DEAL pt. 1 (Sam)

160 8 4
                                    

@xFayennex zrób sobie herbaty malinowej, odpal Mama od MCR i czytaj ~-~ 

22.10.


-Thea, czekaj! - dziewczyna usłyszała za sobą krzyk, kiedy wybiegła przez główne drzwi budynku. Te trzasnęły za nią, jakby przypominając, że duża część jej życia niedługo się zamknie. Wiedziała, że te potajemne wyjścia na imprezy kiedyś skończą się katastrofą.

I miała rację.

      Gdyby tylko upierała się bardziej, najlepsza przyjaciółka dziewczyny nie leżałaby teraz na sali operacyjnej z nikłą szansą na przeżycie. Gdyby ten jeden raz odmówiła, Beth nie wsiadłaby do tego samochodu i nie spowodowała wypadku.

      Co jeśli kierowca drugiego auta doznał jakichś poważnych obrażeń lub, co gorsza, zginął? - myśli tego typu nieustannie krążyły po jej głowie, kiedy coraz szybszym krokiem oddalała się od szpitala.

Thea nie mogła już znieść tych białych ścian oraz wszędzie obecnego zapachu sterylnych przyrządów. Na dłoniach nadal miała zastygłą krew, którą ubrudziła się podtrzymując Beth. Zanim dziewczyna zrozumiała, co się dzieje, kolana się pod nią ugięły, po chwili drapiąc o kamienistą drogę.

      Rudowłosa uniosła głowę, chcąc zobaczyć, jak daleko odeszła; za nią nigdzie już nie majaczyło widmo szpitalnego budynku, co oznaczało przebycie stosunkowo długiej drogi. Dziewczyna otarła mokre policzki i zacisnęła dłonie w pięści, wściekła na swoją bezradność. Gdyby znajdowała się teraz w jakimkolwiek pomieszczeniu, już dawno rzucałaby dostępnymi przedmiotami o otaczające ją ściany.

Gdybym nie była tak głupia. Gdybym tylko mogła coś zrobić. - przeszło jej przez myśl, kiedy wstrząsnęła nią kolejna fala płaczu.

- Błagam, zrobię wszystko... tylko to przeżyj. - wyszeptała pod nosem, przyciskając twarz do rąk.

- Wszystko? - dziewczyna drgnęła na dźwięk całkowicie obcego jej głosu. Kątem oka ujrzała męską sylwetkę w eleganckim stroju. Zmarszczyła brwi, mierząc przybysza czujnym wzrokiem. Zastanawiała się, jakim cudem nie usłyszała wcześniej kroków, świadczących o czyjejś obecności.

- Kim jesteś? - spytała oniemiała.

- Ach... wy, ludzie, wszyscy jesteście tacy ciekawscy. - powiedział obcy, jednocześnie krzyżując z Theą wzrok. Ta poczuła, jak po jej kręgosłupie przeszedł nieprzyjemny dreszcz, kiedy oczy mężczyzny ,w jednym momencie z brązowych zamieniły się w całościowo czerwone. W głowie dziewczyny pojawiła się jedna myśl; uciekaj, głupia.

      Zanim, jednak, poruszyła się chociażby o milimetr, demon z powrotem przemówił. - Zabawna sytuacja. Masz przyjemność układać się z samym Królem Rozdroży. - przedstawił się, robiąc prowizoryczny ukłon.

Dziewczyna przełknęła z trudem ślinę, powoli podnosząc się z podłoża.

- Czego ode mnie chcesz? - spytała, lekko drżącym głosem. Wiedziała, że ucieknie dopiero wtedy, gdy on nie będzie w pełni sił. Żeby się jakoś wywinąć, musiała go ogłuszyć.

Czy da się w ogóle ogłuszyć demona? - spytała w duchu samą siebie, czując niedorzeczność obecnej sytuacji.

- Tego, co zawsze. - rzucił mężczyzna, jakby odpowiedź była oczywista. - Twojej duszy. - dziewczyna otworzyła usta, żeby zaprotestować, lecz demon zbył ją machnięciem ręki i niewzruszenie kontynuował wypowiedź. - W zamian mogę uleczyć twoją przyjaciółkę.

SUPERNATURAL⤵                   IMAGINY I ONE-SHOTY [ZAWIESZONE DO MAJÓWKI]Where stories live. Discover now