18.06.2017r. NapalonyJednoroszec z tego co pamiętam to twoje życzenie 😃
Lee zastanawiał się przez długie miesiące jak podejść do trudnej sprawy, która dręczyła jego sumienie, duszę, serce, nerki, wątrobę i inne te takie też. Wszystko wydawało się zbyt śmiałe, bezczelne lub na tyle krzykliwe, że Phichit Chulanont wolałby to nagrać niż tego wysłuchać.
Telefon był złym planem - Phichit zmieniał komórki tak szybko, że ciężko było oszacować, kiedy dokładnie. I jakim cudem.
Piesek odpadał - Phichit wolał chomiki.
Chomik odpadał - Phichit miał ich już małą, zdolną opanować świat (na pewno!), armię.
Sweter, szaliczek, jakiś fajny kapelusz? - Phichit miał uniwersalny gust, którego Lee nie rozumiał.
Pierścionek? - Phichit padłby ze śmiechu albo uznał, że jeszcze jakieś pięć lat za wcześnie.
Lee był pewien w sprawie swojego nieistniejącego związku z Chulanontem jednej rzeczy...
- Hej, Phichit, poszedłbyś ze mną do kina?
...pojedyncza, czerwona róża powinna, a wręcz musiała, wystarczyć i wyjaśnić wszystko.
YOU ARE READING
Łyżwiarski światek
FanfictionCo wyczyniam na matmie albo podczas oglądania serialu? Właśnie to. Praca bierze udział w konkursie literackim "Splątane Nici" #800 - "fanfiction"