26. Oczyszczenie

61 5 0
                                    

Demetri

Powiedzieć, że byłem po prostu zaniepokojony, byłoby niedopowiedzeniem. Złe przeczucia nie opuszczały mnie nawet na moment, stopniowo doprowadzając do szału, nawet pomimo tego, iż zdawałem sobie sprawę, że zadręczanie się donikąd nie prowadzi. Wciąż nie docierała do mnie pełnia wydarzeń minionych godzin, począwszy od powrotu do Seattle, walki i tego, że Felix mógłby...

Nie, to zdecydowanie nie była pora na to, żeby zadręczać się z jakiegokolwiek powodu. Odsunięcie od siebie zbędnych emocji mimo wszystko przyszło mi łatwo, choć nie sądziłem, że jednak będę do tego zdolny. Lata doświadczenia nagle wydały mi się niczym w zestawieniu ze wszystkim tym, czego doświadczyłem przez ostatnie miesiące. Renesmee – ona, a może przede wszystkim miłość do niej – coś zmieniła, a ja dopiero zaczynałem pojmować, co tak naprawdę to oznaczało. Próbowałem zebrać myśli, jednak i to stanowiło wyzwanie, bo wszystko we mnie aż krzyczało, że powinienem skoncentrować się właśnie na niej – i to niezależnie od możliwych konsekwencji. Wszystko inne najzwyczajniej w świecie zeszło na dalszy plan, ja zaś nie zamierzałem protestować, dochodząc do wniosku, że to i tak nie ma znaczenia.

Słyszałem szloch Hanny, ale zignorowałem go, traktując jak każdy inny, mało istotny dźwięk, podobny do wszystkich innych bodźców, które podsuwały mi zmysły. Jedynie przelotnie spojrzałem na wampirzycę, mniej więcej w chwili, w której osunęła się na kolana, początkowo zbyt oszołomiona, by zdobyć się na jakąkolwiek reakcję. Drżała i widziałem to nawet z odległości, szybko też zorientowałem się, w którym momencie straciła nad sobą kontrolę na tyle, by wybuchnąć niekontrolowanym szlochem. Coś ścisnęło mnie w gardle, a instynkt podpowiedział mi, że powinienem do niej podejść i... zrobić cokolwiek, jednak statecznie się na to nie zdobyłem. Cholerny dupek, przeszło mi przez myśl, jednak nawet to nie było w stanie zmusić mnie do zmiany decyzji.

Gdyby sytuacja była inna, zachowałbym się inaczej – należycie przejął, tym bardziej, że właśnie coś niedobrego działo się z moimi przyjaciółmi. Jasne, byli dla mnie ważni; pod tym względem nic się nie zmieniło. Co więcej, nie miałem wątpliwości co do tego, że gdyby sprawy miały się inaczej, Felix na moim miejscu zatroszczyłby się o Nessie. W takim wypadku powinienem był przypilnować, żeby Hannah nie zrobiła czegoś głupiego, jednak nie to pozostawało dla mnie priorytetem.

Najpierw musiałem znaleźć Renesmee.

Łatwo przyszło mi skoncentrowanie się na jednym, konkretnym celu, zwłaszcza takim, który miał znaczenie tylko i wyłącznie dla mnie. Poruszałem się trochę jak automat, obojętny na wszystko i wszystkich, tym bardziej, że wszystko wskazywało na to, iż walka ostatecznie dobiegła końca. Cisza, która nagle zapadła, miała w sobie coś przejmującego, nawet pomimo nielicznych, subtelnych dźwięków – szumu wiatru czy trzasku dogasającego powoli ognia. Czułem bliskość płomieni tym wyraźniej, że na zewnątrz panował przejmujący chłód, który pewnie mógłby okazać się problematyczny, gdybym był człowiekiem, ale dla mnie okazał się całkowicie obojętny. Z drugiej strony, zdążyłem już zauważyć, że tak naprawdę nie obchodziło mnie nic; liczyło się wyłącznie to, że musiałem znaleźć Renesmee – nic więcej.

Wodziłem wzrokiem dookoła, w przesadnie wrażliwy sposób reagując na każdy, nawet najbardziej subtelny ruch. Nasłuchiwałem, jednocześnie próbując analizować każdy z dostępnych zapachów, chociaż to było trudne. W powietrzu wciąż unosiły się kłęby ciężkiego, fioletowego dymu – jednoznaczny dowód na rzeź, która rozegrała się tutaj chwilę wcześniej. Nie zastanawiałem się nad stratami, przyzwyczajony do myśli o tym, że każda wojna mogła nieść ze sobą ewentualne ofiary. Sama kwestia walki z nowonarodzonymi wampirami, nie była dla mnie niczym nowym, bo w przeszłości wielokrotnie likwidowaliśmy nawet całe armię. Chociaż nie widziałem żadnego z Cullenów, nieszczególnie się tym przejmowałem, dziwnie pewien tego, że sobie poradzili; potrafili walczyć i już to pokazali, nie pierwszy raz mierząc się z młodziakami, którzy próbowali skrzywdzić ich rodzinę.

THE SHADOWS OF THE PAST [KSIĘGA III: UKOJENIE]Where stories live. Discover now