Rozdział 4: Krew

875 148 157
                                    

Po tym jakże zacnym polowaniu, w trakcie którego Jimin siedział na wzgórzu jak idiota z lornetką w ręce, Jungkook zabrał swojego sługę do domu, nim wzeszło słońce.

Jimin oczywiście zrobił wyrzuty wampirowi, bo równie dobrze mógł zostawić go w domu, by sobie odpoczął, ale Jungkook nawet nie raczył odpowiedzieć.

Od tamtej nocy minął tydzień.

Jimin sądził, że będzie zmuszony codziennie oddawać swoją krew wampirowi, ale mylił się. W ciągu tych siedmiu dni jadł potrawy, które pomagały zwalczyć jego anemię. Czuł się przez to lepiej. Kiedy powiedział o tym Jungkookowi, znów wylądował na tym samym fotelu i znów Jungkook usiadł na nim z pewnym błyskiem w oku. Jimin nie mógł tego pojąć, ale podobało mu się to. Wiedział, że poczuje to samo, co za pierwszym razem. Zastanawiał się również nad tym, czy wampir znów będzie całował go po szyji.

Był podekscytowany do tego stopnia, że gdy Jungkook musnął językiem jego rozgrzaną skórę, sapnął cicho, co nie umknęło uwadze Jungkooka.

– Coś nie tak? – zapytał półgłosem, tuż przy jego uchu. Bawiła go ta sytuacja. Nie spodziewał się, że jego pierwszy męski sługa zareaguje w ten sam sposób, co każda inna kobieta.

Szkoda, że nie jesteś kobietą – pomyślał Jungkook. – Inaczej kochałbym cię do końca świata.

– Nie, przepraszam – wydukał zarumieniony. Jungkook dawno nie widział, żeby ktoś się czerwienił przez niego, toteż jego rozbawienie osiągnęło wyższy stopień.

– A może wolisz, żebym pocałował cię gdzieś indziej? – powiedział całkiem poważnie, co sprawiło, że Jimin zarumienił się jeszcze bardziej.

– Gdzieś indziej? – szepnął, przełknąwszy nagle gęstą ślinę.

– O tu – odpowiedział tym samym tonem, wodząc palcem wskazującym po ustach młodszego. – Wolisz mężczyzn, prawda? – zapytał nagle wampir.

– Nie – wyparł się. Nie chciał, żeby wampir mógł wodzić go za nos przez jego odmienną orientację seksualną.

– Kłamiesz – powiedział obojętnie. – Żyję zbyt długo, żebyś mógł mnie okłamać w taki łatwy sposób. Lubisz mnie, to zrozumiałe. Nikt dotąd nie oparł się mojej urodzie – mówiąc to przeczesał palcami kusząco swoje włosy. – To jak? Pocałować cię...

– Oby stryczek, na którym się wieszasz był nasączony wodą święconą – wtrącił Jimin, kiedy zdał sobie sprawę z prawdziwej natury tego wampira. Czym pijawka była starsza, tym jej charakter nabierał większego samouwielbienia. Postanowił więc ocucić się z podniecenia, które wywołał w nim wampir. Już nawet wolał nie marzyć o Jungkooku, jak o normalnym człowieku, który mógłby zaspokoić jego cielesne potrzeby.

– Ach, rozumiem – westchnął – w tej chwili odrzucasz moją urodę, tak?

– Słyszałem, że byłeś głodny. Skoro wolisz siedzieć na mnie i ględzić bez znaczenia, śmiem twierdzić, że chyba jednak nie jesteś głodny – wzruszył ramionami i spróbował zepchnąć długowieczną istotę z siebie, ale Jungkook chwycił go za gardło i przyszpilił go do fotela, tym samym odcinając Jiminowi dostęp do powietrza.

– Nie powinieneś był wypowiadać tych słów – warknął, zbliżywszy swoją twarz do twarzy Jimina. – Pożałujesz tego, że to przeszło przez twoje gardło. Sprawię, że zakochasz się we mnie bez opamiętania. Wtedy nie będziesz w stanie mówić do mnie w ten sposób.

– Powodzenia i smacznego – mruknął Jimin, całkowicie ignorując słowa wampira. Odchylił głowę tak, żeby Jungkook miał dostęp do jego szyi i przymknął powieki w oczekiwaniu na ból, który rozwścieczony wampir powinien mu zadać.

