Rozdział 5. Chloe.

Start from the beginning
                                    

— Robię wieczorem małą imprezkę, trzeba kupić jakieś przekąski i alkohol.

— O imprezka? — Uśmiechnęłam się pod nosem. — Kto będzie?

— Nikt kogo znasz. Możesz iść na nockę do jakiejś koleżanki, tutaj nie masz co dzisiaj robić.

— Bardzo śmieszne — parsknęłam pod nosem.

— Mówię poważnie, będziesz się nudzić siedząc w pokoju?

— To zaproszę kogoś do siebie.

— Nie Ellen, ostatnie czego dziś potrzebuję to małolatów na głowie.

— Małolatów? Jesteś tak strasznie dorosły, ale nawet alkoholu Ci nie sprzedadzą.

— Lucas ma wtyki. — Wystawił mi środkowy palec. — Koniec tematu młoda.

— Czemu nie pozwolisz jej kogoś zaprosić? — wtrącił czarnowłosy, który przysłuchiwał się naszej rozmowie w progu. — To też jej dom.

— Są nieletni i jak się upiją będą mieli większy problem niż my. Sam mówiłeś, że w tym mieście policja na domówkach to już codzienność.

— Racja — przytaknął.

— Też jesteś po jego stronie? Jesteście takimi samymi dzieciakami jak my — wycedziłam.

— Mam osiemnaście lat, a Tobie jeszcze trochę brakuje.

Odłożyłam kanapki na blat i wyszłam z kuchni by trochę ochłonąć. Nienawidziłam, kiedy Jeff bawił się w dorosłego i w każdy możliwy sposób zaznaczał, że jest starszy. Usiadłam w fotelu i wzięłam do ręki pilota by włączyć cokolwiek co zagłuszy jego głos, który w tym momencie sprawiał, że chciałam eksplodować.

— Hej, Ellen, ale się złościsz. — Usłyszałam za plecami głos bruneta.

— Czego chcesz? — zapytałam, nie odwracając wzroku od telewizora.

— Uspokój się, mała. — Ukucnął tuż przede mną i położył rękę na moim kolanie.

— Luke, chcę zostać sama.

— Posłuchaj. — Przerwał mi. — Rozmawiałem z Jeffem.

— O czym? — Przewróciłam oczami na samą myśl o starszym bracie.

— Za tydzień dom należy do ciebie. Możesz zrobić swoją własną imprezę, jeśli chcesz. — Uniósł mój podbródek do góry. — Wtedy to Jeff nie będzie miał na nią wstępu.

— Mówisz poważnie? — pisnęłam, lekko przygryzając dolną wargę z ekscytacji.

— Tak, mówię poważnie. Nawet pomożemy Ci wszystko zorganizować.

— Dzięki. — Posłałam chłopakowi ciepły uśmiech.

— A teraz chodź, pojedziemy z nim na te zakupy, bo strasznie się napalił i chcę, żeby wszystko wyszło jak najlepiej — dodał, podając mi rękę.

Chwyciłam bruneta za zimną dłoń i wspólnie wyszliśmy z salonu kierując się do korytarza. Chłopak ściągnął z wieszaka mój płaszcz, który szybko na siebie założyłam i zaraz po tym dołączyliśmy do siedzącego już w aucie Jeffa. Zajęłam miejsce na tylnym siedzeniu i zapięłam pasy, a w tym czasie brat połączył telefon z Bluetooth.

— Błagam Jeff, włącz coś normalnego — syknęłam, kiedy na całe auto rozbrzmiała jakaś beznadziejna melodia w stylu chłopaka.

— Daj spokój — westchnął, znacznie podkręcając utwór.

Forgive Me!Where stories live. Discover now