Rozdział 6

2.9K 195 30
                                    

[POPRAWIONY]

- No więc zaczynając od początku. Jestem Carmen Cortez i mam 16 lat...

- Czekaj... - przerwała mi Annabeth. - Cortez?!

- Tak. - Zmarszczyłam brwi. - Jakiś problem?

- Nie, nie. Po prostu... - zastanowiła się chwilę. - Coś mi się przypomniało. Nie ważne, przepraszam. Kontynuuj.

- Okej. - Wzruszyłam ramionami. - Teraz pójdziemy do szafek, bo mamy najbliżej. Jakie macie numery? - zapytałam.

- 348 i 349 - odparł Percy. Annabeth ciągle przyglądała mi się zamyślona.

- To całkiem niedaleko mnie. Ja mam 321.

- Czemu wszystkie szafki są kolorowe? - zapytał zdziwiony chłopak, kiedy już do nich doszliśmy. Uśmiechnęłam się szeroko.

- Jesteśmy w szkole artystycznej mój drogi. Co znaczy, że tutaj sztuka jest ważniejsza od matematyki. Każdy uczeń ozdabia swoją szafkę, jak chce.

- Czy jest to konieczne?

- Tak. Dostać się jest tutaj bardzo trudno. Chętnych jest mnóstwo, a dostaje się ledwo 1/3 wszystkich kandydatów. Jednak to, że się dostałeś, to nie znaczy, że masz już luz. Brońcie bogowie! Przez pierwszy tydzień masz tak zwany okres próbny. W tym czasie musisz udowodnić, że zasługujesz na tę szkołę. Jednym ze sposobów jest właśnie udekorowane szafki. Jest to obowiązkowe. Jeśli tego nie zrobisz, musisz zmierzyć się z konsekwencjami. I nie, nie wiem jak one wyglądają - odpowiedziałam, widząc, że Percy otwiera buzię, żeby zadać to pytanie. - To się tu po prostu dawno nie zdarzyło. Tak czy inaczej, za pomocą szafki musisz wyrazić siebie. - Właśnie przechodziliśmy obok mojej, więc postanowiłam im to wyjaśnić na przykładzie. - Ja na przykład na drzwiczkach od zewnątrz mam kolorowe grafitti z napisem 'DANCE', ponieważ uwielbiam tańczyć a grafitti, bo rysowanie jest moją drugą pasją. To są dwie rzeczy, które są dla mnie ważne i według mnie na ich podstawie jestem w stanie wyrazić siebie.

- Sama to narysowałaś czy skorzystałaś z szablonu? - zapytała Annabeth, która wróciła ze swojego świata myśli.

- Nie no oczywiście, że sama! - odparłam z udawanym oburzeniem.

- Nie źle - skwitował Percy.

- Dzięki. - Uśmiechnęłam się. - Wracając, nie tylko z zewnątrz szafka powinna wyglądać jak twoja. Wewnątrz co prawda nie trzeba nic robić, ale wszyscy i tak ją ozdabiają. Ma ci ona w końcu posłużyć przez kilka długich lat, więc możesz zrobić z nią, co zechcesz. Moja wygląda tak. - wpisałam mój kod 07/07/98 i otworzyłam moje królestwo. - Oczywiście sześciocyfrowe kody do szafki ustawiacie sobie sami po pierwszym otwarciu kodem uniwersalnym podanym na waszym planie.

- Fajna - stwierdził Percy. - czemu masz tak dużo długopisów? - wskazał na pudełeczko wiszące na drzwiczkach od wewnątrz.

- Szybko mi się wypisują. - Wzruszyłam ramionami.

- A te zdjęcia? - zwróciła na nie uwagę Annabeth. - Kto na nich jest?

- Na tych jest nasza paczka, czyli: Francesca, Felix, David, z czasów, gdy eksperymentował z włosami i ja, obok Fran i ja, kiedy próbowałyśmy wykupić wszystkie lody, za to na drugim - tu głos mi się trochę załamał - mój brat i ja

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- Na tych jest nasza paczka, czyli: Francesca, Felix, David, z czasów, gdy eksperymentował z włosami i ja, obok Fran i ja, kiedy próbowałyśmy wykupić wszystkie lody, za to na drugim - tu głos mi się trochę załamał - mój brat i ja.

- Masz brata? - spytał zdziwiony Percy i razem z Annabeth podskoczyli przestraszeni, kiedy głośno zatrzasnęłam szafkę.

- Idziemy dalej - powiedziałam sucho i, nie czekając na ich reakcje, obróciłam się na pięcie i poszłam przed siebie. Słyszałam, że ruszyli za mną, ale na szczęście nie skomentowali mojego zachowania. Muszę chwilkę ochłonąć. Kiedy doszliśmy do ich szafek, odwróciłam się do nich i nadal nieprzyjemnym głosem tłumaczyłam:

- To są wasze szafki. Każde wyglądają na początku tak samo, jak wasze teraz, jednak to wasze zadanie, by uczynić je wyjątkowymi.

