rozpłyneła sie w powietrzu jednak mi nic nie było. - To niemożliwe. - powiedział troche przerażony. Nagle z rąk Hagrida wypadł James. Stanął obok mnie.
- A jednak. - powiedział mój brat. Złapałam go za ręke. A w powietrzu zaczynała tworzyć się różowa kopuła. Rzucano w nas zaklęciami ale one odbijały się od małej tarczy. Wtedy Remus podszedł do mnie i złapał mnie za drugą ręke. Jamesa za ręke złapała Lili i tak coraz więcej osób łapało się za ręce tworząc jeden wężyk a różowa kopuła zakrywała coraz to większe fragmenty Hogwartu aż zakryła cały.
- Co to jest ? - zapytał przerażony.
- To jest miłość. Coś czego ty nie masz ani czego niepoznasz. Największa broń na świecie. - uśmiechnął się chytrze odwruciłam sie i zobaczyłam Nagini po naszej stronie kopuły. Bez użycia różdżki puściłam jedną ręke i skierowałam ją w strone gada.
- Reducto. - wypowiedziałam zaklęcie a wiązka zaklęcia wyleciała z mojej ręki i trafiła weża.
- Nieeeeeee. - krzyknął przerażony Voldemort. Śmierciożercy zaczeli uciekać i został tylko on sam. Popatrzyłam na niego i wypowiedziałam jedno to samo zaklęcie.
- Reducto. - wiązka zaklęcia przeleciała przez tarcze i pomkneła w strone Voldemorta. Ugodziła go w środek klatki piersiowej. Pokonaliśmy go. Wszyscy zaczeli wiwatować. Puściliśmy sie i tarcza znikneła. Przytuliłam się do Dorcas i Lili a do nas dołączyli sie Syriusz,James i Remus.
- Ale jak ty żyjesz ? - zapytałam Jamesa. On tylko otworzył ręke i pokazał na kamień.
- Kamień wskrzeszenia. - wyszeptałam. Popatrzyłam w miejsce gdzie jeszcze przed chwilą stał Voldemort. Na ziemi leżała Czarna różdżka różdżka Dumbeldora. Wziełam ją z ziemi i podeszłam do wujka.
- Wujku twoja różdżka. - powiedziałam podając mu patyk.
- Obawiam sie Alex że ona już nie jest moja. Mam nadzieje że podejmiesz słuszną decyzje. - kiwnełam głową na znak że rozumiem.
- Zgromadzcie wszystkich zmarłych i rannych do mnie. Blue! - zawołałam. Ptak usiadł mi na ramieniu. - Moja walizka. - powiedziałam a Feniks odleciał. Po chwili wszyscy zmarli i ranni byli na dziedzincu a Blue przyleciał z moją apteczką. Wyjełam z niej dwie fiolki.
- Przygotujcie mi dwa kociołki z wodą,ma być zagotowana. - w mgnieniu oka były przedemną dwa kociołki. Do jednego wlałam jedną zawartość fiolki a do drugiego drugą.
- Co to ? - zapytała profesor McGonagal.
- W jednym z kociołków rozrabiam łze Feniksa dla rannych a w drugim moją łze. Od momentu gdy wskrzeszyłam Jamesa zbierałam swoje wszystkie łzy.
- Bardzo mądr Alex. - pochwalił mnie wujek. Po chwili wszyscy ranni byli zdrowi a wszyscy zmarli żywi. Jednak to jeszcze nie koniec. Fakt faktem koniec nauki w Hogwarcie ale dopiero początek życia. Wzniosłam ręce do góry i gruzy zamku zostały naprawione. Zamek był jak wtedy gdy pierwszy go zobaczyłam. Był piękny. Później Syriusz oświadczył sie Dorcas a po nim James Lili.
I tak oto kończy sie ta historia. Żartuje oczywiście,kolejny rozdział powinien sie pojawić jeszcze w tym tygodniu. No chyba że niechcecie. Dajcie znać w komentarzach.♥♥♥

Ja , brat i Huncwoci ~ Alex Malfoy ~Where stories live. Discover now