Rozdział 14.

5.5K 299 52
                                    

Zauroczenia.

Następnego dnia podczas pierwszej lekcji miałam ochotę pociąć się mydłem w płynie. Nauczyciel przynudzał tak bardzo, że przysnęłam, choć wyjątkowo byłam wyspana. Dlatego, kiedy wreszcie zadzwonił dzwonek prawie wybiegłam z klasy, przez co na kogoś wpadłam.

- Wiedziałem, że na mnie lecisz.

Podniosłam wzrok na Isaaca i z zadziornym uśmiechem pstryknęłam go palcami w czoło. Chłopak rozbawiony udawał, że go to zabolało, a z jego twarzy nie schodził flirciarski uśmiech.
Przewróciłam oczami, wyminęłam chłopaka i ruszyłam do następnej klasy. Odwróciłam się na chwilę, czego szybko pożałowałam, bo Lahey nadal się na mnie patrzył. Westchnęłam w duchu i już drugi raz się nie odwróciłam.
Kiedy znalazłam się w klasie mój wzrok od razu powędrował w stronę Liama i Hayden. Siedzieli na dwóch różnych końcach klas. Stwierdziłam, że skoro znam już wersję Liama to teraz chcę poznać wersję Hayden, więc szybko usiadłam koło niej.

- Już wiesz?

Zerknęłam z ukosa na dziewczynę i kiwnęłam twierdząco głową, na co ta westchnęła. Mimo dość mocnego makijażu miała widoczne wory pod oczami, co mnie zdziwiło, bo nie wyglądała jakby się przejęła swoim zerwaniem z Liamem.

- Kiedy wyjeżdżasz?

- Jeśli wszystko pójdzie tak, jak trzeba to w sobotę mnie nie będzie.

Posłałam Hayden spojrzenie, które mówiło samo za siebie.
Szybko wstałam, położyłam jej rękę na ramieniu i podeszłam tym razem do Liama.
Usiadłam koło chłopaka i zaczęłam pisać z Nathanem. Najpierw chciałam poznać wersję Hayden, a teraz mam ją gdzieś. Najwyraźniej to, co uważali za miłość było zwykłym zauroczeniem.

***

Podczas przerwy na lunch razem z Corey'em poszłam na trybuny, żeby wytłumaczyć mu trochę temat z matematyki, z którego miał być pytany na następnej lekcji. Na początku to Mason miał mu z tym pomóc, ale przy jego ocenach z tego przedmiotu obliczenia to abstrakcja, która jednak potrzebna była jego chłopakowi.

- Tutaj musisz przesunąć przecinek o jedno miejsce w tył. - Corey cały czas przytakiwał, więc miałam nadzieję, że rozumie. - A tutaj dwa miejsca do przodu. Rozumiesz?

- W sumie to... - Chłopak spojrzał jeszcze raz na działanie, które przed chwilą rozwiązaliśmy i kiwnął głową z uśmiechem. - tak. Rozumiem.

- Świetnie - Klasnęłam w dłonie. - Z czymś jeszcze Ci pomóc?

Chłopak przez chwilę błądził wzrokiem po podręczniku, a po chwili wskazał na jedno z zadań z treścią i razem zaczęliśmy nad nim pracować. Zajęło nam to dłużej niż myślałam, bo sama miałam problem z rozwiązaniem, ale koniec końców jakoś przez nie przebrneliśmy i zabraliśmy się za ostatnie.

- Uwaga!

Wystraszona spojrzałam najpierw w stronę boiska, gdzie stał Isaac z Scottem, a później szybko się schyliłam, żeby uniknąć spotkania z lecącą w moją stronę piłką do lacrossa.
P

iłka przeleciała centymetry nad moją głową, odbiła się o jedną z ławek i przyturlała pod moje nogi. Wzięłam ją w rękę, wstałam i wzięłam długi zamach, żeby rzucić piłką prosto w Isaaca. Chłopak mimo tego, że jest wilkołakiem nie zdążył zareagować i dostał idelanie w brzuch, przez co lekko się skulił.

- Skarbie - krzyknął, kiedy już się wyprostował. - Jeśli chciałaś jakoś zwrócić na siebie moją uwagę wystarczyło podejść.

Przewróciłam oczami i usiadłam z powrotem koło Corey'a. Ten spojrzał na mnie z uśmiechem i powiedział:

- Dobry rzut.

Na jego słowa uśmiechnęłam się od ucha do ucha i napięłam bicka. Chłopak pokręcił głową i napiął swojego, który bądź co bądź był większy. Fuknęłam pod nosem i odwróciłam się od Corey'a.

- Zapomni o tym, że pomogę ci z czymkolwiek.

Przerażenie jakie odmalowało się na twarzy chłopaka było wręcz komiczne. Dzwonek, który zadzwonił chwilę później tylko je pogłębił. Corey z miną jakby szedł na śmierć wziął swój podręcznik i ruszył do szkoły.

- Nie idziesz? - zapytał  widząc, że nadal siedzę na swoim miejscu.

- Mam okienko.

Chłopak jęknął przeciągle, na co się zaśmiałam. Kiedy wchodził już do szkoły odwrócił się na chwilę, więc mu pomachałam i przeniosłam wzrok na boisko, gdzie zaczęli zbierać się zawodnicy szkolnej drużyny lacrossa.
Na środku murawy stała grupka składająca się z Isaaca, Scotta, Liama, Jacksona i żywo gestykulującego Stiles'a. Na twarzy Mccalla widoczne było zmartwienie, więc zaczęłam się niepokoić. W tym samym momencie dostałam sms-a. Szybko wyciągnęłam telefon z kieszeni i sprawdziłam jego treść.

Mama: Było kolejne zabójstwo. Niech ktoś Cię odwiezie po szkole. Uważaj na siebie.

Po przeczytaniu tej wiadomości od razu domyśliłam się, o czym rozmawiali chłopcy. Szybko przeniosłam wzrok z powrotem na boisko, gdzie już rozgrywał się mecz treningowy. Zauważyłam, że Stiles siedzi na ławce rezerwowych, więc szybko do niego podeszłam i zapytałam, czy wie już o kolejnym morderstwie.

- Niestety - mruknął. - Dziś po szkole spotykamy się u mnie, żeby omówić, co już wiemy. Wpadniesz?

- Jasne. Może się okazać, że wiem coś, czego Wy nie wiecie.

Po tych słowach wróciłam na swoje miejsce nie zwracając uwagi na Stiles'a, który krzyczał za mną, żeby mu wyjaśniła, co miałam na myśli.

- Stilinski! - krzyknął trener, na co chłopak momentalnie ucichł. - Widzę, że masz za dużo energii. Wchodzisz za Greenberga! Ruszaj się!

Chłopak szybko zabrał swój kij oraz kask i wbiegł na boisko przy czym o mało się nie zabił o własne nogi. Bobby potrafi być straszny, co właśnie zauważyłam. Atmosfera zrobiła się jak dla mnie nieco zbyt straszna, więc z godnością ruszyłam w kierunku biblioteki kątem oka rejestrując Jacksona, który idealnie zablokował chłopaka, który próbował podejść bliżej bramki.
Widocznie lacross to idealny sport dla wilkołaków.

Następny rozdział pojawi się nieco później, bo jakiś idiota rozwalił kabel od internetu, a praca z wattpadem i danymi komórkowymi to totalna porażka -,- Do następnego ~ Marzycielka

Opublikowano: 19:47 21 sierpnia 2017

 Little Secret |Teen Wolf| ☑️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz