Rozdział 13

3.6K 252 23
                                    

Pochyła czcionka = wspomnienia.

Ledwo co zdąrzyliśmy przekroczyć próg domu, a brunet już przywarł swoimi gorącymi wargami do moich ust. Cofnęłam się, czego wcale nie chciałam. Zrobiłam to impulsywnie, oddając mimo wszystko pocałunek i pogłębiając go. Nareszcie miałam okazję zrobić to, na co miałam ochotę przez dłuższy czas- swoje palce wplotłam w gęste i lśniące włosy Tony'ego, delikatnie pociągając za ich końcówki. Usłyszałam ciche westchnięcie z jego strony, wywołując u mnie, mimo chodem, delikatny uśmiech. Gdy Tony ujrzał, jak moje kąciki ust powędrowały ku górze, pokręcił przecząco głową, opuszczając wzrok.

-Nawet nie myśl, że nie jestem zły.- wskazał wzrokiem na moje włosy, przypominając mi o awanturze, którą mi zrobił, gdy wróciłam do domu ze starym kolorem włosów. Wzruszyłam ramionami, posyłając mu niezbyt przejmujące spojrzenie. Złapałam go za dłoń, przyciągając mężczyznę bliżej siebie, a on, wcale mnie nie dziwiąc, nie protestował, więc po chwili ponownie znikła między nami jakakolwiek przestrzeń. Liczyliśmy się tylko on i ja.

Oparł swoje czoło o moje, zmuszając mnie do patrzenia w głąb jego ciemnych i rozpalonych tęczówek. Widziałam zmęczenie, widziałam strach, widziałam obawę i widziałam ból. Widziałam wszystko, czego nigdy, patrząc na niego, nie powiedziałabym o Tony'm Stark'u. Szarmancki uśmiech i okulary przeciwsłoneczne zasłaniają wszystko, co skrywają oczy. Zbliżył swoje usta ku moich próbując znowu połączyć je w jedność, jednak ja odwróciłam głowę, zniżając i skupiając spojrzenie na przedmiocie w oddali. Przez moje ciało przeszedł nieprzyjemny dreszcz, gdy wspomnienie, które chciałam za wszelką cenę wymazać z pamięci, wróciło, doszczętnie mną wstrząsając.

Kiedy kolejni goście wyrazili potrzebę nagłej rozmowy z Tony'm, postanowiłam tym razem nie stać jak pies przy stole i czekać aż w końcu ktokolwiek zwróci na mnie swą uwagę. Przeprosiłam zebranych i udałam się w kierunku eleganckich toalet. Szłam zgodnie z tym, co wskazywała mała, pozłacana tabliczka. Idąc, czułam na sobie spojrzenie; nie zwykłe, przelotne, tylko skupione i śledzące. Poczułam ucisk w brzuchu na samą myśl, iż ktoś może podążać za mną. Kątem oka, ujrzałam wysokiego mężczyznę, idącego niepostrzeżenie tuż za mną. Zaklęłam w myślach, a mój żełądek wykonał obrót o sto osiemdziesiąt stopni. To był ten sam mężczyzna, który obserwował mnie podczas mojej rozmowy z Nat i chłopakami. Starałam się myśleć racjonalnie, starałam się przywrócić panowanie nad moimi kończynami, jednak adrenalina, która przywitała w mojej krwi, na nic mi nie pozwalała. Zaczęłam głębiej oddychać, w myślach licząc do pięciu, co zazwyczaj zawsze pomaga mi się skupić i skoncentrować. Na marne.

Skręciłam w wąski korytarz prowadzący do obszernych toalet. Próbowałam robić wszystko jak najszybciej, byle by zniknąć mężczyźnie z pola widzenia. Pchnęłam ogromne drzwi przed siebie, wchodząc do eleganckiego pomieszczenia. Jak bardzo trzeba być głupim, aby uznać, że fakt iż jest to damska toaleta, powstrzyma napastnika przed zaatakowaniem?

Stanęłam przy jednej z śnieżno-białych umywalek, patrząc tępo w własne odbicie. Liczyłam sekundy, minuty. Cisza. Zero odgłosu kroków, żadnego oddechu, żadnej żywej duszy. A może jednak udało mi się uniknąć niechcianego spotkania?

Odetchnęłam z ulgą, odkręcając kran, z którego po chwili popłynęła zimna jak lód woda. Zanurzyłam w niej dłoń, ocucając się, co wiąże się z ponownym powrotem panowania nad ciałem. Przygryzłam dolną wargę na samą myśl o Tony'm i o jego cieple, bijącym od jego ciała, sprawiającym dla mnie ostoję bezpieczeństwa. Zakręciłam wodę, a to, co ujrzałam w odbiciu lustrzanym za mną, sprawiło, że moje serce momentalnie stanęło.

Dokładnie ten sam mężczyzna, stojący tuż za mną z wyciągniętą prosto dłonią, w której widniał czarny, jak smoła, pistolet. Czułam jak mój oddech się pogłębia, a serce szybciej i mocniej wali. Powoli obróciłam się, by po sekundzie stanąć oko w oko z napastnikiem. Pierwsze, co rzuciło mi się w oczy, była głęboka rana na jego skroni. W oczach malowała mu się nienawiść, a szczęka coraz mocniej się zaciskała, podobnie jak palce na broni, którą mierzył w moją osobę. Nagle w moje nozdrza uderzyła fala metalicznego i przyprawiającego o mdłości zapachu.

Hey Stark! • Tony Stark (Iron Man) *EDYCJA*Where stories live. Discover now