Rozdział 43

1.8K 87 1
                                    

William pov.

Nie wiedziałem, co mam o tym wszystkim myśleć. Niby mnie to nie dotyczyło, a jednak się tym przejąłem. Gdy Diana wyszła, stałem chwilę, aż zdecydowałem, że pójdę za nią. Lepiej, żeby sama nie chodziła po lesie.
Wiedziałem, że lepiej będzie, jak nie ujawnię jej się, póki gdzieś nie usiądzie. Zobaczyłem, że siada na wielkim kamieniu i zaczęła płakać. Po chwili znalazłem się obok niej, a ona nie pytając, co tu robię, przytuliła się do mnie.

- Nie płacz, proszę. - Poprosiłem zmartwiony tym, w jakim jest stanie.

- Nie mogę, nie dam rady. To wszystko mnie przerasta. - Powiedziała, pociągając nosem.

- Ja jestem z Tobą. Pamiętaj, że zawsze Ci pomogę. - Próbowałem ją pocieszyć.

Złapałem jej twarz w swoje dłonie i spojrzałem jej w oczy. Nic nie mówiłem, po prostu ją pocałowałem. Pewnie to dziwne, że znowu to zrobiłem, skoro wcześniej twierdziłem, że to chwila słabości. Kłamałem, ale bałem się jej powiedzieć prawdę. Nie umiem mówić o swoich uczuciach, ale postanowiłem, że teraz to zrobię. Wydawało mi się, że to dobry moment.

- Diana? - zacząłem, gdy zabrakło nam tchu.

- Nie przepraszaj, to moja wina. Wiem, że to chwila słabości. - Powiedziała ze smutkiem w oczach.

- Diana, posłuchaj mnie.

- Will, nie rozmawiajmy o tym. Rozumiem, mi też się czasem zdarzają gorsze momenty, jak sam widzisz, a wtedy robimy głupie rzeczy. - powiedziała to, po czym wstała. Zabolało mnie to, co usłyszałem. Miałem wątpliwość czy powiedzieć jej, co czuję. Postanowiłem, że jak nie teraz to kiedy?

- Kocham Cię. - powiedziałem trochę niepewnie.

- Co? - zapytała dziewczyna.

- Kocham Cię Diana. - Potórzyłem to, podchodząc do niej i łapiąc ją za rękę.

Dziewczyna spojrzała mi w oczy i widać było, że nie wie, co powiedzieć. Może nie powinienem tego mówić? Co, jeśli teraz wszystko zjebałem?
Nie trwało to dłużej niż dziesięć sekund, jak nasze usta ponownie zostały złączone, tym razem przez nią. Cieszyłem się, że mnie nie wyśmiała albo, że nie uciekła.
Oderwała się ode mnie na chwilę i powiedziała coś, czego bym się tak naprawdę nie spodziewał z jej ust, przynajmniej nie teraz.

- Ja ciebie też William. - powiedziała, a na jej twarzy pojawił się uśmiech. Mimo że to był trochę smutny uśmiech, cieszyłem się. Nie mam jej tego za złe ani nic. Ma prawo do tego, po tym wszystkim, co się jej przydarzyło.
Chociaż dziwnie było zobaczyć inną Dianę niż zwykle. To nie była ta sama dziewczyna. Kiedyś była suką, odpychała od siebie wszystkich i nie pokazywała swoich uczuć, a teraz? To wszystko ją zmieniło.

- Co teraz będzie? - zapytała, a ja widziałem zmartwienie w jej oczach.

- Teraz? Teraz wszystko będzie inaczej. Nasze życie zmieni się na lepsze, przynajmniej mam taką nadzieję. W końcu już nie masz żadnego wroga. Teraz jesteście rodziną. - powiedziałem, chociaż nie wiem, czy dobrze zrobiłem, wspominając w tej chwili o Zacku.

- Nie chcę go znać. - oznajmiła ze złością w głosie.

- Rozumiem, ale może dasz mu szansę? - zaproponowałem.

- Po tym, co zrobił? Chyba sobie żartujesz.

- Każdy popełnia błędy. Może się zmienił. Wystarczy dać mu szansę. Zobacz, że James traktuje go normalnie. - Chciałem ją jakoś przekonać. W końcu są teraz rodziną.

- Nie ma mowy. - dalej upierała się przy swoim.

- No jak sobie chcesz. - ustąpiłem, bo wiedziałem, że to nie ma sensu.

- Niech sobie myśli, że będziemy w dobrych relacjach. - powiedziała, z dziwną złością w głosie. - Jeszcze za to wszystko zapłaci, zobaczysz. Daj mi trochę czasu, a wszystko wróci do normy.
Nie wiedziałem, co mam o tym myśleć, ale postanowiłem to zignorować i nie wiem, czy to był dobry pomysł.  

Mój(nie)PrzyjacielWhere stories live. Discover now