Epilog.

4.7K 236 29
                                    

Otworzyłam powoli oczy i od razu uderzyła mnie biel pomieszczenia, w którym byłam.
- Witamy w świecie żywych.

Spojrzałam spod przymrużonych powiek na Stiles'a, który to był autorem tych słów.
Rozejrzałam się po sali i zobaczyłam, że jestem w szpitalu, a oprócz mnie i Stilinskiego jest tu całe stado. Uśmiechnęłam się widząc ich wszystkich.

- Co z Eliasem?

- Mój tata się nim zajął - odpowiedziała Ally. - Jest w miejscu, gdzie skrzywdzić może jedynie siebie.

Kiwnęłam nieznacznie głową i podniosłam się na ramionach, żeby usiąść.
Czułam na sobie świdrujące spojrzenia wszystkich obecnych, na co cicho westchnęłam.

- Okłamałaś nas - powiedział Scott.

Spojrzałam na Lydię przypominając sobie naszą rozmowę. Wyraźnie zakomunikowała, że wie iż nie jestem człowiekiem, ale widocznie nie powiedziała o tym nikomu, za co posłałam jej wdzięczne spojrzenie. Dziewczyna uśmiechnęła się nieznacznie i ruchem głowy zachęciła mnie, żebym zaczęła mówić.

- Okłamałam, ale zrobiłam to w dobrej wierze - zaczęłam i głośno westchnęłam. - Teraz mogę wam powiedzieć, że jestem czarodziejką.

Głośne prychnięcie sprawiało, że wszyscy spojrzeliśmy na rozbawionego Masona. Ten czując na sobie nasze spojrzenia momentalnie spowarzniał.

- Ty nie żartujesz? - Pokręciłam przecząco głową. - Wow...

Wszyscy zaczęliśmy się śmiać.
Cała ta sytuacja z Eliasem wydawała się niczym zły sen, z którego wreszcie się obudziliśmy.
Rozmawialiśmy jeszcze przynajmniej godzinę. W tym czasie zdążyłam odpowiedzieć na najgłupsze pytania związane z moimi mocami przy czym mieliśmy na prawdę dużo zabawy. Po około dwóch godzinach w mojej sali został jedynie Theo.
Między nami panowała przyjemna cisza, którą w końcu przerwał.

- Zdradziłaś swój sekret... Wysłuchasz mojego?

Spojrzałam zdziwiona na chłopaka, ale szybko pokiwałam głową.

- Na początku byłaś dla mnie nikim, nie przerywaj mi - powiedział widząc, że otwieram usta. - Po twoim zgonie na imprezie zacząłem Cię lubić. Nie wiem nawet kiedy, ale stałaś się dla mnie cholernie ważna i chyba się w tobie zakochałem.

Nie mogłam uwierzyć w to, co słyszę.
Theo Raeken, chłopak, o którym mówią, że nie ma uczuć właśnie wyznał mi miłość.
Patrzyłam oniemiała na zakłopotanego chłopaka i nie wiedziałam, co powiedzieć. Cisza między nami się przedłużała, co zielonooki wyraźnie uznał za zły znak, bo wstał i odwrócił się, żeby wyjść. Nie chciałam, żeby wyszedł, dlatego szybko złapałam go za rękę i delikatnie pociągnęłam w stronę łóżka. Chłopak nieco zaskoczony usiadł koło mnie.

- Nie wiem, co do Ciebie czuję. Na prawdę nie wiem, ale wiem, że jesteś dla mnie ważny i to chyba znaczy, że... się w tobie zakochuje.

Na twarzy Theo pojawił się delikatny uśmiech.
Żadne z nas nie powiedziało wprost, że kocha to drugie. Oboje użyliśmy słowa 'chyba', ale dla nas mogłoby to znaczyć 'na zawsze'.

- Czy to znaczy, że mogę Cię pocałować?

Kiwnęłam głową, a Theo zaczął się do mnie przybliżać.
Chłopak najpierw pocałował mnie w czoło, późnej w czubek nosa, oba policzki, a następnie zaczął całować konciki moich ust. To było naprawdę przyjemne, ale zaczęłam się niecierpliwić i w końcu to ja pocałowałam Theo.
Ten pocałunek różnił się od poprzednich, był prawdziwy. Oboje włożyliśmy w niego uczucia, był powolny, ale namiętny. Wszystko było wspaniale do momentu, kiedy do sali weszła pielęgniarka i zaczęła wyzywać Theo od zboczeńców i napaleńców.

- Ma rację! - krzyknęłam za Raekenem, który musiał się ewakuować.

Kobieta zaczęła mówić coś pod nosem, a ja zatopiłam się we własnych myślach.
Mój przyjazd do Beacon Hills mil być dla mnie końcem. Okazało się, że jest początkiem nowej historii i czuję, że to nie jest jej koniec...

W następnym "rozdziale" ważna informacja!~ Marzycielka

Opublikowano: 18:44 20 października 2017

 Little Secret |Teen Wolf| ☑️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz