Rozdział 10

264 26 11
                                    

Nobody's POV

     - Wydaje mi się, że... masz nowego lokatora.

     Jonghyun zaprowadził Onew do jego nowego pokoju, który miał dzielić z nieznanym mu chłopakiem. Nieznanym, lecz wystarczająco dużo się o nim nasłuchał. Miał ponoć nierówno pod sufitem, spał w męskich śpioszkach i... cóż... bez majtek. Ale czego nie robiło się z miłości?

     - Jak to nowego? - Zdziwił się właściciel pokoju, siedząc na łóżku. - A co z...

     - On też się przeniósł. Więc... To jest Kwon Jiyong, a to Lee Jinki. Mam nadzieję, że się dogadacie!

     I tyle go było. Zaraz po tym, jak Jonghyun się ulotnił, zdezorientowany szatyn poprawił kucyka oraz spojrzał nieśmiało na współlokatora, przygryzając dolną wargę. Podszedł do niego i ukłonił się lekko. Jiyong, nie chcąc być gorszy, poderwał tyłek i wykonał ten sam gest.

     - Lee Jinki albo po prostu Onew.

     - Kwon Jiyong. Ale możesz mówić GD. - Zaśmiał się mężczyzna. Według Onew wyglądał na młodego, jednak nie chciał oceniać zbyt pochopnie. Rozejrzał się nieśmiało i zapytał:

     - Gdzie mogę się rozpakować?

     - Czekaj, tutaj było miejsce... o-och... - Jiyong otworzył szafę, spoglądając na górne półki, wcześniej zapełnione, teraz zupełnie puste. - Więc zabrał swoje rzeczy... Dobra, to twoje miejsce!

     - Okej, dziękuję.

     Kiedy Jinki sięgnął po swoją walizkę i zaczął się rozpakowywać, Jiyong z powrotem usiadł na swoim łóżku i spojrzał na to, które należało do byłego współlokatora. Przeniósł się? Czy to dlatego, że ostatnio się poprztykali? Był zbyt ostry? Nie... On nie był typem, żeby po czymś takim śmiertelnie się obrazić. Więc dlaczego? Może od początku mu przeszkadzał i nigdy go nie lubił? Może i głupie dylematy, ale było mu po prostu... smutno.

     Onew wyjmował ubrania i przekładał je do szafy. Wszystko idealnie poukładał, mimo małego bagażu. Nagle natrafił na zdjęcie. Jego i Taemina. Uniósł je delikatnie i spojrzał mimowolnie rozczulonym wzrokiem na twarz młodszego. W tych długich włoskach był taki rozkoszny. Co z tego, że często kapryśny. Urok aniołka robił swoje. Westchnął głęboko. Ten anielski diabełek musiał to specjalnie tam wrzucić, kiedy nie patrzył. Szatyn był pewien, że nie brał tego zdjęcia. W każdym bądź razie wiedział już, co z nim zrobić. 

     - A właściwie... dlaczego już nie śpisz? - zapytał, odwracając się w stronę wpółlokatora. Wyrwany z zamyślenia, Kwon spojrzał na chłopaka. - Słyszałem, że trening dzisiaj macie później.

     - Jestem rannym ptaszkiem, musisz się przyzwyczaić. - Jiyong zaśmiał się i wyciągnął słuchawki, podłączając je do telefonu. Gdy zauważył wzrok Jinkiego, dla zabawy pokazał mu język. - Co tak patrzysz? Trzeba mieć ten talent do chowania wszystkiego co popadnie.

     W międzyczasie Lee Taemin spał sobie smacznie w ciepłym łóżku. Na jego twarzy malował się lekki uśmiech. Okryty szczelnie kołdrą, próbował się wtulić w chłopaka, którego jednak nie wyczuł. Zmarszczył brwi, nadal trwając w półśnie. Drzwi zaskrzypiały, oznajmując przyjście niezapowiedzianego gościa. Wysoki brunet wszedł ostrożnie do pokoju, niosąc na ramieniu małą torbę. Po chwili rzucił ją niedbale na puste posłanie, by następnie móc uklęknąć przy łóżku blondyna. Zaczął wpatrywać się w jego zmartwioną buzię, powoli odgarniając pojedyncze kosmyki włosów, które niefortunnie opadły na jego twarz. Nagle chłopak nieświadomie uniósł dłoń i położył ją na głowie bruneta myśląc, że to Onew. Tylko Onew nie miał tak krótkich włosów. Gdy zauważył różnicę, uchylił lekko powieki.

[Zawieszone] W Sidłach Strachu    || JongKeyWhere stories live. Discover now