Tak jednak się nie stało. Jungkook zbliżył się do szyi swojego sługi pocałował wcześniej polizane miejsce. Nawet jeśli Jimin go zirytował, nie miał zamiaru go krzywdzić. Wampir przyrzekł sobie, że siedzący pod nim chłopak będzie cierpiał przez miłość.

Po chwili Jungkook wgryzł się ostrożnie w skórę Jimina. Kiedy tylko krew zaczęła wypełniać jego usta, poczuł przyjemne ciepło, którego sam nie potrafił wydzielić. Mógł zrobić maksymalnie sześć dużych łyków, jednak ssał powoli, robiąc małe łyczki, delektując się słodkim, metalicznym posmakiem Jimina, który właśnie rozpływał się pod nim. Jungkook doskonale wiedział, co w tej chwili czuł jego sługa.

Nie raz jego poprzednie ukochane opowiadały mu o swoich odczuciach i każda z nich mówiła jak się czuła. Był świadomy tego, że Jimin znajdował się w objęciach rozkoszy, dlatego też nie spieszył się tak bardzo.

Kiedy jednak skończył, Jimin stracił przytomność. Zaraz po tym, jak wampir odsunął się od niego, po jego szyi spłynęła kropla krwi, którą Jungkook niezwłocznie zlizał, po czym poszedł do kuchni, gdzie miał przygotować dla Jimina posiłek, mający na celu wspomóc regenerację krwi.

W trakcie gotowania, Jungkook podniósł rolety, żeby móc popatrzeć na piękne, nocne niebo. Kiedy woda na kompot z buraków się powoli gotowała, wampir otworzył okno i usiadł na parapecie i spojrzał w dół. Mieszkał on na czwartym piętrze w bloku, który pamiętał jego ostatnią dziewczynę. To z jej powodu próbował pozbawić się życia w przyziemny sposób. Chciał zabić się tak, jak ona, gdy odkryła swoją chorobę. Jungkook nie chciał zmienić jej w wampira, mówiąc, że lepsza jest śmierć, niż wieczne życie.

Dziewczyna wtedy wyskoczyła przez okno. To kuchenne okno, na którego parapecie teraz siedział. Wiele razy próbował skoczyć, ale zawsze kończył tak samo. Podnosił się z chodnika i wracał do domu, by przygotować się do następnego polowania na wampiry. Mimo że tego nie chciał, jego byt był ważny dla jego ukochanego miasta, które niegdyś krzywdził. Ratował niewinnych przed bezwzględnymi krwiopijcami.

– Znowu będziesz skakał? – tuż za nim odezwał się Jimin, który odzyskał przytomność trochę szybciej, niż za pierwszym razem.

– Nie twój interes – mruknął w odpowiedzi Jungkook. – Wracaj do salonu. Za pół godziny dostaniesz kompot.

– Podziękuję. Teraz zjem wczorajszą wątróbkę z lodówki – oznajmił rudzielec, zbliżając się do urządzenia znajdującego się tuż obok okna. Kiedy wyciągnął talerzyk zakryty folią spożywczą, oparł się o szafkę kuchenną i spojrzał na wampira. – Dlaczego właściwie chcesz się zabić? – zapytał, odpakowując swoją kolację.

– Dla przyjemności – rzucił Jungkook przez ramię.

– Czy przypadkiem seks nie jest lepszym wyjściem dla osiągnięcia przyjemności? – dopytał z pełną buzią. Zimną potrawę postanowił zjeść palcami, bo czuł niesamowity głód.

– Jesteś chętny na taką zabawę? Wiesz, że się nie męczę – zaśmiał się pod nosem, po czym zszedł z parapetu i zamknął okno.

– Nie dziękuję – wybełkotał, nagle kierując się w stronę wyjścia z kuchni. – Lepiej skacz sobie przez to okno, czy wieszaj się do woli, a moje siedzenie zostaw w spokoju – powiedział na odchodne.

Jungkook naprawdę zastanowił się dlaczego zabrał tego człowieka do siebie do domu. Był trochę bardziej irytujący, niż głupie myszy, które jakimś cudem topiły się w wodzie święconej.



suicide: jjk + pjmWaar verhalen tot leven komen. Ontdek het nu