XXXVI

260 26 3
                                    

- A może masz na mnie ochotę? – pytam, zagryzając prowokująco dolną wargę – Kochanie, może chcesz pokazać mi, co potrafisz w łóżku? – popycham go lekko na materac i siadam okrakiem na jego kolanach.

- Chciałbyś, żebym się tobą odpowiednio zajął? – mruczy, sunąc nosem po mojej szyi – Uważasz, że-

- Baekkie! – słyszę wołanie Tae i zamykam na moment oczy.

– Pójdę do niego. Połóż się.

Opadam na pościel, wzdychając. Śmieję się z wyczucia czasu malca i zaczynam zdejmować z siebie ubrania. Zatrzymuję się przy bokserkach, zostawiając je Chanowi. Układam się w sekswonej według mnie pozie i czekam na swojego męża.

- Wybacz, kochanie. Nie mogliśmy znaleźć mis… - Yeol urywa, uśmiechając się szeroko, jednocześnie lustruje moje prawie nagie ciało – Chyba naprwdę chcesz, żebym sprawił ci trochę przyjemności…

- Cóż… - zaczynam, patrząc na niego z pożądaniem – Chcę poczuć, jak bardzo mój mąż kocha moje ciało – sunę dłonią po swojej szyi – Zrób ze mną, co tylko chcesz, Park Chan Yeol – uśmiecham się zachęcająco, mimo to on nadal stoi w progu.

- A Tae Hyung?

- Co: Tae Hyung?

- No, jeśli usłyszy i tutaj przyjdzie? – mamrocze, spoglądając na korytarz.
- Zaknebluj mnie i zamknij drzwi na klucz – przewracam oczami – Park Chan Yeol, czyżbyś nie chciał się ze mną kochać?

- Tego nie powiedziałem – zaprzecza – Po prostu…

- Ugh. Więc chodźmy po prostu spać – warczę – Zrezygnujmy z seksu, dopóki Tae nie dorośnie i się nie wyprowadzi. No, ale wtedy pewnie nie będziesz chciał oglądać nagiego mnie w łóżku.

- Zawsze będę uwielbiał cię nago w łóżku – przerywa mi – Naprawdę uważasz, że zakneblowanie cię to dobry pomysł? Lubię twoje jęki.

- Uh, Chan. Zrób to, o co cię proszę – wzdycham – I zapomnij o malinowym lubrykacie.

- Lubię maliny – mruczy pod nosem, zamyka drzwi na klucz i po chwili zawisa nade mną na łóżku – A co jeśli nie mam innego niż malinowy?

- Zero seksu aż nie kupisz innego – oznajmiam, a on wzydcha:

- Szczęście, że to przewidziałem – uśmiecha się szeroko – A teraz knebel.

Znika z posłania, jednak zaraz wraca z krawatem i butelką żelu w dłoniach. Ściąga z siebie koszulkę, rzeucając we mnie lubrykatem.

- Truskawkowy – oznajmia, jakbym nie potrafił czytać – Połóż się.

W ciszy robię to, o co mnie prosi, a on przykłada mi krawat do ust. Biorę go między zęby i spoglądam na niego. Skupia się na zawiązywaniu, więc mogę mu się bezkarnie przyglądać.

Cholera, uwielbiam na niego patrzeć.

- Podobam ci się, Baekhyunnie? – pyta odsuwając się ode mnie – Powiedz mi.

Wywracam oczami, a on śmieje się tylko.

- Mogę zacząć? – oblizuje wargi i odpina spodnie, gdy kiwam głową – Brzuch, plecy?

Jęczę niezrozumiale, bo przecież jestem zakneblowany.

- Chcę cię wziąć na brzuchu – stwierdza, przekręcając mnie.

Marszczę brwi. A gdzie gra wstępna?

- Mam ochotę na szybki i ostry seks – szepcze mi do ucha, nachylając się nad nim – Trzymaj się mocno ramy, kochanie, bo cię nie rozciągnę.

Kręcę głową na jego wypowiedź, bo sam nie rozumiem słów, które wychodzą spomiędzy moich zatkanych ust. Nie lubię, kiedy bawi się w sadystę.

Uh, Chan.

- Kocham cię, Baek – mówi, ściągając ze mnie bokserki – Rozluźnij się, kochanie… - prosi. Robię to i zaciskam mocno dłonie na brzegu łóżka. Yeol obficie smaruje moje wejście lubrykatem i całuje mnie w kark.

- Moment – chrypi, pewnie próbując się pobudzić.

Huh, w czasie gry wstępnej zrobiłby się twardy. No, ale skoro tak bardzo chce ją ominąć…

- Uh… - syczę poprzez materiał wypełniający moje usta.

Nianawidzę, gdy wchodzi we mnie bez ostrzeżenia.
A później po prostu ostro pieprzy.

- Uwielbiam to – wzdycha, wbijając paznokcie w moje biodra.

Zamykam oczy przez nagłą rozkosz, która ogarnia mnie po jego pchnięciu w moją prostatę. Mimo, że taki seks jest bolesny, sprawia najwięcej przyjemności.

- Uwielbiam cię pieprzyć – słyszę, lecz jestem zbyt rozkojarzony, by przyłożyć wagę do słów, jakich użył.

--

- Nigdzie się dzisiaj nie ruszam – warczę, gdy Chan próbuje mnie rano ściągnąć z łóżka – Przeleciałeś mnie bez rozciągania, Yeol – jęczę płaczliwie – Boli mnie teraz, ok?

- Przepraszam – mamrocze niczym skarcone dziecko – Już więcej tego nie zrobię – składa motyli pocałunek na moim czole.

- Uh, chodź tutaj – pociągam go do siebie i gdy już na mnie leży, szepczę:

- Oglądałeś ostatnio pornole, prawda?

- Co? Nie.

- Chan Yeol – syczę.

- To przez Kaia i Krisa – mówi, unikając mojego wzroku – Przepraszam.

- Musiałeś sprawdzić, czy podniecam cię tak jak aktorzy? – krzywię się, zaciskając dłonie na jego koszuli – To obrzydliwe, Chan Yeol.

- Dobra, kurwa, zrozumiałem – wyrywa mi się – Mam nie oglądać porno i nie pieprzyć cię.
Coś jeszcze? – warczy, wygładzając materiał.

- Spójrz na mnie – proszę, a on niechętnie to robi – Co się z tobą dzieje, Chan?

- Nic – prycha – Zaraz się spóźnię – stwierdza i wychodzi z pomieszczenia

Sorry// chanbaek ☀️Where stories live. Discover now