20. Komplikacje

46 4 0
                                    

Renesmee

To przypominało jakąś idiotyczną grę. Cofnęłam się o krok, przez co Kajusz przesunął się bliżej, utrzymują stałą odległość między nami. Czułam, że mam kłopoty i to o wiele poważniejsze niż chwilę wcześniej, kiedy w grę wchodziła tylko i wyłącznie Rosa – rozbita, niezrównoważony, ale jednak zagubiona, dzięki czemu miałam szansę na nią wpłynąć.

Tym razem było inaczej.

Nerwowo zacisnęłam dłonie w pięści, nie zwracając uwagi na ból. Serce tłukło mi się w piersi tak szybko i mocno, że ledwo byłam w stanie złapać oddech. Poczułam strach, a ten na ułamek sekundy przysłonił wszystko inne, skutecznie przyprawiając mnie o zawroty głowy, kiedy w aż nadto wyraźnie przypomniałam sobie, jak skończyło się moje ostatnie spotkanie z wampirem. Miałam przed sobą bezduszną istotę, na dodatek o sadystycznych zapędach, o czym miałam okazję się już przekonać. Moje ciało wydawało się pamiętać każde uderzenie, ugryzienie i wszystko to, czego doświadczyłam ze strony Kajusza, zaś wszystko we mnie aż krzyczało, żebym jak najszybciej rzuciła się do ucieczki.

Nie..., pomyślałam, ale nie wykrztusiłam z siebie nawet słowa. Mogłam co najwyżej spoglądać na tego z braci Volturi, potrząsać z niedowierzaniem głową i próbować przekonywać samą siebie, że nie jest aż tak źle. Chciałam uciekać, a jednak nie byłam w stanie ruszyć się z miejsca, zresztą dobrze wiedziałam, że Kajusz nie zamierzał tak po prostu pozwolić mi się oddalić. Nawet gdybym zdecydowała się na bieg, najpewniej jedynie sprowokowałabym go do ataku, a to mogłoby się skończyć naprawdę różnie.

Och, jakby to w ogóle miało znaczenie! Wystarczyło, żebym spojrzała na zrekapitulowane ciało Rosy, by wyzbyć się jakikolwiek wątpliwości co do tego, gdzie to wszystko zmierzało. Tym razem nie zamierzał tracić czasu, próbując zmusić mnie do udzielenia jakichkolwiek odpowiedzi albo liczyć na to, że poprzez moją obecność zdoła zwabić również pozostałych. Moi bliscy byli tutaj, a Demetri tak czy inaczej miał przyjść, zwłaszcza gdyby dotarło do niego, że jestem martwa. Znałam już pełnię gniewu – czystą nienawiść, pobudzającą złość i wprawiającą w szał; już nie dziwiła mnie myśl o zejście i o tym, że pod wpływem impulsu i skrajnych emocji robiło się rzeczy, które z logicznego punktu widzenia nie miały najmniejszego nawet sensu.

Być może brzmiało to dość paradoksalnie, ale wampirami naprawdę łatwo można było manipulować.

Kajusz milczał, ale to wydało mi się nawet gorsze niż gdyby zaczął krzyczeć, warczeć albo powiedział cokolwiek – niezależnie od tonu i ewentualnego przekazu. Był zimny, wyrachowany i obojętny, ze spokojem spoglądając na mnie, czym skutecznie przyprawił mnie o deszcze. Czułam, że muszę coś zrobić i że nie możemy trwać przez wieczność we wzajemnym impasie, ale sprawa wcale nie była aż taka prosta. Bezruch jawił mi się jako względnie bezpieczny stan, pozwalający mi zyskać na czasie – chociaż chwilę, nawet najkrótszą, chociaż dotychczas nie przypuszczałam, że wola życia mogłaby się okazać aż tak silna. Czułam się gotowa zrobić wszystko byleby przetrwać, a skoro tak...

Chociaż nie chciałam, jakimś cudem z moich ust wyrwał się ostrzegawczy, gniewny charkot. Zwłaszcza w panującej ciszy ten dźwięk zabrzmiał wręcz nienaturalnie głośno – niemalże ostatecznie – co na dłuższą chwilę wytrąciło mnie z równowagi... No cóż, nie jako jedyną, chociaż o tym starałam się nie myśleć. Natychmiast zamarłam, próbując nad sobą zapanować i zaciskając usta, ale moja reakcja tak czy inaczej nie umknęła uwadze Kajusza.

Spodziewałam się naprawdę wielu reakcji, ale na pewno nie tego, że wampir wybuchnie śmiechem – pozbawionym wesołości, zimnym i przyprawiającym o dreszcze, ale jednak. Poczułam się trochę tak, jakby ktoś z siłą uderzył mnie w brzuch, co zwłaszcza w tamtej chwili pozostawało dla mnie czymś nie do przyjęcia. Nie miałam pojęcia, skąd brało się to dziwne wrażenie – wręcz oszałamiające pragnienie, żeby rozszarpać każdego, kto spróbowałby mnie skrzywdzić – ale to wydawało się najmniej istotne w obliczu tego, czego doświadczałam. Nie pojmowałam i chyba nie chciałam rozumieć własnych emocji, skoncentrowana na przeżyciu oraz tym, żeby... chronić... coś wyjątkowo dla mnie ważnego.

THE SHADOWS OF THE PAST [KSIĘGA III: UKOJENIE]Where stories live. Discover now