Rozdział 15

2.7K 232 24
                                    

Okej, w tym momencie włączyła się moja panika.

Jak poparzona odskoczyłam od okna, łapiąc się instynktownie za kieszeń, gdzie spoczywała moja komórka. Lepiej zareagować wcześniej, czy potem umierać w bólu i cierpieniu, katując się myślą, że nie zadzwoniłam?

Tak, zdecydowanie wolę pierwszą opcję.

Chwyciłam w dłoń telefon i szybko wykręciłam pierwszy lepszy numer, który pojawił się na ekranie. Szczęście w nieszczęściu.

— Hope?— usłyszałam zdziwiony głos Tony'ego. 

—Ktoś.. Ktoś tu jest.— odparłam drżącym głosem. 

—Co?! Kto? Jak?— zapytał, widocznie przerażony całą sytuacją.

— Nie wiem, widziałam kogoś pod blokiem.. on mną obserwował, Tony, dam głowę, że tak było!— uniosłam lekko głos pod wpływem emocji.

— Dobra, nie panikuj. Zobacz, czy nadal tam jest. Spokojnie, Hope, bądź spokojna.— próbował mnie uspokoić, jednak moje serce waliło niemiłosiernie szybko.

Podeszłam do okna, po czym lekko zerknęłam w oddal zza nim, a to, co ujrzałam przyprawiło mnie o palipitacje serca.

— O mój Boże..— wykrzytusiłam z siebie.

— Hope? Co zobaczyłaś?

Przełknęłam ciężko ślinę.

— Nic. I w tym problem.— wyszeptałam niemal niemo, po czym postanowiłam zacząć myśleć racjonalnie, zanim będzie za późno. Inaczej mówiąc, wyłączyłam strach, a włączyłam myślenie.

Biegiem rzuciłam się w kierunku drzwi wejściowych, zamykając je na wszelkie możliwe zamki. Gdy już to zrobiłam, odetchnęłam na chwilę z ulgą. 

— Zamknęłaś się?— zapytał mężczyzna, a ja przytaknęłam prędko.— Dobrze, teraz wyklnij siebie, że nie wzięłaś zbroi, tak, jak cię prosiłem.— odparł z przekąsem w głosie. Naprawdę w głowie mu teraz fochy?

Wyróciłam oczami, doskonale zdając sobie sprawę z tego, że w tym jednym jedynym wypadku miał rację. Cholera, serio to powiedziałam?

— Mam czekać teraz aż ten facet zapuka mi do drzwi, tak?— zapytałam nerwowo ironizując.— Co mam robić, Tony?

Usłyszałam w słuchawce ciężki oddech mężczyzny. Widać, że również był przerażony całą sytuacją.

— Bądź cicho.— powiedział, na co ponownie wywróciłam oczami. Cóż za błyskotliwe rady, nie ma co!

Nagle, usłyszałam coś, co było chyba najgorszym dźwiękiem, jaki słyszałam w moim całym życiu.

Pukanie do drzwi.

Przełknęłam ślinę, po czym zakończyłam połączenie, chowając telefon do kieszeni. Spojrzałam w górę, licząc powoli do dziesięciu w celu uspokojenia się i podjęcia jakiegoś działania.

— Hope? Radziłbym otworzyć drzwi, nie mam zbyt wiele czasu.— usłyszałam zza drzwi.— Mam na głowie całą Amerykę.— dodał, na co zmarszczyłam zdziwiona brwi.

Nie wiem co mną pokierowało, co sprawiło, że podjęłam taką durną decyzję, ale.. otworzyłam drzwi.

Po drugiej stronie stał ciemnoskóry mężczyzna, ubrany, tak jak zdążyłam zauważyć wcześniej, cały na czarno, plus przerażająca opaska na jedne oko. Wzdrygnęłam się.

— Nicolas Fury, miło mi.— powiedział po czym wszedł do pomieszczenia jak gdyby nic, a ja zdziwiona zamknęłam drzwi, wysyłając szybką wiadomość do Starka informująca o spokoju sytuacji.

Podeszłam do stolika, gdzie zdążył się rozgościć mężczyzna. Wyjął na blat sterty przeróżnych plików kartek. Usiadłam niepewnie po drugiej stronie, cały czas będąc czujną i uważną. 

Super, nie ma jak czuć się obco w własnym domu.

— Adrenalina to podstawa.— mrugnął do mnie jednym nieodkrytym okiem, nawiązując najpewniej do paniki, którą wywołał swoim przybyciem. Mruknęłam coś niezrozumiałego pod nosem, uciekając wzrokiem.— Do rzeczy. Mam pewną propozycję, wręcz nie do odrzucenia.

— Zamieniam się w słuch..— westchnęłam, unosząc pytająco brwi ku górze.

— Proponuję pani współpracę..

— Po prostu Hope.— przerwałam. Nie lubiłam, gdy ktoś zwracał się do mnie na "per pani". Fury pokiwał ze zrozumieniem głową, po czym kontynuował.

— Zapewnimy pa.. tobie— poprawił się, uzyskując mój uśmiech.— wszelkie treningi, zarówno jak i ekwipunek, wszystko, co będzie potrzebne i niezbędne.

Chyba nie zrozumiałam.

— Ale.. o co chodzi?— zapytałam, marszcząc nos.

— O pomoc. Tylko i wyłącznie o pomoc.— odparł.— Nie mi, nie tobie, nie twoim superbohaterom. Pomoc ludziom, bezbronnym ludziom.— powiedział poważnie, nie opuszczając ze mnie powietrza.

— Oh..— wydusiłam z siebie.— Jak ja.. ja się nie nadaje, proszę spojrzeć na mnie. Jestem.. zwykłą kobietą, która przez przypadek weszła w to.. wszystko.— powiedziałam cicho, bawiąc się palcami.— I nie chcę dalej w to brnąć, naprawdę mi przykro, ale..

— Jedna misja.— przerwał mi, stawiając przede mną konkrety.— Potrzebne jest wsparcie, ale jeżeli nie chcesz..— westchnął.

Jedna misja. Bezbronni ludzie. Pokój na świecie.

Tyle chyba mogę zrobić?

Hey Stark! • Tony Stark (Iron Man) *EDYCJA*Where stories live. Discover now