Rozdział 1: Rytuał

1.1K 168 100
                                    

Matka Jimina popełniła w życiu dwa poważne błędy. Po pierwsze wzięła pożyczkę o ratach zbyt wysokich do spłaty. Po drugie pozwoliła mu wkroczyć do mrocznych wampirów. Kiedy Jimin miał piętnaście lat pierwszy raz zobaczył ten przeklęty "Zmierzch". Właśnie wtedy zaczął interesować się wampiryzmem. Samo czytanie książek, czy też oglądanie filmów nie dawało mu satysfakcji już dwa lata później.

Gdybyście wiedzieli jakiego szoku doznał, gdy na ogół coś fikcyjnego na oczach nastolatka stało się prawdą. Pewnego dnia w pracy jego matki pojawił się dziwny mężczyzna. Jego wzrok był rozbiegany - co raczej nie było dziwne z tego powodu, że co drugi osobnik płci męskiej nie wiedział na czym zatrzymać spojrzenie w burdelu. Mimo wszystko ten jeden mężczyzna był inny. Wszedł do budynku jak do jakiejś restauracji.

Jimin wtedy nie był pewien tego, czy dobrze robił. Po prostu obserwował monitoring tak, jak kazał mu szef jego matki. Miał obserwować bar, łazienki i korytarze prowadzące do ustronnych pokoi dla bardziej wymagających klientów. To właśnie tam - na zdartej wykładzinie dostrzegł wampira, który żywił się jedną z ładniejszych prostytutek. 

Wystraszył się?

Ani trochę. 

Co ciekawsze pani Park co jakiś czas sprzedawała bezużyteczne dziwki wampirom, by te mogły zostać żywicielkami. Tę mroczną tajemnicę Jimin odkrył całkowicie przypadkiem, grzebiąc w dokumentacji, która raczej nie powinna znajdować się na jej biurku. Praca księgowego w domu towarzyskim była brudną robotą. Kto by się spodziewał, że ktoś taki był potrzebny do tej roboty, a jednak. Mama Jimina prowadziła spis sprzedanych prostytutek. Ceny często wahały się od kilkunastu milionów wzwyż. 

Kiedy młody Park zapytał o to swoją mamę, ta początkowo wypierała się prawdy, lecz później Jimin przedstawił jej swoje dowody w postaci nagrania i dokumentacji na jej biurku. Kobieta zmuszona została do wyjawienia wszystkiego, a później wciągnięcia go w szemrane interesy. Taka praca mu się podobała, dopóki sam nie zapragnął czegoś innego, niż tylko obserwacji. 

Zastanowił się nad tym co czują żywiciele wampirów - i tu nie chodziło o tych przypadkowych na jeden raz, a raczej o tych stałych, jeśli można było tak ich nazwać. 

Mając dwadzieścia jeden lat wybył z domu i już nie wrócił, pozostawiając po sobie list. Przeprowadził się do innego miasta, by tam odnaleźć wampira, który zechce zrobić z niego sługę. Kolejne pytanie - czy musiał szukać długo? Nie bardzo, bo już pierwszej nocy dostrzegł jednego z krwiopijców, który kierował się do jednej z kamienic. Jimin był zdziwiony, że ten w ogóle go nie słyszał. Po prostu szedł przed siebie. Swoją podróż zakończył na dachu, a raczej jego krawędzi, gdzie zatrzymał się na krawędzi dachu. 

Może pomyliłem się? - zapytał w myślach samego siebie. 

Gdy dostrzegł, że mężczyzna chce skoczyć, odciągnął go, uprzednio krzycząc, by tego nie robił.

Resztę wydarzeń już znacie. 

Został przyjęty przez wampira na swojego sługę. Żywiciela. Mimo że jego twarz skąpana była w ciemności, blask księżyca, który co jakiś czas kalał jego twarz, ujawnił jego przystojne rysy twarzy. 

Głupi - skarcił się w myślach. - Każdy wampir bez wyjątku jest piękny. 

- Dlaczego chciałeś skoczyć? - zapytał Jimin, żeby zaspokoić swoją ciekawość.

- Żeby dotrzymać towarzystwa samobójcom w tak piękną noc - wzruszył ramionami. - Chodź. Przed nami rytuał.

Powiedziawszy to wampir minął Jimina i skierował się do drzwi, które prowadziły do klatki schodowej.
Park nie miał czasu żeby zadać kolejne pytanie. Po prostu pognał za swoim przyszłym właścicielem. Właściwie nie tak wyobrażał sobie swoje spotkanie z wampirem. Sądził, że ten od razu wystawi kły, żeby z chęcią go wyssać. Nie wiedział, że Jungkook żył zbyt długo, by nie panować nad głodem.

