Rozdział 14

2.2K 173 17
                                    

[POPRAWIONY]

Rozdział dedykowany dla My_Idiotki czyli xDJaTOJaxD i Tenczowe_Kakao za przemiłe oraz bardzo motywujące wiadomości❤

☆Annabeth's POV☆

Kiedy Carmen wybiegła ze stołówki pomiędzy nami zapadła cisza. Widziałam, że się o nią martwili. W końcu spędzili ze sobą ładne parę lat i jeszcze wiele przed nimi. Są jak rodzina. Tak jak my w obozie. Spojrzałam na zdziwionego Percy'ego. On tak ja nie do końca wiedział, dlaczego Carmen upierała się przy swoim, chociaż reszta twierdziła zupełnie inaczej. I jeszcze dziwne zachowanie Francesci. Tak jakby znała prawdę albo chociaż domyślała się, co się stało. Spojrzałam na nią. Miała niepewną minę. Nagle poderwała się z miejsca i klnąc pod nosem po starogrecku, pobiegła za przyjaciółką. W drzwiach minęła się z Nico, którego o mało nie startowała. Czekaj co? Wróciłam wzrokiem do osoby przy drzwiach. Tak, to na pewno był Nico, który, jak tylko dostrzegł mnie w tłumie uczniów, kazał nam do siebie podejść. Szturchnęłam Percy'ego, który zdążył już wrócić do swojej mało apetycznej papki, podawanej dziś na obiad. Jak on może w ogóle na to patrzeć? Wracając, Percy popatrzył się na mnie zdezorientowany. W końcu śmiałam przerwać mu jedzenie czegoś normalnego, a nie niebieskiego. Dyskretnie wskazałam mu chłopaka czekającego na nas przy drzwiach, który z każdą chwilą niecierpliwił się coraz bardziej.

- Wiecie co... Percy i ja musimy się już zbierać... - powiedziałam.

- Przecież są jeszcze lekcje - zdziwił się David.

- No tak... ale dyrektor prosił nas, żebyśmy przed końcem przerwy do niego podeszli. - Mój chłopak spojrzał na mnie znacząco. Skinęłam głową i chwyciłam swoją tacę, aby po drodze ją odłożyć. To samo zrobił Percy.

- To w takim razie do jutra. - Felix uśmiechnął się do nas smutno, a reszta coś mruknęła pod nosem na pożegnanie.

Szybko znaleźliśmy do przy drzwiach. Kiedy tylko się tam dotarliśmy, Nico chwycił nas za ręce i bez ostrzeżenia weszliśmy w cień. Słyszałam wiele głosów zagubionych dusz, które namawiały mnie do puszczenia ręki syna Pana Śmierci. Jednak zanim zdążyłam w jakikolwiek sposób zareagować, znaleźliśmy się przy ławce, na której siedzieliśmy wcześniej z Carmen.

- Za szybko - mruknął syn Hadesa, który niezdarnie na niej usiadł.

- Czy tobie odbiło?! - krzyknął Percy tym samym, zwracając na siebie uwagę osób w okolicy. Uciszyłam go szybko. - Nie możesz nas wcześniej jakoś poinformować o swoich zamiarach? - spytał już spokojniej za to tonem małego dziecka. Nico tylko wzruszył ramionami.

- Nikt w tej szkole nie zwraca uwagi na innych, więc postanowiłem wtopić się w tłum.

- To znaczy? - zapytałam, siadając obok niego i podając mu kawałek batonika z ambrozji, który przyjął z wdzięcznością.

- Jestem tu niecałe dziesięć minut, a już dwie osoby zdążyły na mnie wpaść.

- Ta przed chwilą to była Francesca. Przyjaciółka tej heroski, którą mamy sprowadzić. Wybiegła chwilę przed nią.

- Taka średniego wzrostu, czarne włosy, brązowo - miodowe oczy?

- Tak. Skąd wiesz? - zdziwił się Percy.

- Była pierwszą osobą, która na mnie wpadła.

- Jakieś przemyślenia? - spytał Percy, poruszając znacząco brawiami. W odpowiedzi Nico zmroził go wzrokiem, a ja się zaśmiałam, po czym zadałam nurtujące mnie pytanie:

- Co ty tu robisz?

- Chejron prosił, żebyście się pośpieszyli.

- Taaaaaa - mruknął syn Posejdona - To nie będzie takie proste, bo mamy mały problem.

Colorful Life | Nico Di AngeloOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz