Rozdział 7.

3.2K 349 1K
                                    

- Co to kurwa jest? – spytał, otwierając drzwi od sypialni Louisa i wpychając go tam.

Zagrodził wyjście z pomieszczenia, spoglądając na szatyna, który z załzawionymi oczami obserwował swoje dłonie.

- Co ty kurwa odpierdalasz? – warknął. - Pociąłeś się, bo zalałem ci cholernego laptopa? Czy ty jesteś normalny? – Gdy nie usłyszał żadnej reakcji młodszego chłopaka, kontynuował. - Liam będzie wściekły. Nie odpuści ci tego. Ja osobiście tego dopilnuje – dodał, splatając ramiona na torsie.

Louis pokręcił gorączkowo głową, w końcu spoglądając na bruneta.

- N-nie, błagam. Nie mów mu – jęknął, przecierając rękawami oczy. - Proszę, on nie może się do-dowiedzieć. Nie może się martw-ić. To był pierwszy raz, przy-przysięgam – pisnął.

Harry parsknął, zakładając włosy za ucho, następnie podchodząc bliżej do Louisa.

Szatyn wstrzymał powietrze, gdy zauważył mężczyznę naprzeciw siebie.

Brunet złapał za oba nadgarstki Tomlinsona, krótko spoglądając na nie, zauważając pełno starych blizn.

- Jaja sobie ze mnie robisz? – warknął, nie spuszczając wzroku z chłopaka. - Widzę, że robisz to od dawna i jeszcze kłamiesz mi prosto w oczy – dodał, ściskając ranny nadgarstek Louisa, na co niższy syknął, próbując wyrwać się z uścisku mężczyzny.

Harry puścił go po chwili, odwracając się w kierunku drzwi.

- Wychodzę stąd i od razu idę mu wszystko powiedzieć – poinformował, chwytając za klamkę.

- N-nie, Harry, proszę – zapłakał Louis, upadając na kolana przed brunetem. - Zrobię wszystko co będziesz chciał, ale nie mów nikomu, błagam.

Styles spojrzał na chłopaka śmiejąc się.

- Co ja mogę chcieć od takiego dzieciaka jak ty? – zapytał, następnie wychodząc z pokoju, jednocześnie trzaskając drzwiami.

Louis wstał z kolan, przełykając gorączkowo ślinę.

Liam nie może się dowiedzieć. Louis nie czuje się na siłach, aby opowiedzieć mu dlaczego zaczął to robić. Wracanie do tego sprawi, że będzie czuł się jeszcze gorzej. A na dodatek Liam będzie zawiedzony i zły na niego.

Szatyn wrócił do łazienki, zmywając krew z ramienia, następnie owinął bandaż wokół rany, zmienił brudną bluzę i położył się do łóżka, zasypiając.

×××

Parę godzin później chłopak obudził się, zauważając mrok za oknem. Przeciągnął się na łóżku, następnie poprawił kołdrę i sięgnął po torbę z książkami. Jutro lekcje kończył o czternastej, z czego był niezmiernie zadowolony.

Zaczął wypakowywać zawartość, gdy usłyszał pukanie do drzwi, a następnie osoba, która stała za nimi, uchyliła drzwi.

Mimowolnie spojrzał w tamtym kierunku, zauważając Harry'ego, który ubrany w mokry płaszcz wszedł do środka.
W dłoniach trzymał dwie białe, spore, papierowe torby z logiem ugryzionego jabłka.

• COCAINE - larry •Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz