Rozdział 18

251 29 34
                                    

Hello~ Przepraszam, że tak późno! Rozdział miał być o wiele wcześniej, ale po drodze wydarzyło się parę rzeczy i cóż... wattek robił sobie ze mnie jaja, moja ukochana kotka odeszła i jeszcze ta śmieszna afera domniemanego "molestowania" przez Onew... człowiek po prostu traci chęci do wszystkiego.
Inną informacją jest to, że niedługo rozpoczynam pracę. Niestety, jest to praca praktycznie od rana do wieczora, więc jak to będzie z wpisami - nie mam pojęcia. Do końca września, a później weekendowa. Strasznie mi zależy, aby uzbierać na koncert SHINee (a to w uj drogie ><), więc mam nadzieję na Wasze zrozumienie TT^TT Postaram się pisać w tych ostatnich wolnych dniach ToT

Heheee, najwidoczniej nie tylko moja bff umie napisać jedną scenę na niemal 2000 słów xD Przepraszam, że tylko tyle!

Koreańskie słówka w rozdziale:
• jinjja - naprawdę
• neh - tak
• aniyo - nie

***

Jonghyun's POV

     Podskoczyłem na swojej imitacji łóżka, gdy drzwi do pokoju gwałtownie się otworzyły, a następnie zamknęły z hukiem. Key wpadł do środka, od razu chwiejnym krokiem zmierzając do łazienki. Na jego twarzy zauważyłem grymas zdenerwowania, dlatego postanowiłem sprawdzić, co się stało. Nie stanowiło to dla mnie żadnego problemu, gdyż chłopak zostawił uchylone drzwi. Mimo wszystko, zapukałem dla pewności. Nie miałem masochistycznych myśli, dziękuję. Wolałem żyć bez guzów na głowie.

     Odpowiedziała mi cisza przerywana łapczywym łapaniem powietrza. Zaalarmowany, wkroczyłem pewnie do łazienki. Blondyn, lekko pochylony, jedną ręką trzymał brzeg umywalki, a drugą złapał się za gardło. Widocznie zbladł. Natychmiast znalazłem się przy nim i objąłem dłonią w pasie.

     - Bummie, oddychaj powoli. No, dalej. Wdech, wydech. - Delikatnie odsunąłem jego grzywkę, aby móc dojrzeć twarz chłopaka. Szybko wciągał ustami powietrze. Gdy przymknął powieki, z kącików jego oczu popłynęły łzy. - Już dobrze. Jestem tutaj.

     Czekałem kolejne sekundy, aż się uspokoi, po czym wyciągnąłem go z obskurnego pomieszczenia. Finalnie osunął się na podłogę, a ja wraz z nim. Odzyskał miarowy oddech w miarę szybko, jednakże moje zaniepokojenie nie zniknęło. Widziałem w dzieciństwie jego atak astmy. To zdarzenie wyryło się głęboko w mojej pamięci. Czułem wtedy cholerną bezradność, dlatego od tamtego momentu studiowałem wszelkie informacje, które mogły pomóc mi w ewentualnej opiece nad Kimem. Tym razem ewidentnie był to początek jednego z nich, lecz zdołaliśmy go prędko opanować.

     - Poczekaj - powiedziałem, zanim Key zdołał wtulić się we mnie na dobre. Wstałem i powędrowałem szybkim krokiem do okna, które lekko uchyliłem. Była zimowa noc, więc nadmiar lodowatego powietrza mógłby mu tylko zaszkodzić. Wróciłem do chłopaka, aby z powrotem objąć go ramionami. Powoli wdrapał się na moje kolana. Postanowiłem przerwać nić niewiedzy. - Co się stało?

     - Nic, nieważne - mruknął w moje ramię, a ja zmarszczyłem brwi. Chyba nie myślał, że mu w to uwierzę?

     - Bummie, mnie nie oszukasz. Chcę tylko-

     - Rozumiem, hyung. I naprawdę, bardzo to doceniam. - Podniósł załzawione oczy. Słyszycie to? To odgłos mojego łamiącego się serca. Nienawidziłem widzieć młodszego w takim stanie. - Ale to ciebie nie dotyczy.

     - Mieszkasz w moim pokoju. Jesteś moim najlepszym przyjacielem. Miałeś atak w mojej obecności. Płaczesz. To automatycznie mnie dotyczy - wyjaśniłem. Przez rumieniec, jaki ozdobił jego delikatną twarz, miałem ochotę pisnąć. Aish, jinjja. Jakim cudem on był tak cholernie uroczy? - Proszę, powiedz mi.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Aug 23, 2017 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

[Zawieszone] W Sidłach Strachu    || JongKeyWhere stories live. Discover now