Rozdział 16

3K 207 37
                                    

- Zgodziłaś się?!- zapytał, unosząc się.- Oszalałaś?!

Wywróciłam oczami, pokazując jak bardzo irytująca jest ta rozmowa. O ile mogę te wrzaski nazwać rozmową.

- Daj spokój. Nagle się przejąłeś.- machnęłam ręką, wiedząc jak bardzo wyprowadzę go z siebie tym jakże głupim gestem. Przy dobrym doborze słów, nic nie jest niemożliwe.

Usłyszałam parsknięcie z jego strony.

- Nagle? Kobieto, doskonale wiesz, że nie mogę spać po nocach, bo się o ciebie boję!- krzyknął, a ja zaciekawiona zwróciłam się w jego kierunku.- Robię wszystko, co w mojej mocy, żeby cię chronić, a ty.. a ty sama się pchasz do czegoś, czego przecież nie chciałaś. Hope, nie rób mi tego, proszę.- powiedział błagalnym tonem, łapiąc mnie za dłoń i mocno ją ściskając. Poczułam ukłucie w okolicy żołądka. Nie chcę sprawiać bólu osobie, na której mi zależy, jednak.. Nie mam innego wyjścia.

- Chcę pomóc. Doskonale.. doskonale o tym wiesz.- wyszeptałam, opuszczając bezradnie głowę.

- Nie mieszaj się w to. Będziesz żałować.. po prostu mi zaufaj.- odparł, próbując nawiązać ze mną kontakt wzrokowy. Westchnęłam.

Powoli uniosłam brodę ku górze, spotykając się z spojrzeniem bruneta. Jego tęczówki były nadzwyczaj błyszczące. Wręcz nawet mieniły się w promieniach słońca, leniwie wpadającego do pomieszczenia. Przełknęłam ślinę.

- Trening będzie trwał wieki, nie będę miała nawet szansy ingerować.- próbowałam negocjować, jednak doskonale wiedziałam, że na darmo.

Tony Stark nigdy nie odpuszcza.

- Parę dni, góra tydzień. Mówię całkiem poważnie.- zmroził mnie uważnym spojrzeniem.

Westchnęłam.

- Okej.

- Okej?

- No okej.

- Nie rób ze mnie idioty.- warknął.

Wywróciłam oczami.

- Będę siedziała na tyłku z założonymi rękoma i patrzyła jak ludzie giną, olewając fakt, że mogłam im pomóc.

Przechylił głowę lekko w bok, marszcząc w zamyśleniu nos.

- Doskonale wiesz, że chodziło mi całkowicie o coś inne..

- Ale w sumie- przerwałam mu.- Mogłabym zająć czymś innym mój tyłek.- mruknęłam, spotykając się wzrokiem z Tony'm. Jego tęczówki niemalże od razu pociemniały, a kątem oka mogłam zauważyć, jak przygryza dolną wargę. Doskonale wiem, jak go zdezorientować.

- Tak?- powiedział, przyciągając mnie bliżej jego klatki piersiowej.- Co masz na myśli?- zapytał, zabijając wzrokiem moje wargi.

- Jest parę rzeczy, które chodzą mi po głowie..- odparłam ściszonym głosem.

- Panno Jones..- mruknął, a jego wargi spotkały się z moją szyją. Poczułam falę ciepła, która nieoczekiwanie przeszła przez moje ciało.

- Panie Stark.- usłyszeliśmy, na co oboje się wzdrygnęliśmy. Jak oparzona odskoczyłam od Stark'a, gdy w progu drzwi ujrzałam nikogo innego, jak niedawno poznanego James'a.

- Cholera, Rhodey!- wrzasnął Tony.- Umiesz pukać, czy i tej umiejętności nie posiadasz?

Ciemnoskróry zaśmiał się.

- Dobrze wiesz, że moja inteligencja jest na wiele wyższym poziomie niż twoja.- odparł z uśmiechem na twarzy. Parsknęłam śmiechem, jednak szybko go zdusiłam.

- Nie zapominaj, kto cię ubrał*.- pogroził palcem, zakładając na nos swoje klasyczne okulary.

- Musimy porozmawiać.- oznajmił.- Sami.- dodał, patrząc na mnie przepraszająco.

Energicznie pokiwałam głową.

- Pewnie, nie przeszkadzam.- wzięłam telefon w rękę i ruszyłam się w kierunku wyjścia, jednak zatrzymał mnie głos "mojego wybawiciela".

- Dokończymy później.- puścił mi oczko, sprawiając, że moje poliki spłonęły rumieńcem. Poważnie, musiał?

- Zawsze wiedziałem, że między wami coś jest.- zaśmiał się mężczyzna obok, a ja już nie zwlekałam z opuszczeniem pomieszczenia.

***

- Czyli ci zabronił? Wiedziałam.- prychnęła kobieta.- On nie ma tu nic do gadania.. Ale niech myśli, że jest inaczej. Tym się dowartościowywuje. Znasz go.- wzruszyła ramionami.

Przyznałam jej rację, potakując głową.

- Kiedy zaczynamy?- zapytałam się, bawiąc się końcówką włosów.

Natasha uśmiechnęła się tajemniczo.

- Teraz.

Nagle poczułam przeszywający ból w szyi, który się nasilał i nasilał, jednak ja nie mogłam nic z tym zrobić. Zupełnie jakby odebrało mi panowanie nad rękoma, nogami.. nad ciałem. Mogłam tylko krzyczeć.

Po chwili cierpienie ustało, tak samo jak moje ubezwłasnowolnienie. Chwyciłam rękoma za bolące miejsce na szyi, czując małą wypustkę, która powstała pod wpływem spuchnięcia. Jęknęłam przeciągle.

- Może i Stark'owi odpowiada jak krzyczysz..- usłyszałam za sobą znany mi, niski głos mężczyzny.- Ale tutaj nie jest to konieczne.

- Nicolas.- stwierdziłam, gdy mężczyzna usiadł koło Nat, która siedziała naprzeciw mnie.

- We własnej osobie.- odparł, kiwając głową z uznaniem.- Zanim zapytasz, było to konieczne.- dodał, zakładając ręce na klatce piersiowej.

- Wejścia to ty masz niezłe..- odparłam, masując bolące miejsce.- A tak na poważnie, to co to do cholery było?!- krzyknęłam.

Mężczyzna się zaśmiał, zaś Natasha westchnęła, biorąc do ręki kubek z gorącą kawą.

- Zaczęliśmy obiecany trening.- rzekła kobieta, gdy odstawiła naczynie na stolik obok.

Popatrzyłam się na nią z niezrozumieniem.

- Trening wewnętrzny.- dopowiedział Nick.- Jeżeli wstępna dawka serum nie rozerwie cię od środka przez następne dwadzieścia cztery godziny, możemy kontynuować.- odparł ze stoickim spokojem, ja zaś, cała zbladłam.


* Chodziło mi o zbroję War Machine, którą dostał od Stark'a.

Hey Stark! • Tony Stark (Iron Man) *EDYCJA*Where stories live. Discover now