"Po jakimś czasie już tylko ciemność."

92 14 2
                                    

W głowie tylko jedno... Kakuzu rusz się z tymi okularami!!! Nie wierzę w to, co się stało. Najpierw te oczy, a teraz Hidan?! To już zaczyna się robić tak denerwujące, że aż śmieszne... Oczy nie przestawały mnie piec i czułam się przez to coraz gorzej i słabiej. Kuso!!! Obym nie zemdlała przy Hidanie! I co teraz mam zrobić pytam się do jasnej anielki?! Znowu odezwał się przygłup...

Hidan
"Hej piękna, dlaczego tak się kryjesz za tymi włosami?"

Stanął przede mną i zaczął odsłaniać mi twarz, by ją zobaczyć, ale ja szybko walnęłam go w brzuch. Skulił się bardzo, a mnie zaczęły jeszcze bardziej piec oczy. A dlaczego? A może dlatego, że głupia ja nie potrafię w drugim stopniu kontrolować Raikena i go włączyłam. BAKA! Teraz jest jeszcze gorzej. Z tego bólu klęknęłam bez sił na ziemi i złapałam się za głowę nie mogąc już tego znieść. Chciałam udać się do swojego pokoju, więc powoli wstałam i zaczęłam stawiać pierwsze kroki, kiedy nagle ktoś mnie zatrzymał. A któżby inny, jak nie...

Hidan
"EJ skarbie, co jest?! Dlaczego uciekasz i co to miało być?!"

Haruna
"H-hidan...! Spieprzaj stąd i nie nazywaj mnie tak-k...! N-nie masz prawa!"

Hidan
"Ale jestem twoim..."

Nie mogłam już tego słuchać...

Haruna
"N-nie jesteś!"

Zaczęłam się oddalać, kiedy nagle ktoś mnie zatrzymał swoim krzykiem.

Hidan
"Wyzywam cię na pojedynek! Zaczynamy... teraz!"

Tak nagle bez zapowiedzi walnął mnie w plecy pięścią... Co to miało być?! Postanowiłam jednak już nie zwracać uwagi na to, czy ktoś zobaczy, czy nie. To już przeszłość. Teraz pewnie będzie jeszcze gożej, ale nie mam wyboru. Wstałam i odwróciłam się w jego stronę ukazując twarz.

Hidan
"Łoooo, co ci się stało z oczami Haruna?"

Haruna
"T-teraz to już nie będziesz mi po-podskakiwał! T-tak traktujesz ko-kobiety?!"

Popełniłam straszny błąd, ale czego się nie robi dla świętego spokoju. Włączyłam Raikena, a nawet nie zauważyłam, że go wyłączyłam wcześniej. Oczy mnie zaczęły piec niemiłosiernie, ale jakoś starałam się dać radę. Wolałam go zatrzymać, a nie pokonać. Stworzyłam bez pieczęci lód wyrastający spod ziemi, który owinął Hidana. Był naprawdę gruby, więc nijak nie mógł go zniszczyć, tym bardziej, że zablokowałam mu również ręce i broń. Raiken był cały czas włączony i nie potrafiłam go wyłączyć. Oczy piekły mnie jeszcze bardziej. Klęknęłam na ziemi trzymając się za głowę. Z oczu zaczęła mi płynąć krew. Kręciło mi się w głowie. Było mi strasznie słabo. Nawet nie mogłam wstać, a co gorsza, padłam na ziemię i leżałam nie mogąc się podnieść. Czułam, że zaraz stracę kontakt z rzeczywistością i odpłynę. Ni stąd ni z owąd w salonie pojawiła się Konan. W sumie, to jestem jej wdzięczna za tą sytuację, kiedy nie mogłam chodzić. Nagle powiedziała spokojnym w miarę głosem do Hidana, ale czuć było nutkę złości.

Konan
"Co ty jej zrobiłeś?! Ona żyje?!"

Z oczu już tyle krwi mi poleciało, że przede mną była wielka kałuża z niej. Dodatkowo, jakby mój organizm chciałby pokazać, że żyję, to zaczął kasłać, ale czerwoną cieczą. Moje białe włosy przepełniła brudna czerwień, a moje czarne oczy nie mogły złapać jednego punktu do obserwowania. Wszędzie się rozbiegały bez jakiejkolwiek przyczyny. Czułam się coraz słabiej, a oddech stał się cięższy niż kiedykolwiek. To już nie było to samo, co wcześniej. Po mangekyou sharinganie, to się wyleczyłam, ale to?! To normalnie jak kompletnie inna bajka. Powoli traciłam kontakt z rzeczywistością. To, co słyszałam doskonale, teraz miało w sobie tylko nic nie znaczące szumy. Kompletnie niezrozumiałe w żadnym stopniu. To był moment zapadnięcia w sen. Trochę krótszy niż normalny. Oby... oby tak było.

Obraz? Już nie istniał. Światłość, wręcz oślepiająca. Po jakimś czasie już tylko ciemność. Nie godna uwagi. bez wyrazu. Jakby już nic nie istniało. Włącznie z dźwiękiem, który już był tylko jak cichy szum drzew, a po chwili pisk. Tak cicho, że aż piszczy w uszach. Więcej niż to zmysły mi nie pokazywały. To był jeszcze dowód, że żyję...

Czerń. Ciemność. Strach. Ból. Cierpienie. Melancholia. Smutek. Te emocje nigdy nie zyskają na barwie, jak to miejsce, w którym się znalazłam. Sama. Bez nikogo i niczego. A nie! Jednak coś tam było. Znane coś. Mój "przyjaciel" niszczący mnie od środka. Jego niemiły charakter było widać tak, jak błękitno białe odcienie na futrze tego demona. Demon... To nigdy nie wróży nic dobrego. Gorzej, jak musisz z nim żyć, a w tym momencie wiedziałam, że chce mi coś przekazać. Nie koniecznie coś miłego. Może mnie to zmienić do tego stopnia, że inni by mnie nie poznali. Chociaż i tak nauczyłam się być odporna na takie rzeczy. Chyba... Z resztą zaraz to sprawdzę, ale lepiej, by do tego nie doszło.

Yo! Robić jakiś specjał na święta? Piszcie mi, to zrobię, albo możecie mi to okazać w formie gwiazdeczki. Dzisiaj krótki opis. Nie będę was zadręczać. Arigato! Sajonara🖤🖤🖤

"g∂zιє ωγϐυϲн ϐυ∂υנє ρяzγѕzłοśϲ́"ᵈᵉⁱᵈᵃʳᵃˣʰᵃʳᵘⁿᵃDonde viven las historias. Descúbrelo ahora