Rozdział 19

2.5K 122 46
                                    

Słońce leniwie przedzierało się przez ogromne okna, rozłożone na ścianie sypialni Stark'a. Przeciągnęłam się, szeroko przy tym ziewając. Przetarłam dłonią zaspane oczy, powoli budząc swój organizm. Odwróciłam się na drugą stronę łoża, widząc pustki. Westchnęłam, wpatrując się w jedyną rzecz, która została po obecności bruneta- wgniecenie w pościeli, którą wspólnie dzieliliśmy.

Po paru minutach zwlokłam się z łóżka, ukradkiem zerkając na zegar. Wybiło południe. Wywróciłam oczami, zirytowana faktem, że nikt nie zdołał mnie obudzić.

Zarzuciłam na siebie miękki, biały szlafrok, wsuwając zimne stopy w puchate kapcie i podreptałam do schodów, a następnie kuchni, gdzie znajdował się Tony, przyszykowujący śniadanie. Albo lunch. Cokolwiek się je w południe.

- Witaj śpiochu.- powiedział zachrypniętym głosem, sprawiając, że przez moje ciało przeszedł przyjemny dreszcz. Uśmiechnęłam się pod nosem, na samą myśl jak Stark na mnie działał.

Mruknęłam coś na wzór przywitania, po czym opadłam na wysokie krzesło, przyglądając się z pasją brunetowi, który właśnie kończył przygotowywać poranny posiłek. Zmarszczyłam brwi, gdy mój wzrok padł na stół, który był pięknie udekorowany- biały obrus, w wazonie czerwona róża, a obok niej parę świeczek.

- Sen do południa oraz śniadanie przy różach i świecach? Czy mnie coś ominęło?- zapytałam zdziwionym głosem. Nie miałam pojęcia co się działo.

Mężczyzna parsknął śmiechem, znikając za rogiem nowoczesnej kuchni, po sekundzie pojawiając się z powrotem z ogromnym bukietem krwistoczerwonych róż. Stanął na przeciwko mnie, a jako, że zajmowałam miejsce na wysokim krześle, byliśmy tego samego wzrostu. Spojrzał głęboko w moje oczy, chwytając mnie za dłoń. Jego skóra była przyjemnie delikatna i ciepła.

- Wszystkiego najlepszego, Hope.- powiedział, całując mnie czule w policzek i wręczając mi bukiet kwiatów do rąk, uśmiechnął się szeroko.

Siedziałam jak zamurowana. Nie miałam pojęcia co powiedzieć, byłam niesamowicie zaskoczona. Jednak po chwili, mocno objęłam szyję mężczyzny, szepcząc mu do ucha "dziękuję".

Nie wiedziałam skąd wiedział datę moich narodzin, aczkolwiek wolałam się o to nie pytać. Mowa była o Tony'm Stark'u. Człowieku, którego komputer wyszukuje informacje o dosłownie wszystkim w pół sekundy. Mimo, że ów sytuacja mnie trochę przerażała, cieszyłam się, tym, jak Tony zaskoczył mnie z tą niespodzianką. Sama zapomniałam o własnych urodzinach, już w ogóle nie mówiąc o tym, kiedy ostatni raz je obchodziłam. Prawdopodobnie kiedy moi rodzice wciąż żyli.

Poczułam jak moje oczy zachodzą łzami, które niemalże natychmiast starałam się ukryć, jednak bystre oko Stark'a uprzedziło moje starania.

- Hope? Wszystko w porządku? Nie lubisz róż?- zaczął zasypywać mnie masą pytań, które wywołały na mojej twarzy szeroki uśmiech i pomimo tego, że śmiech mieszał się mi się z płaczem, mężczyzna rozpogodził się.

- Nie, nie... Wzruszyłam się, to wszystko.- powiedziałam cicho, patrząc na jego ciemne tęczówki.- To bardzo miłe z twojej strony, Tony. Dziękuję.- dodałam, rzucając krótkie spojrzenie na ogromny bukiet kwiatów, które trzymałam w dłoni. Były piękne.

- Wstrzymaj się z łzami, bo to nie wszystko.- odparł, spotykając się z moim pytającym spojrzeniem.- Musisz nadal spróbować urodzinowych omletów, które ci przyszykowałem!- powiedział, wywołując u mnie lekki śmiech. Był niemożliwy.

Ale właśnie za to go kochałam.

- Ah, zapomniałbym... ubierz się ładnie, bo szykuję się impreza urodzinowa w Stark Tower. Będzie dużo ludzi i fotoreporterów, także tobie zostawiam dobranie odpowiedniego stroju.- powiedział, zapraszając mnie do nakrytego stołu. Zamarłam. Byłam zdziwiona, zadowolona, ale nawet i zirytowana. Imprezy, zwłaszcza te pod krawatem nie należały do moich ulubionych, ale czego ja oczekiwałam? Po Tony'm można spodziewać się wszystkiego.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Feb 07, 2018 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Hey Stark! • Tony Stark (Iron Man) *EDYCJA*Where stories live. Discover now