Rozdział 6.

3.8K 326 798
                                    

Następnego ranka, chwilę po godzinie siódmej, Louis siedział w kuchni, jedząc płatki na śniadanie.
Jak się wczoraj okazało, gdy Liam przejrzał maila, znalazł plan lekcji Louisa, który został mu przesłany przez sekretariat jego nowej szkoły.
Cóż, więc Louis zaczynał codziennie (na jego nieszczęście) lekcje o godzinie ósmej, a trzy razy w tygodniu kończył o piętnastej trzydzieści. Także dzisiaj.

- Już zjadłeś? – spytał Zayn, pijąc kawę.

Umówił się z Liamem, że to on będzie co dwa dni odwoził Louisa do szkoły. Mężczyzn jednak nie satysfakcjonowało to, że Louis sam mógł jeździć i wracać ze szkoły autobusem.
„My cię zawozimy i koniec." – ucinał Liam.

Louis pokręcił głową, patrząc na bruneta, pokazując mu do połowy wypełnioną miskę z mlekiem i jego ulubionymi Coco Pops.

W pewnej chwili usłyszeli donośne „co do kurwy?" oraz głośne kroki w korytarzu.
Następnie w pomieszczeniu pojawił się Harry, patrzący z wściekłością na Louisa.
W dłoniach trzymał jedne z swoich dziwnych butów na obcasie.

- Pilnuj do chuja, tego jebanego kundla, bo zaraz go zastrzelę – warknął.

Louis spojrzał zszokowany na mężczyznę, a Zayn zainterweniował, wstając z stołka przy wyspie.

- O co się znowu wściekasz? – spytał mulat.

- Jego cholerny pies obszczał mi nowe buty. Mam kurwa dość. Wyrzucam go na ulicę, niech coś go przejedzie, mam to kurwa w dupie. Nie będzie zapchleniec niszczył mi rzeczy – powiedział i cofnął się, szukając psa.

Louis dopiero teraz uświadomił sobie, co się dzieje. Spojrzał błagalnie na Zayna, który automatycznie ruszył za mężczyzną.

- Uspokój się do cholery. To jest tylko szczeniak, nie rozumie, że takich rzeczy się nie robi. Nie możesz go wyrzucić. Po drugie, on jest Louisa.

Harry zatrzymał się w półkroku, odwracając się do mulata.

- Ty ciulu, robisz sobie ze mnie jaja? Mam to w dupie, że to szczeniak. Zniszczył moje buty – powtórzył i spojrzał ponad Zaynem, gdzie stał przestraszony Louis.

Clifford przebiegł między nogami Louisa, gdy Harry go zauważył. Ruszył w jego kierunku, chcąc podnieść psa, jednak Louis był szybszy, tuląc w tym momencie szczeniaka.

- Oddaj mi go – zarządał, podchodząc bliżej. - Albo tego pożałujesz.

Louis spojrzał z przerażeniem na Zayna, który zagrodził drogę Harry'emu.

- Uspokój się, Harry. I zostaw tego psa. Spróbuj go ruszyć, mówię poważnie. Wiesz dokładnie, że Liam się wtedy wkurwi.

Styles oddychał głęboko, a jego klatka piersiowa szybko się poruszała, gdy utrzymywał swoje spojrzenie na szatynie.

- Jesteś tutaj taki zbędny – warknął, a następnie poszedł schodami na górę.

Louis chciałby nie wierzyć w jego słowa.

×××

Piętnaście minut później, Louis wraz z Zaynem siedzieli w Audi starszego, jadąc do szkoły.

- Lou? – zaczął mulat, ściągając na siebie uwagę młodszego. - Przepraszam za tego dupka.

• COCAINE - larry •Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz