BABYSITTER (Gabriel)

181 16 8
                                    


      Kiedy Winchesterowie do niej zadzwonili, niemalże pękała z dumy i ciekawości. W końcu, jedni z najlepszych łowców w historii, potrzebowali w czymś pomocy. Gdy podekscytowana kobieta pakowała się na wyjazd, przez jej głowę przelatywały dziesiątki przykładów potworów, z którymi mogło im być potrzebne wsparcie. Zaczynając od watahy wilkołaków, a na egipskich bogach skończywszy.

Dawno się już z nimi nie widziała, więc cieszyła się prawie, jak małe dziecko. Pomijając fakt, że na karku miała już okrągłą trzydziestkę.

      Zapał Tessy ostygł, jednak, gdy ta dotarła na miejsce i dowiedziała się do czego była potrzebna;

- Co mam robić? - spytała, niedowierzając usłyszanym słowom.

- Tess... - zaczął Sam, robiąc tę minię szczeniaka, której nie potrafiła się oprzeć. - To tylko na jeden dzień. Znaleźliśmy z Deanem sprawę i nie możemy zostawić go samego.

Kobieta westchnęła, przeklinając swoją słabą wolę, która zawsze ujawniała się przy młodszym Winchesterze. Był dla niej, jak brat, co zdecydowanie zbyt często wykorzystywał.

- Wyjaśnij mi to proszę jeszcze raz. - zaczęła, nie mogąc poukładać chaosu, w jaki wpakowali ją łowcy. - Mam zająć się Gabrielem, który jak zwykle przesadził z eksponacją swoich mocy... podczas gdy wy będziecie sobie w spokoju polować na duchy? - podsumowała, unosząc jedną brew do góry.

       Tessa patrzyła, jak Sam uśmiechnął się z zakłopotaniem w jej kierunku. Chyba mam swoją odpowiedź. - przemknęło czarnowłosej przez myśl, kiedy wywróciła oczami; z udawanym oburzeniem. Mimo tego, jak bardzo nie podobał jej się ten pomysł, wiedziała, że w końcu ulegnie.

W końcu przejechała spory kawałek; nie mogła pozwolić by takie poświęcenie poszło całkowicie na marne. Po za tym... nie na co dzień miała okazję przebywać z Gabrielem; chyba była w stanie zaakceptować ten podły podstęp, jaki zastosował Sam.

- Niech ci będzie. - powiedziała, przymrużając oczy, kiedy zrównała wzrok z brunetem. - Nie podoba mi się pułapka, jakiej użyłeś; ale niech stracę... zajmę się jego świątobliwością. - dokończyła, obserwując, jak Winchester wyraźnie się rozluźnił.

- Nawet nie wiesz, jak bardzo jestem ci wdzięczny. - Sam uśmiechnął się i, zanim Tessa zdążyła zaprotestować, przygarnął ją do siebie. Młodszy Winchester zdecydowanie za bardzo lubił obdarowywać innych miłością. - Jestem ci to winien, Tess.

Kobieta zrobiła krok wstecz, uciekając z uścisku, robiąc przy okazji głęboki wdech;

- Lepiej idź, zanim zmienię swoje zdanie. - pospieszyła bruneta, jednocześnie przeciągając dłonią po włosach.

      Komu, jak komu, ale Winchesterom nie trzeba było powtarzać wiele razy; po chwili Sam i - znikąd przybyły - Dean zniknęli, idąc wzwyż metalowych schodów. Po chwili, po bunkrze rozniósł się charakterystyczny hałas, oznaczający zamknięcie głównego wejścia do schronu.

Tessa odetchnęła, kręcąc przy okazji głową. Nigdy więcej nie zaufam Winchesterom. - pomyślała, decydując się na zrobienie obchodu po bunkrze. Nie pamiętała już, dokładnego układu pomieszczeń w środku. Muszę tu wpadać częściej. - przemknęło jej przez myśl, kiedy gdzieś w oddali przed nią rozległo się głuche stuknięcie.

      Kobieta przystanęła, nasłuchując kolejnych dźwięków. Po chwili odgłos się powtórzył, tym razem z wtórującym mu śmiechem. Na wszelki wypadek, wyjęła ostrze zza pasa, po czym, skierowała się w tamtym kierunku.

SUPERNATURAL⤵                   IMAGINY I ONE-SHOTY [ZAWIESZONE DO MAJÓWKI]Where stories live. Discover now