Ślub cz. 2

423 25 6
                                    



- Kochanie, proszę....Powiedz coś! – Mówił do mnie błagalnym głosem.

Spojrzałam mu w oczy i uśmiechnęłam się do niego, w końcu odezwałam się

- Kto to był? Znasz tę kobietę? O czym ona mówiła? – Nie chciałam pokazać po sobie zdenerwowania.

- Nie wiem. Pierwszy raz widzę tę kobietę na oczy. Może ktoś nasłał ją, żeby zniszczyć mi najwspanialszą chwilę w moim życiu. – Opowiedział drżącym głosem. Spojrzałam mu w oczy wiedziałam, że on nie potrafi kłamać...

- Znasz Adama? Dlaczego on powiedział: „nikomu już nie zniszczysz życia"? – Zapytałam.

- Tak, znam Adama. Adama mieszka w Krakowie, on jest znajomym naszych sióstr. Nie mam pojęcia skąd on może znać tę kobietę... – Konrad był już wyraźnie zmieszany i zakłopotany.

Wtedy odezwała się kobieta...

- Ja ją znam. – To była Diana, siostra pana młodego. Diana wyglądała, jak anioł. Była szczupła i wysoka. Miała piękne długie blond włosy i błękitne oczy, takie same, jak jej brat.

- Nie znam jej imienia, widzę ją drugi raz w życiu – wstała i ciągnęła dalej – Pojawiła się na moim ślubie, dwa lata temu. Wasza dwójka była, wtedy na moim ślubie i dziwi mnie to, że jej nie pamiętacie. Adam też był gościem na moim ślubie – kiedy Diana wypowiadała te słowa spojrzała mi prosto w oczy. Jednak ja nic nie odpowiedziałam, chciałam, żeby skończyła swoją opowieść, bo ja naprawdę nie pamiętam tej kobiety, chociaż zarys tej historii już pojawia mi się w mojej głowie.

- Ta kobieta pojawiła się zupełnie w tym samym momencie co dzisiaj. Miałam już powiedzieć tak, ale pojawiła się ona. Wtedy powiedziała dokładnie to samo i mój ślub się nie odbył, pan młody wybiegł i tyle go widziałam. Nigdy się do mnie nie odezwał. A tak naprawdę nie wiem, czego ta kobieta ode mnie chciała, czego chciała od mojej rodziny?! Dzisiaj chciała zrobić             to samo, tyle na szczęście Adam wiedział co ona zamierza i ją wyprowadził. – Diana była smutna, prawie płakała, jednak dalej chciała mówić – Zniszczyła moje życie, a ja nie wiem dlaczego? Za co? Co ja jej takiego zrobiłam? I co jej zrobił Konrad, że próbuje tych samych sztuczek? – Dziewczyna podeszła do mnie i złapała mnie za rękę i powiedziała

- Nie daj się zwieść tej kobiecie, ona próbuje zniszczyć życie każdemu w mojej rodzinie.... 

A dlaczego? Nie wiem. Dziwi mnie fakt, że Ty tego nie pamiętasz? I Ty też braciszku tego nie pamiętasz? – Spojrzała na swojego brata.

- Nie wiem, dlaczego jej nie pamiętałem. Wiedziałem przecież co się stało, nie wiem, dlaczego nie pamiętałem tej kobiety. – Konrad jej odpowiedział. Chociaż po minie Diany widziałam, że ona nie oczekiwała odpowiedzi. Mówiła dalej...

- Słuchaj - Znowu mówiła do mnie - Zrobisz co będziesz chciała. Wiem, że nie rozumiesz co się dzieję, ale posłuchaj głosu swojego serca i nie obawiaj się. To jest – Diana wskazała na palcem na Konrada – mężczyzna, który Cię kocha i wskoczyłby za Tobą w ogień...

- Moi drodzy przepraszam, ze przeszkadzam – Odezwał się ksiądz. Wtedy obudziłam się i zaczęłam przysłuchiwać się co on ma do powiedzenia – Za 20 minut mam kolejny ślub. Musicie szybko podjąć decyzje: tak, czy nie? Panno Lilio, słucham? – ksiądz spojrzał w moją stronę. – Decyzja należy do Ciebie...

Co ja mam teraz zrobić? Wyjść za mąż za Konrada? Co ta kobieta miała na myśli? Spojrzałam w stronę mojej siostry. Uśmiechnęła się do mnie, jakby mówiła rób co chcesz, jestem z Tobą. Potem spojrzałam w stronę Konrada stał i patrzył się na mnie swoimi błękitnymi smutnymi oczami. Pomyślałam sobie, że ta kobieta pewnie bredziła. Przecież to jest mój Konrad, mój kochany. „Weź się w garść kobieto!"  -  Rozkazałam sobie.

- Dobrze, proszę księdza kontynuujmy. Nic się przecież nie stało. Ta kobieta nam nie przeszkodzi, Adam już ją wyprowadził. – Po moich słowach widziałam, jak Konrad się ucieszył, jego oczy już nie były smutne, tylko były radosne i pełne nadziei.

-Tak jest, moja droga. Powróćmy dalej Na czym to skończyliśmy? – Ksiądz próbował rozluźnić atmosferę.

Po powiedzeniu sobie magicznych słów „tak" ceremonia skończyła się. Wszyscy nasi goście czekali na nas przed kościołem, gratulowali nam i życzyli nam szczęśliwego życia. Na końcu podeszłą do mnie Justyna z Adamem.

- Gratuluje Wam. Czuję, że będziecie razem szczęśliwi. Aha i to jest Adam, mój chłopak – moja siostra dwa ostatnie słowa powiedziała z małym rozbawieniem.

- Witam. Cieszę się, że w końcu poznaje siostrę mojej dziewczyny. Szkoda, że tak późno. – Adam uśmiechnął się do mnie i dalej mówił – Ale dobrze, że już się poznajemy. Może pojedziemy na wesele? Goście pewnie już czekają. Powóz już czeka na młodą parę.

Jechaliśmy ulicami Warszawy, jakieś 20 minut. Nasza sala była duża. Czasem myślę sobie: 

Jak mnie było stać na taki ślub i takie wesele? Skąd Konrad ma tyle pieniędzy?"

- Lilia, kochanie... – odezwał się do mnie Konrad – Chciałem Ci podziękować za wszystko, przede wszystkim za to, że jesteś ze mną. – teraz już miał łzy w oczach – Dziękuje Ci za to, że nie uciekłaś i nie zostawiłaś mnie, naprawdę. Kocham Cię. – Łzy już spływały mu po policzkach.

- Kochanie, ja Cię też kocham. Nie mogłam Cię opuścić. Ufam Ci i wiem, że nie możesz mnie okłamywać. – Mówiąc starłam łzy z policzków mojego męża i pocałowałam go w usta.

Po 20 minutach byliśmy już na miejscu, oczywiście u progu przywitali nas chlebem,solą i wódką. Taki polski zwyczaj. Pierwszy taniec zatańczyliśmy przy piosence mojego ulubionego zespołu HIM – „Killing Loneliness". Kocham tę piosenkę i rzeczywiście przy moim mężu zabijam samotność, przy nim nigdy nie czuję się samotna, dlatego to jest piosenka naszej miłości. Ville chyba wiedział dla kogo pisze tę piosenkę.

Wesele było bardzo udane i to mnie cieszy. Noc poślubną spędziliśmy w tym samym hotelu,

  w którym odbyło się nasze wesele.

***********************************

Zapraszam na fanpage:

https://www.facebook.com/wampirzyciepozyciu/?fref=ts


Wampir - Życie po życiuWhere stories live. Discover now