Historia Marco cz. 2

89 3 2
                                    



Naszedł dzień pogrzebu, zebrała się cała moja rodzina bliższa, jak i dalsza. Tylko mojego ojca nigdzie nie widziałem. Pewnie gdzieś się zapił i nawet nie słyszał, że Doris umarła, był gorszym draniem ode mnie. Msza pogrzebowa mojej siostry odbyła się w kościele Notre Dame de l'Assomption. Moi bliscy spodziewali się, że przemówię na pogrzebie, lecz nie mogłem. Miałem za duże wyrzuty sumienia. Po mszy skierowaliśmy się w kierunku cmentarza Montmartre. Po tym jak ciało mojej siostry zostało na zawsze pochowane w ziemi wszyscy, którzy przybyli na pogrzeb zaczęli mi składać kondolencje. Szczerze? To nie mogłem tego słuchać, gdyby nie Katherine obok mnie to na pewno bym wszystkich pogonił.

-Kochana, możesz coś dla mnie zrobić? – zapytałem się z troską w głosie.

- Tak, dla Ciebie wszystko.

- Zabierz rodzinę na stypę, a ja chcę posiedzieć trochę sam i oczyścić swój umysł. Proszę Cię bardzo... Wynagrodzę Ci to wszystko....

- Dobrze... Ale to jest ostatni raz...

- Dziękuje – pocałowałem Katherine w usta, ona się do mnie lekko uśmiechnęła i zabrała ze sobą wszystkich niepotrzebnych ludzi.

Siedziałem na cmentarzu przy grobie mojej siostry i dalej nie mogłem uwierzyć, że ona nie żyje. Spędziłam tam kilka godzin, lecz kiedy już miałem już iść usłyszałem, czyjeś kroki. Na cmentarzu było już bardzo ciemno, więc nie widziałam kto może się do mnie zbliżać. Widziałam tylko rysy sylwetki, poznałem , ze to kobieta. Pomyślałem sobie, że Katherine po mnie przyszła i zawołałem:

-Katherine, to Ty?

- A więc to tak wygląda mój grób? Bracie, jak ty mnie dobrze znasz. Jest dokładnie w moim guście. Spójrz na mnie – kobieta złapała mnie podbródek – tak to ja twoja siostra.

- O mój boże- krzyknąłem – To przecież niemożliwe. Widziałem, jak leżysz w trumnie, byłaś zimna jak lód. To na pewno są moje przewidzenia. Ty nie żyjesz....

- Tak to ja leżałam w tej trumnie, ale zahipnotyzowałam grabarza, żeby nie otwierał trumny na cmentarzu i moja trumna jest zupełnie pusta i teraz stoję przed tobą, mój kochany bracie.

- Nie wierzę! To na pewno są tylko moje przewidzenia, a ciebie tu nie ma. Lepiej już pójdę do domu póki nie oszalałem do końca. Katherine na mnie czeka.- Po tych słowach szybko wstałem z ławki i zacząłem kierować w stronę wyjścia.

- Nie tak szybko – Doris zagrodziła mi wyjście z cmentarza – Nie możesz teraz iść, najpierw musisz kogoś poznać. – Wzięła mnie za ręka i nawet nie wiem, kiedy dotarliśmy do kościoła kościele Notre Dame de l'Assomption. W pomieszczeniu było ciemno, a ja nie zrozumiałem, co się nie dzieje. W pierwszej ławce siedziała kobieta, nie widziałem jej dokładnie, ponieważ w pomieszczeniu było ciemno. Doris puściła moją rękę moją dłoń i powiedziała

-Chodź, poznasz tę niesamowitą kobietę, ona mnie uratowała od śmierci i ona zna odpowiedź na pytanie, które cię dręczy od wielu lat....

- Ale jak jest możliwe, że ty żyjesz? Przecież widziałem twoje ciało w trumnie, przecież zostałaś pochowana na cmentarzu – wyjąkałem

- Wszystko jest możliwe, mój kochany. Dzięki tej kobiecie żyje i będę żyć wiecznie. A ty możesz żyć razem ze mną i już nigdy więcej nie będziemy musieli się rozstawać, mój drogi bracie....

-Ale, ale.... jak to jest możliwe?

- Witaj Marco. To jest możliwe – powiedziała nieznajoma, nie zauważyłem, kiedy ta kobieta pojawiła się obok nas – Jestem Aurelia i znam odpowiedź na pytanie, które nie daje ci normalnie żyć. - W pewnej chwili kobieta stała obok mnie, ja byłem zauroczony jej głosem, mówiła tak słodko, że chciałem żeby do mnie mówiła.

Wampir - Życie po życiuWhere stories live. Discover now