Part 10.

9.1K 471 11
                                    

****A*U*D*R*E*Y****


Mijały dni i tygodnie. Zdążyłam zaokrąglić się, a mój brzuch dumnie reprezentował stan w jakim się znajdowałam. Wszystkie ubrania, które nosiłam na co dzień zostały zastąpione przez jeansy z gumką, większe koszulki czy tuniki. Ostatnio dowiedziałam się, że istotka rozwijająca się w moim brzuchu już niedługo będzie ubierana w różowe ubranka, bo jest dziewczynką. Byłam szczęśliwa słysząc to. Lili i Allison popadły w szał, gdy przekazałam im nowinę. Miałam już listę potencjalnych imion wybranych przez moje przyjaciółki, a w reklamówkach stojących w kącie piętrzyły się stosy maleńkich ubrań, które dostawałam.
Pogodziłam się z mamą, która w końcu przełamała się i odwiedziła mnie. Jej pretekstem był przyniesiony karton z ubraniami po Madison, które zachowała na pamiątkę. Twierdziła, że teraz mi bardziej się przydadzą. Cieszyłam się widząc ją, bo szczerze tęskniłam za naszymi dobrymi relacjami. Jednak nie chciałam wracać do domu. Wiedziałam, że ojciec nadal jest na mnie zły, a ja nie mogłam się denerwować.
Moje przyjaciółki zaczęły studia, a ja postanowiłam odwlec naukę w czasie i spróbować w przyszłym roku, gdy dziecko będzie już choć trochę odchowane. Była to naprawdę trudna decyzja, ale wiedziałam, że tak będzie najlepiej. Nie chciałam obarczać mojej babci moimi problemami i sama chciałam wychować moją córeczkę. Co do babci to postanowiłam zamieszkać u niej przez okres ciąży. Moje przyjaciółki zaczęły mówić o mieszkaniu w trójkę, ale znałam je i wiedziałam, że mają słomiany zapał do wszystkiego i niedługo zapomną o ich genialnym pomyśle. Ja nadal pracowałam w restauracji. Nie było już ze mną Jennifer, która musiała chodzić do szkoły, ale chętnie wpadała popołudniami. Podczas szczerej rozmowy z szefową dowiedziałam się, że będę pracować u niej tylko do połowy szóstego miesiąca. Domyśliłam się, że będę psuć wizerunek restauracji, ale ona tłumaczyła to moim dobrem i bezpieczeństwem mojej córeczki. Nie byłam zła. Nadal byłam wdzięczna za wszystko co dla mnie zrobiła. 
Madison przychodziła każdego dnia, by opowiedzieć o szkole i nowym chłopaku, którego poznała na zajęciach tanecznych, gdy dołączył do jej grupy. Chciało mi się śmiać widząc jak świecą jej się oczy, gdy opowiadała o nim. Jednak wolałam wysłuchiwać jej opowieści niż czuć jej dotyk na moim brzuchu i słyszeć historie o świecie, na którym niedługo znajdzie się jej siostrzenica. 
Dzisiaj zaczyna się szósty miesiąc, a ja wyglądam jak balon. Na dodatek pojawiły się uporczywe bóle nóg, kręgosłupa i piersi. Miałam wolny weekend, który chciałam spędzić na słodkim leniuchowaniu. Jednak nie było mi to dane, bo moje przyjaciółki były już przed południem. Próbowały wyciągnąć mnie na zakupy, ale ja nie miałam ochoty. Jednak byłam po wypłacie, a one to wiedziały.
- Musimy kupić jej resztę rzeczy! - powiedziała Lily znowu przytulając się do mojego brzucha.
- Dziewczyny, ja umieram! - jęknęłam.
- Oj, Audi… bo ja widziałam takie ładne łóżeczko…
- Które pewnie kosztuje majątek - przerwałam jej.
- Chodźmy na spacer czy coś. Ciągle siedzisz w domu! Albo wychodzisz z Alexem! Masz nas w dupie - żaliła się Allison.
