26

19.6K 1.5K 117
                                    

Nick uderzył mocno swojego przeciwnika. Zrobił wykop i posłał Omegę kilka metrów dalej. Sytuacja z bratem trochę wytrąciła go z równowagi, ale słowa miłości z ust Lary były niczym miód na jego zbolałą duszę. Zrobił kolejny zamach i powalił kolejnego z mężczyznę. Kątem oka widział, jak Brok rozprawił się z dwójką innych samców. Rozpiera go duma, ale czuł również, że to wszystko niedługo się skończy i jego partnerka będzie w końcu bezpieczna i być może spłodzą po...

- Brok! - Krzyknął, żeby zwrócić jego uwagę i ruszył w jego kierunku.

- Co jest? - Młodszy z braci przechylił lekko głowę na bok.

- Powiedziałeś, że zapach Lary się zmienia - wwiercał swoje spojrzenie w Broka. - Co miałeś na myśli?

Szare oczy młodszego Blackthorn'a skupił się na Aflie i bracie w jednym. Wiedział, że chociażby najmniejszy przebłysk w oczach go zdradzić, a obiecał Larze, że nikomu nie powiem. Lecz było za późno, jego wahanie przyciągnęło uwagę Nicka.

- Gada - warknął.

- Spokojnie - uniósł dłonie w geście pokoju. - Nic jej nie jest.

- Potrafię wydusić wszystko z innego zmiennego. Nie każ mi użyć swojego głosu ani siły, żeby dostać to, czego chcę. - Brok przełknął ślinkę, kiedy oczy brata zmieniły kolor i teraz żarzyły się złotem a jego źrenice były znacznie większe. - To jak będzie, braciszku?

- Nick ona je... - przeraźliwy wrzask przerwał mu w pół zdania.

Nick wraz z Brokiem i resztą jego ludzi spojrzeli na źródło dźwięku. Kobieta biegła w ich kierunku. Czyste przerażenie malowało się na jej twarzy.

- Luna... ona w piwnicy... - samica pokazała drżącą dłonią.

- Za mną! - Ryknął Alfa i kilkudziesięciu mężczyzn ruszyło posłusznie za swoim przywódcą.

Brok poczuł uścisk w sercu. Lara, jego obrończyni była w niebezpieczeństwie. A na dodatek nosiła w sobie młode Nicka.

- Kurwa! - Ryknął i popędził za resztą.

Kiedy Nick dotarł do piwnicy, poczuła smród Chrisa, a z jego piersi wydobyło się głośnie warczenie. Nie mógł zrozumieć, jak ten kutas dostał się do środka. Musiało być coś, co przeoczył. Jego nos poprowadził go w miejsce, gdzie zapach jego mate był  bardzo świeży. Oczy skanowały każdy zakamarek tego miejsca, a otwarte na oścież metalowe drzwi, prowadziły do nieznanego mu miejsca. Rozkazał połowie ludzi, wyjść na zewnątrz i patrolować okolicę. Druga połowa miała udać się za nim. Brok w końcu przedarł się przez mężczyzn i dopadł brata w podziemnym tunelu, o którym nie miała pojęcia. Deptał bratu po piętach, musiał mu o czymś powiedzieć. Najwyżej Lara go zamorduje lub traci swoje jaja, które bardzo lubił. Trudno, najważniejsza był ona.

- Nick, muszę ci coś powiedzieć.

- Nie teraz - warknął wkurwiony.

- Do cholery, to ważne.

- Muszę odnaleźć moja mate, to może poczekać.

- Nie - syknął - to dotyczy Lary.

Nick momentalnie zatrzymał się, aż Brok wpadł na jego plecy. Obnażył swoje kły i kłapnął na brata, ukazując mu swoje zdenerwowanie.

- Mów.

- Zabije mnie za to, ale musisz wiedzieć. - Nick warknął ostro, żeby przeszedł do rzeczy. - Ona jest w ciąży.

Tylko jedno słowo wystarczyło, żeby Balckthorn stracił nad sobą panowanie. Dziki wyraz twarzy był teraz bardziej zwierzęcy niż ludzi. A ryk jaki wydobył się z jego piersi, ranił uszy innych. Nick był rozjuszony, jego wilk domagał się krwi. Czerwone plany skakały mu przed oczami i nie patrząc na innych, rzucił się w głąb ciemnego tunelu, przybierając swoją wilczą postać. Jego krew była czystą furią, która wypełniała każda komórkę ciała. 

Zemsta. Śmierć. 

Chris uciekający z Larą przerzuconą przez ramię, wypadł z podziemnego tunelu, lecz jego uszom doszło przeraźliwe wycie. 

-Kurwa, on jest za nami. Prędzej! - Ponaglił swoich ludzi, jednocześnie przyspieszając kroku.

Zapach, a raczej smród Chrisa unosił się w powietrzu i wypełniał nozdrza szarego wilka. Jasne światło na moment go oślepiło, lecz po chwili wyskoczył przez zarośla zasłaniające wyjście. Z wściekłym warkotem ruszył do grupki mężczyzn, a za nim po cichu stąpali inni. Pięciu z nich pozostało w wilczej postaci, a czterech łącznie z Nickiem i Brokiem przybrało ludzką postać. Nick nakazał Brokowi, zająć się dwoma kobietami. Jednak młodszy z braci stojący obok brata zawarczał groźnie, uniósł głowę i powąchał powietrze.

- Ten blondyn jest mój - warknął, wskazując faceta, trzymającego nieprzytomną dziewczynę.

- Jesteś pewny?

- Tak - syknął, po czym na znak, rzucili się na mężczyzn.

Zaskoczony atakiem Chris odrzucił nieprzytomną Larę kilka metrów dalej. Jej ciało uderzyło o pobliskiej drzewo, po czym upadło z hukiem. 

- Już, kurwa, jesteś trupem! - Ryknął Nick.

- Pokaż na co się stać - prowokował Chris.

- Wypruję ci wszystkie flaki i ozdobię nimi drzewa niczym lampkami bożenarodzeniowymi!

Nick odsłonił kły i z przeraźliwym warkotem skoczył do Chrisa, który zrobił to samo. Bracia zrobili jednocześnie zamach, lecz to Chris przeorał pazurami ramię Nicka, który w odwecie uderzył go w żebra, aż rozniósł się trzask łamanych kości. Po czym obaj zaczęli szarpać swoje ciała, rozrywając skórę, z której zaczęły sączyć się szkarłatne krople. Im walka trwała dłużej, tym ich ciała były pokryte coraz większą ilością ran. Nic wysunęła rękę do przodu i zatopił swoje pazury w gardle Chrisa, po czym jednym płynnym smagnięciem, rozszarpał aż gęsta krewa  rozbryzgał się brudząc skórę Nicka. Bezwładne ciało upadło u jego stóp, a przeraźliwe wycie wyrwało się z piersi Nicka, po czym ruszył po swoją partnerką.

Cały nagi i ubrudzony krwią wziął w ramiona swoją maleńką i nie zważając na innych ruszył z nią do domu. Była jego kobietą, którą kochał ponad życie, a teraz będzie miał jeszcze jedną osóbkę do kochania. Ich dziecko, mały wilczek.



Wilcza krewWhere stories live. Discover now