Loch

81 5 0
                                    


- Gdzie my jesteśmy?

- Jesteśmy w lochu. Często władcy wzięli tu swoich więźniów. Przeważnie tych pomieszczeniach czekali na śmierć – Aurelia odpowiedziała szybko na pytanie Lily.

- Teraz mnie przeraziłaś. Wydaje mi się, że my też tutaj czekamy na śmierć. Boję się. Jeszcze Justyna straciła przytomność. Osłoniła mnie własnym ciałem. – Lilia była bardzo przygnębiona.

- Justyna jest coraz bardziej słabsza. Straciła dużo krwi. Moja rana to było nic, w porównaniu z raną Justyny. Muszę dać jej swojej krwi, żeby przeżyła.

- Nie! Nie pozwolę!! – Kobietę na samą myśl zrobiło się niedobrze.

- Lilio, posłuchaj mnie...Bez mojej krwi Justyna umrze za jakieś 5 minut. Muszę jej pomóc, nie rozumiesz? Chcesz, żeby Twoja siostra umarła, bo Ty nienawidzisz wampirów? – Aurelia nie mogła powstrzymać swoich emocji. Nie mogła rozumiem postępowania Lilii. W tym momencie wampirzyca poczuła się, jakby znowu była nad morzem i jej siostra Aurora rzuciła się falę wzburzonego morza. Wtedy nie mogła uratować jej życia. W chwili obecnej wie, że może uratować życie jednej siostry, tylko gdyby druga siostra nie była taka uparta.

- Dobrze. Daj Justynie swojej krwi. Zgadzam się, ponieważ chcę, żeby moja siostra żyła!!

- Lilio, nie musisz się unosić! Jak oddam krew Justynie to ona nie stanie się od razu wampirem. Nie wiadomo, czy moja krew jej pomoże. Zobaczymy. Teraz moja krew może ją wyleczyć, ale na pewno nie stanie się wampirem. – Aurelia starała się wytłumaczyć wszystko Lilii. Wzięła nieprzytomną Justynę na kolana. Ugryzła się w nadgarstek i podała kobiecie do ust. Justyna zaczęła pić. Aurelia zauważyła, że śmiertelniczka bardzo kocha wampira i dzięki niemu ten wampir, jeszcze żyje. „Wiedziałam, że mu pomożesz moja droga" Aurelia przekazała taką myśl Justynie. W pewnej chwili wampirzyca szybko wzięła nadgarstek od kobiety. Justyna uśmiechnęła się i wyszeptała:

- Dziękuje.

- Nie ma za co – wampirzyca odwzajemniła uśmiech i przytuliła Justynę do siebie.

- Powiedz teraz nam, jakie są Twoje prawdziwe intencje? Wiem, że coś kryję za Twoją „pomocą" – Lila patrzyła z obrzydzeniem na wampirzycę.

- Wiem, że trudno jest uwierzyć, że robię coś dobrego dla innych bezinteresownie. Ale kiedyś taka byłam. Pomagałam innym ludziom. Jednak świat nauczył mnie dbać tylko o siebie. Po co mam o kogoś dbać, skoro ta osoba może mnie zranić, czy opuścić? Powiedz mi po co mam się starać, skoro i tak na końcu to ja będę najbardziej cierpieć? – Aurelia patrzyła na swoją rozmówczynie z wyrzutem. – Wszyscy zawsze mnie opuszczali prędzej, czy później. Ja sama będę sobą i nigdy się nie zmienię.

- Zawsze istnieje ryzyko, że ktoś Cię zrani, że możesz przez kogoś będziesz cierpieć, ale po co skreślać od razu osobę, którą dopiero co się poznało? Po co od razu myśleć, że nie poznam bliżej tej osoby, bo ona mnie zrani? Po co od razu myśleć, że znajomość z inną osobą skończy się porażką? Ty nie musisz się zmienić dla danej osoby. Wystarczy, że będziesz się starać współgrać z daną osobą, że Ty też będziesz chciała spędzać czas z tą osobą. – Lilia mówiła łagodnym głosem. Teraz w wampirzycy zobaczyła zwykłą kobietę, która przeżyła za dużo, jak na swoje życie. Nawet jej trochę współczuła. Nigdy nie wyobrażała sobie sytuacji, że jej dzieci będą chciały ją zabić. Z punktu widzenia matki- Lilia wiedziała, że Aurelia czuję się zawiedziona, że jej własne rodzone dzieci chcą ją zabić. Kobieta czuła, że Aurelia jest potężna, i mogłaby z łatwością pokonać wampiry, które ich strzegą, jednak czuła, że wampirzyca się poddała, że ona nie chce więcej uciekać. Aurelia nie chciała dalej tak żyć. „Kto by chciał?' – pomyślała Lilia.

- Łatwiej jest powiedzieć takie piękne słowa, tylko trudno jest je zrealizować. Życie nie jest takie proste. Przeżyłam swoje i wiem swoje. – Aurelia była zrezygnowana – Nie musisz mi współczuć. Wiem co robię. Nie chcę już walczyć z moimi przeklętymi dziećmi. Obwiniają mnie za śmierć Bogumiła, ale przecież ja go nie zabiłam. Wiem, że pozwoliłam mu umrzeć. Wtedy władza była dla mnie ważniejsza. Teraz władza też jest dla mnie ważna. Dlatego też czekam na jutrzejszy pojedynek. – Wampirzyca spojrzała na Lilię. Widziała, że starsza siostra się trochę bała. Jednak, jak na taki natłok informacji kobieta radziła sobie całkiem dobrze. Teraz spojrzała na Justynę. Młodsza siostra nic nie mówiła, bo straciła dużo krwi i była słaba, dlatego przysłuchiwała się rozmowie. Nagle ujrzała, że Justyna czymś się zaniepokoiła.

- Co się stało?

- Posłuchaj chyba ktoś tu się zbliża?!

Wampirzyca zaczęła nasłuchiwać. Rzeczywiście zbliżały się dwa wampiry. „Jak Justyna usłyszała takie ciche kroki?" Pomyślała Aurelia.

Nagle otworzyły się drzwi od lochu.

Pierwsza pojawiła się blondynka, za nią stał blondyn o błękitnych oczach uśmiechnął się.

- Musimy uciekać – odezwał się wampir.

- Wiemy – powiedziała ironicznie Aurelia – Zobacz Justyna jest ranna. Dałam jej mojej krwi. Trochę jej pomogło.

Lilia przez chwilę wpatrywała się w blond wampirzycę, później jej wzrok stanął na blondynie. Wpatrywała się mu oczy, były takie znajome. Głos wampira również był znajomy. Próbowała wszystko poukładać sobie w głowie. Nie mogła się ruszyć, ani odezwać się. Kiedy zauważyła, że blondynka podeszła do Aureli, aby wziąć Justynę podeszła do wampira. Cały czas wpatrywała się w jego oczy. Przełknęła ślinę. Serce zaczęło bić mocniej. Widziała, że wampir nie mógł się ruszyć, był kompletnie zaskoczony postawą kobiety. W końcu Lilia odezwała się:

- Konrad to Ty?! – kobieta sama była zaskoczona swoim pytaniem. Wampir nic się nie odzywał widać było, że strasznie się czuł. Nie ukrywał swoich uczuć. Wampir czuł i wiedział, że zawiódł swoją ukochaną. Chciał jej dzisiaj wyznać prawdę, ale nie zdążył. Czerwona łza spłynęła po policzku wampira. Lilia szybko wytarła tę łzę. Była w szoku. Nie wiedziała co ma robić. Przecież jej mąż, jej Konrad nie może być wampirem. Przecież ona nie może kochać wampira.

- Moi drodzy nie pora na łzawe historyjki – odezwała się Aurelia – Musimy już uciekać, zanim pojawią się tamci.

- Aurelia ma rację. Musimy uciekać. Adam musi pomóc Justynie. Marc słyszysz mnie? – Kamila już traciła cierpliwość.

- Tak, tak. Przepraszam. – Marc w końcu się odezwał – Chodź Lilia, później Ci wszystko wytłumaczę. Teraz musimy uciekać.

- Kogo ja tutaj widzę?! – Cała piątka za sobą usłyszała dziki śmiech. – Kamila i Marc. Afrodyta nie będzie pocieszona, kiedy dowie się, że Ty Marc próbujesz ratować zwykłą śmiertelniczkę. Afrodyta myślała, że jest jeszcze dla Ciebie nadzieja.

- Aulus! Miałeś być, gdzie indziej?! – krzyknęła Kamila

- Wiem, ale doszedłem do wniosku, że moje siostry pójdą same, a ja później do nich dołączę. Chciałem jeszcze raz zobaczyć Aurelię i te dwie kobiety. Nie spodziewałem się, że zobaczę Ciebie – Kamilo, w tym paskudnym lochu. Czyżby się nie nauczyła, że ze mną nie można igrać? – Aulus załapał mocno wampirzycę za ręcę – Pamiętaj dałem Ci życie i mogę Ci to życie odebrać. Jesteś strasznie bezczelna!! Teraz nie ma przy Tobie Rose, która wskoczyła za Tobą w ogień. Zawiodłem się na Tobie, Kamilo, bardzo się zawiodłem! – mimika twarzy wampira zmieniła się w ciągu kilku sekund. – Ty i Twój przyjaciel zostańcie w tym lochu. Marc będzie mógł wytłumaczyć swojej żonie, kim naprawdę jest. Szkoda, że przegapię to przedstawienie. Ha ha!!

Wampir - Życie po życiuWhere stories live. Discover now