- Wcale, że nie!
Wyprosiły mnie o wyjście. Koniec końców i tak wylądowałyśmy w centrum handlowym. W sumie to i dobrze, bo przynajmniej mogłam odhaczyć już wszystkie ubranka oraz kosmetyki. Udało mi się również kupić wanienkę w przyzwoitej cenie.
Stojąc przed łóżeczkiem, o którym mówiła Lily zastanawiałam się co powinnam zrobić. Było naprawdę piękne, ale nie wiedziałam czy było mnie na nie stać. Pomalowane było na biały kolor, a pościel była wprost idealna dla dziewczynki. Baldachim dopełniał wszystkiego. Już widziałam jak moja córeczka będzie w nim spać. 
- Bierzemy? - zapytała Lily patrząc na mnie.
- Nie wiem, Lily… Jest trochę drogie…
- Zrzucimy się i będzie okey!
- Przyjdziemy innym razem, co? Przemyślę wszystko i wrócimy.
Widziałam jej zawiedzenie, ale nie mogłam nic zrobić. Nie wiedziałam czy mnie na nie stać. Zaniosłyśmy zakupy do jej auta i poszłyśmy na obiad. Po południu leżałam w sypialni i kończyłam czytać książkę, która przebijała inne powieści. Od dziś to ona była moim numerem jeden, a Sophie stała się ulubioną bohaterką. Mała dziewczynka podbiła moje serce i sprawiła, że przeniosłam się do innego świata. Odczuwałam smutek, gdy przewracałam ostatnią stronę. Czułam niedosyt historii i chciałam kolejny tom. Jednak nie było tak łatwo, bo drugiego tomu nie było. Nienawidziłam tego uczucia, kiedy opowieść dobiega końca, a ja nie wiem co mam zrobić ze swoim życiem.
Moje rozmyślanie przerwał SMS od Alexa. Chłopak pytał czy żyję i żartobliwie nazywał mnie “Słonikiem”. Wiedział, że to mnie denerwuje, ale mimo to nadal tak mówił. Po chwili zaproponował wyjście do kina, bo dawno się nie widzieliśmy. Nie chciało mi się nigdzie wychodzić, ale w końcu udało mu się przekonać mnie. Umówiliśmy się, że przyjedzie po mnie za godzinę. 
Po seansie siedzieliśmy w pizzerii i rozmawialiśmy o jego pracy. 
- Marzyłem o czymś takim! Te dzieciaki są świetne! A co u twojego maleństwa? - zapytał zmieniając temat i palcem dotykając mojego brzucha.
- Rusza się, ciągle jest głodne, ma już ubranka, które czekają na wyprasowanie… hmm… co jeszcze? Dotknij, nie bój się - powiedziałam widząc jak palcem jeździ po moim dużym brzuchu.
- Masz już imię?
- Dziewczyny zasypują mnie propozycjami, ale ja nie mogę się zdecydować.
- Rusza się! - powiedział chłopak ekscytując się.
Posłałam mu uśmiech. Jakiś czas później odwiózł mnie do domu. Czułam zmęczenie i marzyłam o gorącej, długiej kąpieli. Przeprosiłam moją babcię, która pytała jak minęło spotkanie i poszłam na górę. Leżąc w wannie czułam błogość. Głaskałam się po brzuchu i zastanawiałam się nad imieniem. Nie chciałam już mówić “ona” czy “dziecko”. Chciałam żeby było już kimś. 
- Śpisz? - zapytałam polewając brzuch wodą. - Ooo, jednak nie? - dodałam czując ruch. - Chyba musimy ci wybrać imię, co? Według cioci możesz być na przykład Elizabeth. Co ty na to?
Czekałam na jakiś znak, ale dziecko milczało. Uśmiechnęłam się pytając czy jest aż tak złe. Wtedy dziewczynka poruszyła się, a ja miałam ochotę roześmiać się. Oparłam się wygodniej i westchnęłam mówiąc, że bardzo ją kocham. 

Dziewczyna ze zdjęcia - Justin Bieber FFOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz