15

12.1K 508 27
                                    

Obudziły mnie pocałunki składane na mojej szyi.

Otworzyłam oczy i od razu natrafiłam na złote tęczówki Noah'a.

- Dzień dobry, kochanie. - pocałował mnie w usta nie dając mi dojść do słowa. - Pachniesz mną.

- Ciekawe czemu. - zaśmiałam się

- Nie mam pojęcia. - zrobił minę niewiniątka i znów mnie pocałował.

Oddałam pocałunek ciągnąc lekko za włosy. Zassałam jego dolną wargę na co chłopak mruknął mi w usta.

- Zrobię śniadanie. - wstał z łóżka całkowicie nagi i wyszedł z sypialni.

Sama tez szybko wyskoczyłam z łóżka i założyłam swoje jakieś ubrania.

Na śnieżnobiałej pościeli widać było efekty utraty mojego dziewictwa. Na widok mojej krwi od razu poczułam ciepło na policzkach. To krępująca sytuacja. Chcąc zmienić pościel nie miałam pojęcia gdzie znajdę jakaś na zmianę.

- Nie przejmuj się tym. - podskoczyłam przerażona gdy obok mnie zmaterializował się chłopak - To normalna kolej rzeczy.

- Tak ale...- spojrzałam na niego - Słodki Jezu czy Ty możesz się ubrać ?!

- Nie mam nic do ukrycia. - rozłożył ręce abym mogła patrzeć na niego w całej okazałości, na takiego jakiego go Bóg stworzył.

***

- Śmierdzisz, Noah'em. - brunetka powitała mnie szerokim uśmiechem, gdy weszłam do pokoju.

Sue siedziała na łóżku robiąc siedzącej na podłodze Caroline tak zwanego kłosa.

- Jaki jest ? - pociągnęła temat blondynka. Chyba w życiu nie spodziewałam się, że to Ca poruszy temat łóżkowych przygód. No bo ta mała słodka blondyneczka?

- Niezły. - pokazałam jej język i opadłam plecami na łóżko.

- Wypieprzył Cię?

Od razu podniosłam się na łokcie i Wytrzeszczyłam oczy na blondynkę. Caroline nie używa takich słów.

- Co?

- Caroline. - zaśmiała się Sue - Miałam cię za grzecznego wilczka.

- Jednak jest wyszczekana. - dodałam na co blondynka posłała mi wielki uśmiech. Nie doceniałam jej.

Z boku mogłoby to wyglądać jak normalny poranek przyjaciółek. Bez żadnych kłopotów czy zmartwień. Niestety, nasze żarty nie spowodowały, że wydarzenia z ostatnich dni wyleciały nam z głowy. Przeciwnie. Każda z nas zastanawiała się, czy to nie ostatni taki wspólny poranek. Nie wiedziałyśmy czy którejś z nas nie spotka taki los jak Trish.

Mimo, iż całe południe spędziłam z dziewczynami,to Noah co jakiś czas się odzywał i pytał czy jestem bezpieczna albo czy nie jestem sama. Uroczo z jego strony, że był taki opiekuńczy.

Sytuacja w szkole pokazała mi, że nie jestem niezniszczalna. Nigdy nie byłam w trakcje jakieś wojny albo konfliktu. Z wampirami był podpisany pokój, więc one nam nie zagrażały. Tato prowadził spokojna politykę i nie miał żadnych wrogów. Był dobrym Alfą.

Teraz widzę, że moje przekonanie o tym, że nic mi nie grozi było błędne. Czułam się bezpiecznie w stadzie ojca. Każdy mnie tam znał i jako córka alfy byłam szanowana. W szkole też byłam bezpieczna do czasu zaginięcia Trish. Nie opuścić terenu szkoły, więc powrót do domu odpadał. Jedyną namiastką domu i poczucia bezpieczeństwa był Noah, mój wspaniały mate. W jego ramionach czułam, że nic mi nie grozi.

Miły spędzony czas z dziewczynami nie skreślił wydarzeń sprzed kilku dni a ja cały czas miałam wrażenie, że coś się dzisiaj jeszcze wydarzy. I nie koniecznie to była dobra rzecz. Chciałabym się mylić ale niestety po kilku godzinach moje przypuszczenie okazało się słuszne.

Razem z dziewczynami i Loganem szliśmy na obiad do Noah'a. Mój mate nas zaprosił tłumacząc, że chce poznać bliżej moich znajomych.

Wyszliśmy z budynku mieszkalnego i od razu w oczu rzucił mi się klęczący chłopak na środku dziedzińcu.

- Czy to...

- Ethan.

Blondyn bujał się w przód i w tył wydając z gardła przeraźliwy jęk. Nie wiedzieliśmy co się stało. Dopiero, gdy podeszliśmy bliżej wszystko zrozumieliśmy.

Ethan przytulał martwe ciało Trish. Po jej nogach spływała jeszcze krew z głębokich ran na udach. Jej niebieskie włosy sklejone były jej własną krwią. Na szyi widać było siniaki, zapewne była podduszana. Jej oczy były zamknięte.

Chłopak mocno obejmował martwe ciało swojej dziewczyny a z jego oczy leciały duże łzy.

Nie byliśmy przyjaciółmi z Ethan'em ale nie życzyłabym tego nawet największemu wrogi. Ani tego co teraz czuje chłopak ani tego co przydarzyło się dziewczynie.

- Ethan...- jako jedyna z naszej paczki się odezwałam i zaczęłam powoli do chłopaka, który był jak w transie. - Ethan...

- Zostaw mnie ! - warknął i spojrzał na mnie swoimi zakrwawionymi oczami - Wy wszyscy stąd zjeżdżajcie! - krzyknął do tłumu.

Chciałam do niego podejść ale ktoś złapał mnie w tali i pociągnął do tyłu. Po zapachu widziałam kto to. Noah.

- Nie, Ness. - uniósł mnie lekko nad ziemią i odwrócił plecami do całego zdarzenia.

Nie próbowałam protestować. Wiedziałam, że w żaden sposób nie mogę pomóc Ethanowi. Stracił swoją mate, stracił sens życia.

Gdy Noah zaczął prowadzić mnie do swojego domku, byłam jak w transie. Dopiero zaczynało do mnie docierać co się stało. Trish umarła. To już nie są żarty.

- Ness?

- Obiecaj. - gdy tylko przekroczyliśmy próg domu, objęłam mocno chłopaka w pasie. Policzek oparłam o jego klatkę piersiową. - Obiecaj, że to się skończy i nikomu nic już się więcej nie stanie. Obiecaj.

- Obiecuje. - odpowiedział po chwili i poczułam jego wargi na moim czole - Obiecuje,Nessie.

Szkoda, że Noah nie dotrzymał słowa...

Tylko mójOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz