Rozdział 42

1.4K 79 17
                                    

Diana pov.

Stałam chwilę w bezruchu, aż w końcu postanowiłam się odezwać.

- Dlaczego to zrobiłeś? - zapytałam, nadal będąc w szoku.

- Przepraszam, chwila słabości. Chodź już. - odpowiedział i wyszedł z pokoju. Szczerze mówiąc przeszło mi przez myśl, że może naprawdę coś do mnie czuje, jednak się pomyliłam.
Stwierdziłam, że nie będę dłużej stać jak idiotka i płakać, wiec wyszłam za Willem i oboje ruszyliśmy do pokoju mojego brata.
Przed drzwiami stał tylko Fred. Przywitaliśmy się i chłopak wpuścił nas do środka. James już tam siedział i gdy nas zobaczył, wstał i mnie przytulił.

- Wytłumaczysz mi w końcu, o co chodzi? - zapytałam, odpychając go od siebie.

- Tak, tylko poczekajmy jeszcze chwilę.

- Na Co? - zapytałam podniesionym głosem.

- Zaraz zobaczycie. - odpowiedział spokojnie.

Nie rozumiałam, o co chodzi, ale nie chciałam się awanturować, więc postanowiłam usiąść i poczekać na "to coś".

Siedzieliśmy chyba pięć minut aż nagle drzwi do pomieszczenia, w którym się znajdowaliśmy otworzyły się. W drzwiach stanął Zack. W sumie nie zdziwiło mnie to, ale jednak miałam nadzieję, że to ktoś inny. James wstał i zamknął chłopaka w uścisku, a wtedy ja i Will spojrzeliśmy się na siebie, bo chyba oboje nie rozumieliśmy, o co tu chodzi. Szefowie dwóch najgroźniejszych gangów, które rywalizują ze sobą od lat, nagle zachowują się jak najlepsi przyjaciele.

- Wytłumaczy nam ktoś, o co w tym wszystkim chodzi? - zaczął Will.

- Yhm tak. - odpowiedział niepewnie James. - No więc Ja i Zack jesteśmy razem. - jego głos ściszył się, gdy wypowiadał ostatnie słowa.

- Co?! - Krzyknęliśmy oboje z Williamem.

- Jak to w ogóle możliwe?! - zapytałam, nie mogąc w to uwierzyć. - Żartujesz sobie, prawda?

- Nie no żartuje. - Oboje zaczęli się śmiać a ja myślałam, że wydrapię mu oczy.

- Jezu, nienawidzę Cię. - powiedziałam i usiadłam na kanapie.

- To o co chodzi? - zapytał chłopak.

- Jestem twoim bratem. - wtrącił się Zack.

- Co? - teraz już nie wiedziałam, czy żartują sobie, czy nie - Już chyba lepiej by było jakbyście byli razem.

- Tak myślisz? - zaśmiał się James.

- Tak. Teraz też sobie żartujecie? - zapytałam niepewna.

- Nie, to akurat prawda. Tata zdradził mamę, gdy była ze mną w ciąży. - wyjaśnił mój brat.

- Kiedy się o tym dowiedziałeś?

- Kilka tygodni temu. Nie chciałem ci mówić tego od razu, póki nie upewniłem się na sto procent, że to prawda. - odparł.

- Witaj w rodzinie, siostrzyczko. - powiedział Zack, kładąc mi rękę na ramieniu.

- Spierdalaj. - powiedziałam zdenerwowana i odepchnęłam go.

- Musicie się jakoś dogadać, to w końcu rodzina. - powiedział James.

- Zapomnij. On jest chujem, sam dobrze wiesz, co zrobił. Nie mam zamiaru mieć z nim jakiegokolwiek kontaktu. - oznajmiłam i wyszłam z pokoju, trzaskając drzwiami.
Przed wejściem stał Fred i gdy zobaczył, jaka jestem roztrzęsiona, przytulił mnie.
Dziwnie się czułam, ale poprawiło mi to trochę humor.

- Dasz radę? Odwieźć cię do domu? - zaproponował.

- Nie, dzięki. Ide się jeszcze przejść.

- Tylko uważaj na siebie.

- Spokojnie. - odpowiedziałam, a chłopak doprowadził mnie do wyjścia.
Szłam przez las, aż doszłam do skały, na której kiedyś jako mała dziewczynka chodziłam z Jamesem, gdy rodzice się kłócili. Wspomnienia wróciły i ta Diana, która ma wszystko w dupie i niczym się nie przejmuje, właśnie zniknęła. Wróciła ta Diana, która była słaba i wrażliwa. Nie lubiłam siebie takiej albo nie chciałam się lubić. Zawsze lepiej czułam się jako ta odważna, którą nikt i nic nie interesuje. Niestety ostatnimi czasy wszystko obróciło się o sto osiemdziesiąt stopni. Moje życie się zmieniło i nie wiem, czy na lepsze.

Mój(nie)PrzyjacielNơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