19. Zagubieni

50 3 0
                                    

Hannah

Biegnę przed siebie, chociaż nie jestem pewna dokąd i gdzie. Dookoła panuje chaos, którego w żaden sposób nie potrafię zrozumieć. Wyostrzone zmysły potrafią być błogosławieństwem, jednak w tamtej chwili wydają mi się prawdziwym utrapieniem, tym bardziej, że nie wiem na którym z podsuwanych mi bodźców powinnam się skoncentrować. Widzę dym, ale nie potrafię jednoznacznie wskazać miejsca, w którym swoje źródło mają płomienie. Nie wiem nawet, co takiego się pali – dom czy może jeden ze stosów, które w każdej chwili mogą pochłonąć szczątki kolejnego z rozerwanych na kawałeczki wampirów...

Również moje, jeśli nie będę ostrożna.

Wbrew wszystkiemu wciąż jestem młoda, a moje zdolności walki pozostają dość ograniczone, choć zdecydowanie nie określiłabym siebie mianem bezbronnej. Co prawda jakaś cząstka mnie pragnie polegać na zdolnościach, którymi dysponuję i które nie raz uratowały mi życie, jednak staram się raz po raz przypominać sobie o tym, że sprawa wcale nie jest aż tak prosta, jak mogłoby się to wydawać. Dary są ograniczone, poza tym nic nie jest w stanie zastąpić klasycznej walki wręcz. Chcę wierzyć w to, że w razie potrzeby będę zdolna do tego, żeby ustać na nogach, a może nawet skopać tyłek komuś mniej doświadczonemu ode mnie, chociaż to bez wątpienia naiwne podejście. „Zasada numer jeden: jeśli przeciwnik jest silniejszy, uciekaj przy pierwszej okazji" – przypominam sobie, co kiedyś podczas jednej z rozmów powiedział mi Felix, ale chociaż zdaję sobie sprawę z tego, że to najrozsądniejsza taktyka, jaką tylko mogłabym sobie wyobrazić, mam ochotę buntowniczo ją zignorować. Ja też jestem silna, poza tym nie wyobrażam sobie zostawiana przyjaciół zwłaszcza teraz, w tej cholernie skomplikowanej sytuacji.

Nie, skoro niezależnie od wszystkiego wiem, że to tylko i wyłącznie moja wina. Wiem, że ktoś – Felix najpewniej – w odpowiedzi na podobną sugestię porządnie by mną potrząsnął, ale jak długo wampira nie ma i nie jest w stanie wniknąć do mojej głowy, mogę z czystym sumieniem myśleć sobie to, co tylko przypadnie mi do gustu. Tak i w tym wypadku, a ja nie potrafię zmusić się do tego, żeby przestać się zadręczać, aż nazbyt świadoma, że wszystko, co miało miejsce w ciągu ostatnich kilku miesięcy tak czy inaczej sprowadzało się do mnie.

Szlag, gdybym była dość odważna, żeby przeciwstawić się Kajuszowi, wszyscy byliby bezpieczni.

Biegnę, raz po raz rozglądając się przy tym dookoła. Już w chwili, w której pierwszy raz wyczułam dym, a Fiona zaczęła krzyczeć, wiedziałam, że sprawy mają się naprawdę nieciekawie. Od tamtej chwili wszystko działo się błyskawicznie, a ja nawet nie próbowałam zastanawiać się nad tym, gdzie leżał sens we wszystkim, co spotykało nas przez cały ten czas. Nie ukrywajmy – już od tygodni wszyscy zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że prędzej czy później pewne kwestie będą musiały zostać doprowadzone do końca. Zemsta Rosy była zaledwie początkiem, zresztą tak jak i ucieczka Kajusza, który zdecydowanie nie zamierzał tak po prostu odpuścić nam tego, co miało miejsce w Volterze. Chociaż na pierwszy plan w naturalny sposób wysunęła się choroba Renesmee i szukanie lekarstwa, wszystko tak czy inaczej zmierzało do ostatecznego rozwiązania – z tym, że do samego końca nie mieliśmy pewności, czego tak naprawdę powinniśmy się spodziewać.

Aż do tej chwili.

To dość ironiczne, że skończyło się na walce z nowonarodzonymi, myślę mimochodem i przez moment mam ochotę wybuchnąć histerycznym śmiechem. Taka reakcja chyba jednoznacznie dowodziłaby temu, że cokolwiek jest ze mną nie tak, ale nie dbam o to. Jeśli dobrze się nad tym zastanowić, historia w pewnym sensie wydaje się zataczać koło, chociaż tym razem żadne z nas nie ma do czynienia z wytworem wyobraźni albo iluzją. Wciąż pamiętam zadanie, które postawił przede mną Kajusz oraz wspomnienia, które ostatecznie zaszczepiłam w Nessie i części jej bliskich. Nowonarodzeni, walka i śmierć – a wszystko to skierowane przeciwko niewinnej rodzinie, która chcąc nie chcąc znalazła się w samym centrum politycznych konfliktów. Sama ta wizja wydaje się przerażająca, teraz z kolei jest to prawdziwsze niż kiedykolwiek wcześnie, zupełnie tak, jakby stworzone przeze mnie wyobrażenia tak po prostu zdecydowały się urzeczywistnić.

THE SHADOWS OF THE PAST [KSIĘGA III: UKOJENIE]Where stories live. Discover now