- A czy wyjątkowością mojej szafki nie może być zostawienie jej w oryginale, tak jak ją bogowie stworzyli? - spytał brunet, a moje kąciki ust lekko drgnęły.

- Obawiam się, że niestety nie. Chcecie pomyśleć nad swoimi szafkami teraz czy...

- Myślę, że możemy iść dalej - odparła mi Annabeth. - Wiemy już, gdzie są nasze szafki i skoro kody są na naszym planie... Nad dekoracjami i tak musimy się jeszcze dłużej zastanowić. - Kiwnęłam na zgodę głową i poszłam dalej. Kiedy dotarliśmy do stołówki, pchnęłam duże zielone drzwi wymalowane w owoce i weszliśmy do środka.

- Całkiem duża ta stołówka - mruknął Jackson, rozglądając się wokół.

- Wiesz, w końcu musi pomieścić ponad 400 osób. - powiedziałam i obróciłam się do nich - Przepraszam za moje zachowanie. Po prostu jest to dla mnie dość drażliwy temat - wyjaśniłam, nawiązując do sytuacji przy szafkach.

- Rozumiemy. - Annabeth uśmiechnęła się do mnie pocieszająco, co odwzajemniłam.

- Macie ochotę na jabłko? - Wzięłam do ręki jedno z wystawionych na tacy.

- Nie, dzięki. Jedliśmy przed wyjściem - powiedziała Chase. - Jedzenie jest tu dobre?

- To zależy od tego, co ma być.

- To znaczy?

- Jeśli makaron to spoko, jeśli wątróbka to nie radzę.

- Czemu?

- Cóż... Lepiej nie ryzykować. Kto wie, czy przypadkiem jakiś uczeń nie podpadł kucharkom i za karę nie wylądował w garnku... - Percy zrobił wielkie oczy, a Ann tylko się uśmiechnęła pod nosem. - Nie no, tylko żartuję. Po prostu nie wszystko im wychodzi zjadliwe. Dobra idziemy dalej. Tu na lewo znajduje się biblioteka.

- Możemy do niej wejść? - spytała z nadzieją Annabeth.

- Niestety nie. Jest otwarta od 13, więc niestety do niej nie wejdziemy, chyba, że macie wcześniej jakieś okienko. Wejść można tylko z identyfikatorem, który ma zakodowany twój plan lekcji, więc jeśli nie macie tam zajęć, to po prostu nie otworzycie drzwi. Dalej jest sala fitness i siłownia, ale są one dość małe i są tam teraz zajęcia, więc nie wejdziemy, co się rozumie samo przez się. Zaraz za nimi mamy wielką salę gimnastyczną a obok wyjście na boiska i przebieralnie. Oczywiście podział damska/męska, w środku są szafki, ławki, prysznice, ręczniki i ogólnie full wypas. Na sali da się grać w kosza, siatkę, nogę, ręczną i co tam dusza naszych sportowców zapragnie. Od środka wchodzi się też do całkiem nie źle wyposażonego magazynku numer 1, ponieważ numer 2 znajduje się przy boiskach. A i jest też... ta... no... jak to się nazywa... wiem po hiszpańsku, ale po angielsku zapomniałam... takie kolorowe na ścianie co trzeba zakładać uprząż, jak się z tego korzysta...

- Ścianka wspinaczkowa? - podpowiedział Percy.

- O właśnie! - pstryknęłam palcami. - Ją też mamy. Zobaczcie sami.

- Ta szkoła jest niesamowita - mruknął z niedowierzaniem niebieskooki, rozglądając się z zachwytem dookoła.

- To prawda. Jest super. - Rozmarzona poprowadziłam ich dalej.

- A teraz gdzie idziemy? - spytali, kiedy schodziliśmy schodami w dół.

- Na basen i ogólnie dolne piętro. - odparłam - Tutaj jest sala baletowa. Od wewnątrz jest wejście do ich przebieralni. Możecie zajrzeć przez szybę w drzwiach, bo tam na pewno nie wejdziemy, ale błagam dyskretnie. Nauczycielka mnie nie lubi, bo ciągle hejtuje jej zajęcia i ogólnie balet, więc... no... tak. - Delikatnie zajrzeli do środka, kiwnęli głową z uznaniem.

Kiedy wyrazili niemą zgodę na kontynuowanie wycieczki, oprowadzałam dalej.

1025 słów + notka. Tak jak powiedziałam, rozdział juz jest. Mam nadzieję, że się podoba. Jak zwykle przypomnę, że gwiazdki i komy mile widziane. Wiem, że możecie mieć mi za złe, że na razie jest mało obozu, ale to konieczne :")
~fanka13

Colorful Life | Nico Di AngeloOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz