Król (Pliroy)

235 32 37
                                    

17.04.2017r. Dobra, naprawdę dobranoc! (Widzisz, JJ? obiecałam ci, że dostaniesz rolę u mnie dzisiaj i nie będziesz porąbanym sukinsynem!)


Był Królem.

I lubił mieć wszystko to, co najlepsze.

I lubił mieć wszystko to, co było dla zwykłych ludzi zakazane lub zwyczajnie zbyt niebezpieczne.

Właśnie tak znalazła się u niego Wróżka.

Z gardłowym pomrukiem przyjemności przesunął ręką po mlecznobiałej skórze, obsypując ją czułymi i zaborczymi pocałunkami. Ciche westchnięcia i pojękiwania wymykające się spomiędzy rozchylonych, pełnych warg, sprawiały mu niewyobrażalną wręcz satysfakcję. Za każdym razem, gdy je słyszał, zaczynał pragnąć, aby było ich więcej i więcej. Jego głód był ogromny. I tylko ta Wróżka mogła go zaspokoić. Sobą. Swym miękkim, wrażliwym ciałem złudnie podobnym do ciała kobiety; swym słodkim, zawsze brzmiącym jak śpiew głosem; spojrzeniem swoich oczu tak zielonych, jakby zostały wyrzeźbione z jadeitu...

...Swym własnym pożądaniem.

Jako odpowiedzialny Król wiedział, że są sytuacje, gdy ogień może ugasić tylko inny ogień.

Jego żądze były w stanie okiełznać tylko żądze targające ciałem kochanka; jego Wróżki.

-Jean – wypłynęło spomiędzy warg tak delikatnych, jak płatki tulipanów, kiedy zaprzestał pieszczenia szyi i przywarł do nich swoimi zaborczymi ustami. – Jean! – całe smukłe, spoczywające pod nim, ciało wygięło się w pałąk, gdy wykorzystał chwilę rozkosznego rozproszenia kochanka i wślizgnął się w niego jednym, odpowiednio ostrożnym pchnięciem.

-Jesteś wewnątrz tak ciasny i aksamitny – westchnął przeciągle, przymykając na ułamki sekund powieki. – Idealny dla mnie – miękki, pieszczotliwy pocałunek nabrał na ostrości i namiętnej gwałtowności chwilę po tym, jak poruszył się wewnątrz Wróżki po raz pierwszy.

-Powiedz-ahhh... moje imie-eee – wydusił z siebie młodszy, z trudem oplatając jego szyję swymi smukłymi rękoma, a talię długimi, jasnymi nogami.

-Jurij – wymruczał niskim głosem, zasysając się delikatnie na jego dolnej wardze. - Jurij – powtórzył, przyspieszając.

Ich ciała stopiły się w jedno, synchronizując się bardziej niż to powinno być dozwolone. Jego ruchom odpowiadały ochocze ruchy bioder kochanka; jego pomrukom i warknięciom odpowiadały słodkie, śpiewne jęki rozkoszy; jego każdy nieprzyzwoity komplement był zbywany nieporadnymi, ale namiętnymi pocałunkami i rumieńcami oblekającymi jasne policzki.

-J-jean! – wyrwało się z ust Wróżki i całe chłopięce ciało ponownie wygięło się w pałąk, targnięte spazmem orgazmu. Nie mogąc zapanować nad samym sobą, poruszył się jeszcze raz albo dwa, po czym pchnął trochę głębiej i doszedł obficie, dysząc ciężko i wpatrując się z lubością w młodziutką, delikatną twarz.

-Jesteś przepiękny, Jurij – szepnął, wysuwając się z niego ostrożnie; nie chciał sprawić mu żadnego, nawet najmniejszego bólu.

Blondyn po krótkiej chwili leżenia na plecach z zamkniętymi oczami, przeciągnął się, cały rozleniwiony i roznamiętniony wśród zmiętej pościeli, eksponując mu całe swoje ciało, oznaczone dziesiątkami malinek, które pozostawił na nim własnymi ustami.

-Chodź tu do mnie – westchnął, rozkładając zapraszająco ramiona. – Powinniśmy wypocząć, nie możesz przyjmować audiencji niewyspany, mój Królu – zamruczał.

Posłuszny tym kilku słowom, które padły, chwycił za leżącą z boku kołdrę i kładąc się, naciągnął ją na ciało swoje i swojej Wróżki, aby młodzieniec nie zmarzł. Z przyjemnością znalazł się znów w czułych, delikatnych objęciach, gotów przyznać każdemu, kto tylko by go o to zapytał, że w ramionach Jurija mógłby spokojnie spoczywać nawet do końca świata. Wtulił twarz w zagłębienie łabędziej szyi i odetchnął głęboko wonią delikatnego ciała, przywodzącą na myśl miód i herbacianą różę, zmieszane z charakterystycznym zapachem seksu.

-Śpij dobrze, Jean.

-Dobranoc, Jurij.

Był Królem.

I lubił mieć wszystko to, co najlepsze...

...a jego ukochana Wróżka była lepsza od każdej z tych najlepszych rzeczy.

Łyżwiarski światekWhere stories live. Discover now