Rozdział XVII

1.3K 84 8
                                    

Poczułam jak ktoś mnie czule obejmuje. Przez łzy ledwo cokolwiek widziałam. Wtuliłam się w pierś Toma i płakałam mu w ramiona. Gdy się już w miarę uspokoiłam, opowiedziałam mu co się wydarzyło, a on przytulił mnie jeszcze mocniej. Następnie otarł moje łzy i powiedział:
- Silv... polecimy do twojej mamy jak najszybciej się będzie dało. Jestem dobrej myśli i pewny, że wszystko będzie dobrze. Kocham cię i nie pozwolę, żeby cokolwiek stało się tobie i twojej rodzinie.
Pocałował mnie mocno i namiętnie. Rozpływałam się w jego ustach.

*2 dni później*

Lecieliśmy do Polski. Wcześniej Tom wyjaśnił sytuację reżyserowi, a ten zwolnił nas z tego tygodnia prób. Moje myśli zajmowała tylko moja mama. Przypominało mi się, jak, gdy byłam mała, czytała mi bajki, a często też sama je wymyślała i opowiadała, jak w moim nastoletnim życiu wspierała i pomagała mi w problemach. Zawsze potrafiła znaleźć rozwiązanie i zawsze była po mojej stronie.
Wspominałam tak sobie patrząc się  w okno i jednocześnie podziwiając widoki, które były niesamowite. Świat znad chmur wyglądał zupełnie inaczej. Wydawało mi się, jakby te "przyziemskie" problemy mnie nie dotyczyły i jakbym była ponad to. Dosłownie byłam ponad tym. Po paru godzinach z melancholii wyrwał mnie Tom.
- Hey... my darling, już wylądowaliśmy!

Pojechaliśmy autobusem do mojego mieszkania w Polsce. Było malutkie w porównaniu do Toma, dlatego czułam się trochę niezręcznie, ale on wydawał się nawet nie dostrzegać skromności mojego kącika.
- Ymm Tom... możesz zostawić swoje rzeczy u mnie w sypialni, czuj się jak u siebie. Zaparzę nam herbatę - przerwałam ciszę.
- Super!! - Tom ucieszył się jak dziecko na wiadomość o przygotowywanej przeze mnie herbacie.

Gdy piliśmy herbatę, nie kleiło się nam do rozmowy. Każdy z nas myślami był daleko od mojego salonu. Po wypiciu herbaty Tom zamówił taksówkę do szpitala, a ja szybko się przebrałam. Wsiedliśmy na tylne siedzenia samochodu, Tom oczywiście puścił mnie pierwszą.
- Jesteś kochany... - wyrwało mi się i się zarumieniłam.
Zaśmiał się.
- Nie... to ty jesteś kochana!

Stanęliśmy przed wejściem do szpitala. Serce mi waliło, a nogi zmiękły. Tom położył mi rękę na ramieniu.
- Chodź, nie martw się... - szepnął.

Love me // Tom Hiddleston [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz