EVERYBODY WANTS IMPALA (Dean x Reader)

616 42 14
                                    

@CiasteczkowyPotwor12 - drugi do kompletu ;)

PORTSMOUTH, OHIO


- Żartujesz sobie, prawda? - ciszę w pomieszczeniu przeciął twój głos, który niemalże ociekał jadem i sarkazmem.

On niestety nigdy nie żartował.

- Dobrze wiesz, że nie. - twoje przypuszczenia potwierdził głos, dobiegający ze słuchawki telefonu. - Ne dramatyzuj tak. Zdobywałaś dla mnie gorsze rzeczy.

­- Myślałam, że po ostatnim zleceniu będę miała swój miesiąc spokoju. - przypomniałaś niedawno wypowiedziane słowa blondyna.

- To było zanim zainteresowany kupiec nie podbił ceny. [T/I] jesteś moją najlepszą nadzieją na zdobycie tego cacka. - zapewnił, niemalże błagając o pomoc. Z tym wyjątkiem, że on nigdy nie błagał. Musiało się za tym wszystkim kryć coś więcej. Byłaś ciekawa, co, jednak pamiętałaś również główną zasadę twojej pracy;

Żadnych pytań.

- Obiecuję, że po tym dam ci spokój nawet na dwa miesiące. - z zamyślenia wyrwał cię, ponownie dobiegający z aparatu, głos. - Dorzucę nawet większy procent z wypłaconej nagrody. - zachęcał dalej, mężczyzna.

Przygryzłaś wargę, rozważając poważnie propozycję. Co, jak co, ale pieniądze były ci potrzebne. Niech cię diabli, Sinclairze Macneill.

- Zgoda. - powiedziałaś, jednocześnie wzdychając. - Ile mam czasu? - spytałaś, wyglądając za okno hotelowego pokoju, w którym obecnie się znajdowałaś.

- Tyle ile potrzebujesz. Byle, żebyś była pierwsza. Patrząc na nasz cel, nie będziesz miała wielu konkurentów. - zapewnił. Następnie przekazał ci jeszcze kilka ważnych szczegółów, po czym się rozłączył.

      Westchnęłaś, odkładając telefon na komodę obok ciebie. Nie będziesz miała wielu konkurentów. Tak powiedział Sinclair. Prawda była taka, że nie miałaś żadnego rywala.

Wszyscy za bardzo cenili sobie swoje życie.

***

FORKS, WASZYNGTON

TYDZIEŃ PÓŹNIEJ


      Sinclair jednak umiał się na coś przydać. Mimo ledwo znośnego charakteru i braku poczucia humoru, miał znajomości w wielu przydatnych miejscach. Jednym z nich, była redakcja jednej z bardziej poszanowanych gazet, jaka istniała w Waszyngtonie. Nie wspominając już o całych Stanach. Dzięki niemu, informacje o dziwnych atakach na ludzi w Forks rozprzestrzeniły się szybko i daleko. Dotarły aż do samego Kansas, gdzie znajdował się twój obiekt zainteresowań.

      Sinclaira, nie mój. ­- poprawiłaś się w myślach, sącząc nadal ciepłą kawę. Siedziałaś nieopodal lady, gdzie przyjmowano zamówienia. Z łatwością, mogłaś wtedy podsłuchiwać każdą odbytą tam rozmowę.

Twoje przemyślenia przerwał dźwięczny głos, tuż obok ciebie;

- Agent Bonham, to jest mój partner; agent Richards chcielibyśmy spytać o ostatnie ataki na ludzi. - zaczął, jak się przekonałaś, niższy mężczyzna. Dean. Sinclair zdążył ci, co nieco, o nich opowiedzieć.

      Kątem oka obserwowałaś, jak mężczyzna chował kluczyki od samochodu do kieszeni. Przedstawienie czas zacząć. - pomyślałaś, dopijając do końca kawę.

Wstałaś ze swojego miejsca, zmierzając w kierunku nowo przybyłych. Musiałaś koło nich przejść, żeby odnieść puste naczynie na miejsce.

      Kiedy zrównałaś się z mężczyznami, niby przypadkiem stanęłaś krzywo na specjalnie założonych dzisiaj szpilkach, symulując upadek. Na szczęście Dean zareagował szybciej od swojego brata, w ostatniej chwili ratując cię przed zetknięciem z podłogą. Chwyciłaś go wtedy wokół pasa, żeby się podtrzymać. Winchester pomógł ci stanąć na nogi, całą uwagę skupiając na twojej twarzy, dzięki czemu nie zwracał najmniejszej uwagi na twoje dłonie.

SUPERNATURAL⤵                   IMAGINY I ONE-SHOTY [ZAWIESZONE DO MAJÓWKI]Where stories live. Discover now