Rozdział 9.

4.3K 350 1.4K
                                    

Dwa tygodnie później Louis zadomowił się w nowym domu, bardzo rzadko widywał Harry'ego oraz zaprzyjaźnił się z Dylanem.

Był piątek, gdy szatyn wyszedł ze szkoły z przyjacielem obok, kierując się do samochodu, gdzie czekał już Liam.

- Powinieneś kupić własne auto – powiedział Dylan, gasząc papierosa. - Przecież oni nie będą całe życie cię wszędzie wozić, to trochę śmieszne.

Louis wzruszył ramionami.

- Mówiłem im, że mogę jeździć autobusami, ale nie zgadzają się. Szczególnie Liam.

- To kup samochód? – powtórzył brunet.

- Nie chce – uciął temat.

Dylan wywrócił oczami, bawiąc się kolczykiem w nosie.

- Co robisz później?

Louis spojrzał na Liama, który rozmawiał przez telefon, pośpieszając go ręką, aby przyszedł.

- Nie wiem, może pooglądam film, albo pobawię się z Cliffordem.

- Może wpadnę za godzinę i zrobimy coś razem – zaproponował Dylan, poprawiając grzywkę.

- Na przykład co?

- Nauczę cię jeździć na desce.

×××

Louis stanął na podjeździe, czekając aż Dylan wyjdzie z samochodu, którym przed chwilą przyjechał.

- Hej, Lou – powiedział brunet, wyrzucając papierosa na podjazd, co nie umknęło Louisa uwadze.

Wysiadł ze środka, otwierając bagażnik i wyjmując dwie deskorolki.

- Chcesz się napić herbaty? – zapytał Louis, uśmiechając się lekko, kierując do domu.

Dylan skinął, idąc za chłopakiem.

Weszli do kuchni, gdzie szatyn podał mrożoną herbatę przyjacielowi, czekając aż ją wypije.

- ...ta, dwie! – usłyszeli krzyki i w tej samej chwili do pomieszczenia wszedł roześmiany Harry. Odwrócił głowę w stronę lodówki, zauważając znienawidzoną osobę i uśmiech momentalnie zastąpił grymas złości.

Po sekundzie do kuchni wpadł wesoły Niall, wycierając łzy z kącików oczu.

- Hej, Dylan! – krzyknął, rzucając się na bruneta.

Dylan uśmiechnął się lekko, klepiąc mężczyznę po ramionach.

- Siema, Niall. Jak życie?

- Sup-

- Gówno cię to obchodzi – warknął Harry, ciągnąc blondyna do wyjścia z pomieszczenia, z dwoma szklankami w dłoni.

Między chłopakami zawładnęła cisza, przerywana tykaniem zegara.

- Co za popieprzony typ – burknął Dylan, opierając policzek o ramię Louisa.

- Przesadzasz – westchnął szatyn, odsuwając się od Dylana. - Idziemy przed dom?

Brunet skinął głową, wychodząc z Louisem na podjazd.

• COCAINE - larry •Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz