Rozdział 11

298 22 14
                                    

Taemin's POV


     - Minho, to szafka Onew!

     - Ale on już tu nie mieszka!

     - Ach, no tak...

     - Chyba mówię to piętnasty raz.

     - Oj, bo nie mogę się przyzwyczaić...

     Siedziałem po turecku na łóżku i patrzyłem, jak brunet ładuje swoje łachy na miejsce, które kiedyś należało do Jinkiego. Z rumieńcami na twarzy chciałem znów zwrócić mu uwagę, by uważał, ale ugryzłem się w język. Pamiętaj, Taemin, on już tu nie mieszka. Nie możesz zachowywać się jak dziecko. Musisz wytrzymać.

     - Yah, Misiek.

     Powróciłem na ziemię z chwilowego zamyślenia i zauważyłem chłopaka tuż przed sobą. Patrzył na mnie swoimi nienaturalnie wielkimi oczami. Zaniemówiłem na krótki moment.

     - Byliście blisko? - zapytał nagle.

     - No... - zacząłem niepewnie, ale odchrząknąłem. - Najlepsi przyjaciele.

     - Co się stało?

     - A coś taki ciekawski? Myślisz, że skoro tu śpisz od tygodnia, to zacznę ci się spowiadać jak księdzu? Zapomnij.

     - Jonghyun coś ci o mnie naopowiadał?

     - Nie... No dobra, może trochę, ale co to ma do rzeczy? - Poczułem, jak moje policzki pokrywają się czerwienią. Niby byłem przyzwyczajony do małych i nieszkodliwych kłamstewek, lecz te gały świdrowały mnie na wylot. Minho wstał z kucek i usiadł obok mnie.

     - To, że on nie zna wszystkich okoliczności. Prawda, widział wtedy, jak stamtąd wyszedłem, ale szedłem z kuchni, bo pomagałem - wymruczał.

     Prychnąłem pod nosem, próbując nie wybuchnąć śmiechem. Co jak co, ale nie wyglądał on na typa garnącego się do brudnej roboty w stołówce.

     - Jasne, dość kiepska wymówka, wiesz? - Popatrzyłem na niego sceptycznie. Westchnął głęboko.

     - Sam z siebie bym się nie wziął... To była taka mała kara za pyskowanie opiekunowi.

     - Okej, teraz to przynajmniej w połowie jestem w stanie ci uwierzyć. Opowiesz mi swoją wersję?

     Zamilkł, jakby myśląc nad tym, czy jestem tego godzien. Wiedział, że w moim słowniku nie było słowa "nie"? Się zaraz dowie, jak mi odmówi. A mnie, Lee Taeminowi, się nie odmawiało. Onew coś o tym wiedział.

     - No, dobra. Właściwie nikt nie chciał znać mojej wersji. Tej prawdziwej - mruknął smutno. Cóż, miałem już przygotowaną wiązankę na odpowiedź "Nie, nie powiem ci", jednak musiałem z niej zrezygnować. Zamiast tego, odwróciłem się bardziej w jego stronę, opierając łokcie na kolanach, a głowę na dłoniach. Spojrzałem na niego zaciekawiony, zachęcając jednocześnie do kontynuowania monologu. Może to choć trochę odsunęłoby moje myśli od szatyna.

     Choi uśmiechnął się pod nosem i również usiadł po turecku naprzeciwko mnie. Wziął głęboki oddech i zaczął mówić.

     - To był chyba czwartek... Tak, chyba tak. Pogoda od samego rana nie zapowiadała nic przyjemnego. W czasie treningu posprzeczałem się z dowódcą oddziału o to, jak prowadził zajęcia. Na marginesie, był w tym naprawdę kiepski. Nie wiem, po co go tam trzymali... Okej. Tak więc posprzeczaliśmy się i dostałem piękną karę: dwieście dodatkowych pompek, chyba trzysta przysiadów, dziesięć kółek dookoła koszar i pomaganie w sprzątaniu po kolacji. Nie chciałem dodatkowych kłopotów, bo i tak już sobie nagrabiłem, dlatego wziąłem się od razu za to wszystko. Późnym wieczorem została jeszcze kuchnia. Po kolacji pomogłem posprzątać, wszystko wyczyścić i przygotować na następny dzień. Wtedy stołówka była w innym budynku, więc wyszedłem na zewnątrz. Która to była godzina...? Gdzieś... grubo po dwudziestej trzeciej. Zgodnie z zasadami, wszyscy powinni spać. Jednak komuś zachciało się harcować z nożem po nocy. - Przeszły mnie ciarki, aczkolwiek tak się zaciekawiłem, że nie śmiałem nawet głośno oddychać. Wziął głęboki oddech i kontynuował. - Jedynym źródłem światła była moja latarka, której baterie ledwo trzymały. Chociaż lepsze to niż nic, neh? Wiał wiatr, było zimno i ciemno jak cholera, a droga z kuchni do pokoju nie taka krótka. Gdy usłyszałem szmery i jakby... jęki... po lewej stronie, skierowałem tam latarkę. Serce podskoczyło mi do gardła, żołądek związał się w supeł, a sam miałem ochotę zwymiotować. W głowie mi zahuczało, kiedy dotarło do mnie to, co zobaczyłem.

[Zawieszone] W Sidłach Strachu    || JongKeyWhere stories live. Discover now