5

29.4K 1.8K 226
                                    

Coś ją połaskotało po nosie. Poruszała nim lekko, lecz uczucie dalej pozostało. Nie otwierając oczu, machnęła ręką, żeby odgonić intruza, ale to nic nie dało, bo coś było nie tak. Czuła ciepło, ale takie jakieś inne. I poduszka nigdy nie była twarda. Co jest cholera? Uniosła lekko powieki i ... O kurwa! Doznała szoku. To nie była poduszka, tylko... tylko męska pierś, pokryta ciemnymi włoskami. Poderwała, a raczej próbowała poderwać się do góry, ale coś ją blokowało. Po chwili zdała sobie sprawie jak wyglądała jej sytuacja. Ona, Lara St. John leżała nie obok, a na kimś, a dokładniej na jakimś facecie. Do tego jego ramię przytrzymywało ją w tej pozycji, a jej chciało się siusiu. Próbowała za wszelką cenę wyswobodzić się, ale jego ręka była niczym kleszcze.

- Nie wygodnie ci, kochanie? - Przeszył ją dreszcz od tego niskiego głosu z poranną chrypką , od którego momentalnie zesztywniała. Przełknęła ślinę i w końcu odzyskała głos.

- Muszę do łazienki - powiedziała cicho.

- Ach, tak.

Nick poluźnił swój uchwyt, a Lara wykorzystała to i bez zerkania na tego faceta, czmychnęła prosto do przylegającej do pokoju łazienki. Zamknęła za sobą drzwi, lecz nie było w nich klucza ani nic takiego. Z cichym westchnieniem oparła się o nie, bo wiedziała, że ma kłopoty. Wpadł po uszy w gówno. Jej wilczyca nie dawała jej o tym zapomnieć, jednak ona próbowała ją ignorować. Podeszła do lustra i dopiero teraz zdała sobie sprawę, że miała na sobie męski podkoszulek. A to oznaczało tylko jedno. Jęknęła zażenowana, że ten koleś widział ją nagą. To nie tak, że miała się czego wstydzić. Tylko, że jeszcze żaden facet nie widział jej nagiej. Śmieszne, prawda? W jej wieku samice już dawno miały ten pierwszy raz za sobą i były sparowane. Ba, miały już nawet potomstwo. A ona za wszelką cenę próbowała uniknąć przeznaczenia, ale jak widać dopadło i ją. Raz do roku przez kilka tygodni panował chaos w wilczych stadach, gdyż faceci byli wtedy nadpobudliwi i szukali sobie partnerek. A że tak naprawdę samice wchodziły w grę po ukończeniu szesnastego roku życia, to ona miała już za sobą trzy takie okresy i szykował się czwarty. Z każdym rokiem coraz bardziej wabiły samców swoim zapachem, a że ona dzięki swojemu darowi oszukiwała facetów i ich wilki, to już inna historia. Ale teraz naprawdę był w bagnie.

Odgarnęła włosy z karku i ... wyczuła coś. No tak, ten dupek ją ugryzł. O kurwa, ugryzł ją! Nie, nie, nie - zaczęła panikować, bo to oznaczało, że pozostawił na niej swój zapach. No to się facet doigrał. Nie myśląc długo, szarpnęła za drzwi i wkroczyła w bojowym nastroju do pokoju. Ten gad leżał z ramionami założonymi pod głową.

- Coś ty sobie, kurwa, myślał?! - Wrzasnęła. - Użarłeś mnie, jak jakiś pieprzony krwiopijca!

Nick z rozbawieniem patrzył na swoją rozgniewaną kobietę. Uznał, że lepsze to niż, strach. Podniósł się i wstał z łóżka, a Lara straciła oddech. Miał na sobie tylko czarne bokserki. Ten facet był cholerną, chodzącą górą mięśni i wcale nie wyglądał jak Adonis, o nie. Miał naprawdę surowy wygląd twarzy. Kanciaste rysy, mocno zarysowany podbródek, kształtne usta, lekki zarost i oczy. Boże, jego oczy były... To niemożliwe. Z wrażenia zachwiała się lekko, na co Nick ruszył ku niej.

- Kim ty jesteś? I co ja tutaj, do cholery robię?! - Atak był najlepszą obroną.

- Po pierwsze, język, kochanie.

- Nie jestem twoim kochaniem - warknęła.

- Po drugie - zignorował ją - jesteś.

- Odpowiedz mi! Kim jesteś? I dlaczego jestem tutaj, jak powinnam być gdzieś indziej? Dlaczego mnie porwałeś?

- Za dużo tych "dlaczego" - mruknął i zrobił kolejny krok w jej stronę.

Nick zlustrował ją wzorkiem i pierwsze co stwierdził z uznaniem, to że wcale nie była niziutka. Jednak do niego i tak była niska, niższa prawię o głowę. Jej ciemne lekko zmierzwione po śnie włosy wyglądały cudownie. Kuszące pełne usta, zgrabny mały nosek, który teraz miała lekko zmarszczony, dodawał jej tylko uroku. Ona chyba nawet nie zdawała sobie sprawy z tego, jaka była śliczna. Spojrzał w jej oczy i stanął jak wyryty. To nie mógł być przypadek. Cholera, to była prawda. Ona była jego bratnią duszą.

- Czego się tak gapisz? - Wypaliła.

- Mam oczy, to patrze na to co moje - uśmiechnął się pod nosem.

- Że co jest niby twoje?! - Wykrzyczała, a on ponownie ruszył w jej kierunku.

- Ty, ty jesteś moja - spokojnie powiedział. - Oznaczyłem cię, pachniesz mną i jesteś moją! A niedługo będziesz moja na wieki.

- Popierdoliło cię? - Zakpiła sobie. - Nie jestem twoje i nigdy nie będę - skłamała, bo wszystko wskazywało, że on ma pełne prawo do niej. Tylko jak, do cholery, do tego doszło?

- Prosisz się o lanie, skarbie.

Nick doskoczył do niej, czym ją zupełnie zaskoczył. Przyparło ją do ściany, nawet nie dotykając. A jego zapach mieszał jej w głowie. Twarz bruneta była tak bardzo blisko jej, iż poczuła jego ciepły oddech na policzku, po czym zawarczał i wycedził:

- Nie pojedziesz do tego skurwysyna, prędzej zdechnę - ze złości uderzył pięścią w ścianę, aż ze strachu podskoczyła - i zapomnij o nim. On dla ciebie nie istnieje! Jesteś moją mate.

- Nie jestem - zaprzeczyła gwałtownie, ale jego zapach powodował, że robiła się wilgotna między udami.

- Och, doprawdy? - Trącił nosem jej szyję i zaciągnął się jej zapachem. - To dlaczego pachniesz podnieceniem? Dlaczego zrobiłaś się wilgotna, kochanie?

- Nieprawda. Bredzisz. - Nick zaśmiał się.

Wilcza krewWhere stories live. Discover now