- Dłonie się już ładnie wygoiły - stwierdza lekarz, odwijając bandaże Chana - Brzuch jeszcze trochę. Jak pana noga? - pyta mojego męża.
- Chyba już będę mógł chodzić sam?
- Na razie jeszcze o kulach - mężczyzna uśmiecha się lekko - A oko?
- Dobrze.
- Panie Byun - doktor zwraca się do mnie - Wydaje mi się, że z pana mężem wychodzimy na prostą. Będzie pan mógł trochę odpocząć.
- Cieszę się, że z Yeolem jest już dobrze - mamroczę.- Będę mógł wrócić do pracy? - pyta Park, gdy zbieramy się do wyjścia.
- Myślę, że może pan. O ile nie będzie się pan za bardzo przemęczał.
- Dziękuję i do widzenia - syczę, wypychając męża z gabinetu - Jaka, kurwa, praca?
- Nie będę cały czas siedział w domu - prycha, przepuszczając mnie przy wchodzeniu do windy.
- Jak niby masz wrócić do pracy z... - urywam, gdy z całej siły uderza w przycisk, dzięki któremu zjedziemy na parter.
- Z taką twarzą? To chciałeś powiedzieć? - warczy - Wydaje mi się, że ojciec znajdzie dla mnie jakaś papierkową robotę - oznajmia i podpierając się o ścianę, wychodzi z budynku.
Zaciskam zęby, także opuszczając lecznicę. Podbiegam do mojego męża i obejmuję go w pasie.
- Możesz o mnie myśleć, że jestem kaleką, ale mnie tak nie traktuj - wyrywa się z mojego uścisku i opiera o karoserię mojego auta.
- Co złego jest w tym, że się o ciebie troszczę?
- Nie ośmieszaj się, Byun. Troszczysz się o tego swojego Chan Yeola, nie o mnie. Zrozum w końcu, że jego już nie ma - wyjaśnia.
- Za to jest dupek, równie głupi i uparty co on - mówię, odpalając samochód - Wsiadaj.
- Zawsze jesteś taki drażliwy po seksie? - dopytuje, zapinając pasy.
- Nie - wyjeżdżam z parkingu i oznajmiam, zerkając na niego katem oka:
- Tylko wtedy, kiedy mam słabego partnera w łóżku - uśmiecham się zwycięsko, napotykając jego wściekłe spojrzenie.
- To nie ja byłem tak zdesperowany, żeby uprawiać seks na kanapie - zauważa chłodno - Więc pewnie się ucieszysz, gdy powiem, że nie mam zamiaru cię więcej dotykać.
- Nawet nie widziałbyś od czego zacząć - krzywię się - Przecież jesteś hetero, prawda?
--
- Oh, Baek Hyunnnie – wzdycha mój mąż.
Tak, masturbuje się w naszym mieszkaniu, w naszej łazience, pod naszym prysznicem. Zaciskam wargi i oczy.
- Ooo takkk – słyszę, a na moje policzki wpływa szkarłatny rumieniec.
To jemu powinno być wstyd, że jest tak głośno, nie mi. Chowam twarz w dłonie, gdy zaczyna dyszeć i coraz częściej wypowiadać moje imię.
Nie sądziłem, że pierwszym co zrobi, po zdjęciu bandaży z całego ciała i odzyskaniu jako takiej samodzielności, będzie masturbacja w czasie prysznica. To tak bardzo nie pasuje do mojego narzeczonego.
Tylko, że to nie jest mój narzeczony a mąż.
I nie powinienem ich porównywać. Przez to coraz bardziej brakuje mi mojego Chan Yeola.- Bbbaeeekkk – słyszę jeszcze warknięcie, kilka siarczystych przekleństw i szum puszczanej na nowo wody. Wachluję się dłonią i wstaję z kanapy.
- Wyłaź – wołam stając pod drzwiami łazienki.
- Możesz wejść – odpiera, śmiejąc się przy tym.Zaciskam dłonie w pięści i wychodzę do zaparowanego pomieszczenia. Yeol wraz ze sprawnymi rękoma nabył ostatnio więcej śmiałości. Nie rumieni się już jak dziewica za każdym razem, gdy zobaczę go nago.
- Przyszedłeś wziąć ze mną prysznic? – pyta, dokładnie lustrując moje ciało – No, chyba, ża masz jakiś problem w którym twój kochany mąż może ci pomóc-
- Nie – ucinam ostro – Następnym razem, kiedy będziesz robił sobie dobrze, postaraj się nie krzyczeć tak głośno mojego imienia. Sąsiedzi jeszcze pomyślą, że jesteś uke – wzruszam ramionami i zostawiam go samego.
- Baek…
ESTÁS LEYENDO
Sorry// chanbaek ☀️
Fanficchanbaek / hunhan / taoris / kaisoo / sulay Jestem Byun Baek Hyun. Mam dwadzieścia cztery lata. Pewnie kojarzycie mnie z okładek kolorowych magazynów dla których czasem zdarza mi się pozować. Jestem modelem, zresztą tak, jak miłość mojego życia, któ...