Droga do domu wampira okazała się prostsza, niż sądził. Jimin myślał, że krwiopijca zaprowadzi go do jakiegoś podziemia. Naprawdę zdziwił się, gdy zawitał w jednym z osiedlowych bloków na przedmieściach. Mieszkanie oczywiście miało okna zasłonięte roletami tak, by nie przepuszczały światła dziennego.

- Tak przy okazji. Jestem Jungkook - rzucił wampir, idąc do swojego salonu.

Jimin nawet nie zauważył, żeby właściciel tego mieszkania zdjął buty. Mimo wszystko nie chciał być niegrzeczny, dlatego też sam je zdjął i ułożył równo przy tych należących do Jungkooka.

- Długo mam na Ciebie czekać? - zawołał zniecierpliwiony wampir.

- Już idę - odpowiedział pospiesznie Jimin. - Co mam zrobić? - zapytał, gdy stanął w progu pomieszczenia. Pierwsze co mu się rzuciło w oczy, to szubienica tuż przy oknie. Wolał nie pytać do czego była potrzebna Jungkookowi.

- Usiądź na tym fotelu - powiedział wampir, wskazując na mebel obity czarna, skórzaną tapicerką.

Kiedy Jimin zajął wyznaczone miejsce, rozejrzał się po pomieszczeniu, które wyglądało jak pokój tortur. Ściany koloru czerwonego przynosiły na myśl krew, a podziurawione, czarne panele wyglądały tak, jakby miały ze sto lat. Na stole nieopodal szubienicy leżały noże sprężynowe i dwa tuziny osikowych kołków. Na samym środku pomieszczenia ustawiona była duża miska wypełniona po brzegi wodą. Nie licząc miejsca, na którym właśnie siedział, znajdował się jeszcze jeden dokładnie taki sam fotel, tyle że do podłokietników przyczepione były pasy. Nie wyglądały one zbyt przyjaźnie.

- Co zamierzasz zrobić? - zapytał Jimin, zaciskając dłonie.

- Ssij - powiedział Jungkook, wpychając rudzielcowi. Z początku był oszołomiony rozkazem wampira, ale wkrótce spełnił polecenie. Na początku Jimin nic nie poczuł. Dopiero po chwili na jego języku zawitał metaliczny smak krwi. Kiedy tylko poczuł mocniejsze uderzenie serca, odsunął się od wampira, wypluwając palec i chwytając się za serce.

- Co to było? - wydusił z siebie.

- Oznakowanie - wyjaśnił Jungkook. - Początek rytuału. Teraz usiądź wygodniej i nie zwracaj uwagi na to co będę robił.

- Dlaczego tak po prostu się zgodziłeś? - zapytał, nim Jungkook przystąpił do kolejnych czynności.

- Bo nikt nigdy o to nie pytał, więc stwierdziłem, że może być fajnie. Poza tym nie będę musiał sam napełniać strzałek z wodą święconą - uśmiechnął się tajemniczo, siadając okrakiem na kolanach Jimina. - Odchyl głowę. Będzie bolało tylko przez chwilę.

Park przełknął gęstą ślinę i skinął głową, po czym odsłonił szyję. Nigdy wcześniej nie był tak blisko mężczyzny, dlatego też dziwnie się czuł, gdy Jungkook wodził nosem wzdłuż tętnicy szyjnej, jakby szukał idealnego miejsca na wgryzienie się.

Zadrżał delikatnie, gdy poczuł na swojej rozgrzanej skórze zimne usta wampira. Nie wiedział, że ma to na celu znieczulenie miejscowe przy pomocy śliny. Teoretycznie Jungkook mógłby go po prostu polizać, ale jego bawiły reakcje ludzi na te subtelniejsze gesty.

Kiedy wampir wbił swoje kły w szyję Jimina, ten poczuł nieprzyjemne, ale znośne ukłucie. Jego mięśnie mimowolnie się napięły, gdy Jungkook zaczął ssać gorącą krew swojego nowego żywiciela.

Park czuł się tak, jakby z kimś współżył. Rozchodziło się po nim coś w rodzaju podniecenia, które odbierało mu energię. Dotąd zaciśnięte na podłokietnikach dłonie ułożył na plecach wampira i zacisnął je w pięści. Wkrótce potem wstrząsnęła nim konwulsja, która poinformowała Jungkooka o tym, że to był jego limit. Gdyby wypił więcej, Jimin popadłby w ostrą anemię, a przede wszystkim straciłby przytomność, a wtedy byłby nieprzydatny.

- Okej - westchnął Jungkook, odsunąwszy się od swojego sługi. - Teraz odpocznij mój drogi. Jutrzejsza noc będzie krótka, a pracy mamy wiele.

Przed zaśnięciem Jimin zobaczył w nikłym świetle żarówki kroplę krwi - swojej krwi - w kąciku ust wampira. Sam nie wiedział dlaczego, ale dla niego było to bardzo... seksowne.


suicide: jjk + pjmWhere stories live. Discover now