Rozdział 5

3.5K 217 43
                                    

Diana POV.

Gdy podbiegłam pod mój dom, zauważyłam Justina opierającego się o swój samochód. Widziałam, że jest w niezbyt dobrym humorze.

-O co chodzi?!-Spytałam, prawie krzycząc.

-Możemy wejść do środka?

-Chodź.-Zdenerwowana weszłam do mieszkania, a chłopak za mną.
-To wytłumaczysz mi, o co Ci chodzi?

-Tak, tylko się nie denerwuj.

-Nie denerwuj? Jak mam się nie denerwować, kiedy mówisz mi, że mam nie jechać na najważniejszy wyścig w roku i, że Ty też nie jedziesz.

-Wiem, że się chcesz jechać, ale naprawdę dla Twojego dobra, będzie lepiej, jeśli tam nie pójdziesz.-Widziałam, że jest zmartwiony. Tylko czym? Co może być takiego strasznego, że mam nie pójść na najważniejszy wyścig?

-Wytłumacz mi, o co chodzi. Bo nic nie rozumiem.-Byłam już naprawdę tym wszystkim poirytowana.

-Słyszałem, że ma być tam gang Crips. Rzadko pojawiają się na wyścigach tutaj, chociaż są z tego miasta. Jak dobrze wiesz, ja jestem w gangu Bloods. Nasze gangi są dwoma najniebezpieczniejszymi w kraju. Co idzie za tym, że się nienawidzimy i rywalizujemy ze sobą.

-No dobra, rozumiem, dlaczego Ty tam nie jedziesz, ale co do cholery z tym wszystkim mam wspólnego ja?

-Jeśli jest się w gangu, to wszyscy najbliżsi są narażeni na niebezpieczeństwo. A Ty jesteś moją przyjaciółką, no i jak inni myślą, też dziewczyną.

-A co oni mogą mi niby zrobić? Umiem się obronić, a jeśli to nie wystarczy, to będzie tam pełno ludzi. Nie masz sie, o co martwić.

-Właśnie mam o co się martwić. Jesteś moją przyjaciółką, a oni są do wszystkiego zdolni.

-Dobra, a tak w ogóle to dlaczego oni dzisiaj będą na tym wyścigu, skoro nigdy ich nie ma?

-Nie wiem Diana. Naprawdę nie wiem. Słyszałem tylko, że pojawi się tam ktoś, kto nie brał udziału w wyścigach od dawna. Kiedyś był najlepszy.-Zaczęłam się denerwować, ponieważ użył mojego pełnego imienia. On musi naprawdę się martwić.
Tyle że nie ma o co. Nic mi nie będzie. A tym kolesiem nie mam co się przejmować, skoro nie ścigał się od dawna, to na pewno mnie nie pokona. Teraz to ja jestem najlepsza.
-Obiecaj, że tam nie pójdziesz.

-No chyba sobie żartujesz!?-Nie wierzę w to, co właśnie powiedział. Ja mam nie iść na wyścig? Ja?!

-Nie, nie żartuje.-Powiedzial to dosyć stanowczo.-Obiecaj.

-Nie Obiecam, nie ma mowy.-zaczynało mnie to śmieszyć. Jak on mógł mi zabraniać tam pojechać. To jego sprawy, niech mnie w to nie miesza.

-Diana zrozum, że to dla Twojego dobra. Proszę Cię, zrób to dla mnie i tam nie jedź.-Podszedł bliżej i spojrzał się, tymi swoimi, niebieskimi oczami, prosto w moje. Widziałam w nich smutek i zmartwienie.

-Dobra, zostanę w domu.

-Obiecujesz?

-Obiecuję.

-Dziękuje.-Dało się zauważyć, że poczuł ulgę, gdy mu to powiedziałam.

-Ta spoko, możesz już iść. Skoro muszę zostać w domu, to zadzwonię, chociaż po Rose.

-Dobrze. Jeszcze raz dziękuję, że tam nie pojedziesz.-Podeszłam do niego i przytuliłam go na pożegnanie, doprowadzając od razu do wyjścia.

- To do zobaczenia.-Powiedział, odchodząc, a ja zamknęłam za nim drzwi i zsunęłam się na podłogę.

Po chwili poszłam do swojego pokoju i biorąc czystą bieliznę, udałam się do łazienki. Weszłam pod prysznic i od razu zimna woda oblała moje ciało. Lekko zadrżałam, ale po chwili się przyzwyczaiłam.

Po skończonej kąpieli podeszłam do szafy i wyjęłam strój, w który miałam zamiar się ubrać. Były to zwykłe jeansy z dziurami, biała koszulka i oczywiście, moja ukochana, skórzana kurtka(załącznik).
Zrobiłam delikatny makijaż i byłam już gotowa do wyjścia.
Gdy zamknęłam drzwi od domu, skierowałam się do garażu. Po chwili byłam już w drodze na wyścig.

On chyba nie myślał serio, że ja zostanę w domu. Nie ma opcji, żebym przegapiła taką okazję. Chcę się pokazać na moim nowym motorze i wygrać jakieś inne cudeńka.
No i muszę się dowiedzieć, kim jest ten koleś, który się dzisiaj tam pojawi.
Zobaczymy, kto jest lepszy.

-----------------------------------------------------------
Standardowo, zostaw po sobie jakiś ślad❤❤

Mój(nie)PrzyjacielWhere stories live. Discover now